Bezkrwawy. Owen Jones

Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Bezkrwawy - Owen Jones страница 3

Bezkrwawy - Owen Jones

Скачать книгу

do tej młodej Chinki… To może pomóc, jeśli nie będzie mnie za mocno tarmosić. Pobierała nauki w północnej Tajlandii i potrafi być dość brutalna… a przynajmniej tak mówią. Wiesz w jakim stanie są moje wnętrzności. Może jednak delikatny masaż zdziała dla nich cuda? Co o tym myślisz, najdroższa?

      - Wiem, co masz na myśli przez delikatny masaż. Jeśli o niego ci chodzi, to dlaczego nie poprosisz swojego wuja? Musisz iść do jakiejś młódki?

      - Przecież wiesz, że nie lubię, jak dotykają mnie męskie łapy. Tłumaczyłem ci to wielokrotnie, ale dobrze – jeśli masz być zła, to nie pójdę na masaż.

      - Ja wcale nie zabroniłam ci iść! Na litość boską, przecież i tak nie mogłabym cię zatrzymać. Jednak masz rację – powiadają, że ona jest dość brutalna, a przez to może ci to przynieść więcej szkód niż korzyści. Uważam po prostu, że lepiej się wstrzymać z taką decyzją, dopóki nie dostaniemy wieści od twojej ciotuni.

      - No tak, pewnie masz rację. Nie odpowiedziałaś mi jednak, gdzie są dzieci.

      - Bo sama nie wiem. Wydawało mi się, że do tej pory wrócą… Wyszły razem w weekend na jakąś imprezę urodzinową, czy coś innego.

      Lee mieli dwójkę dzieci – syna i córkę. Były one dla nich prawdziwym szczęściem, bowiem starali się o potomstwo przez dziesięć lat, aż w końcu urodził się im chłopiec. Dzieciaki miały po dwadzieścia i szesnaście lat, więc państwo Lee przestali starać się o więcej pociech.

      Stało się to zresztą dawno temu.

      Ich dzieci były dobre, grzeczne i posłuszne. Rodzice byli z nich dumni, a przynajmniej z rzeczy, które o nich wiedzieli. Były to bowiem normalne dzieciaki, o skłonnościach do występków, a także sekretach, których ich rodzice na pewno by nie pochwalili.

      Panicz Lee miał na imię Den, ale wołano na niego też Młody Lee. Skończył właśnie dwadzieścia lat, a dwa lata wcześniej ukończył szkołę. Wraz z siostrą mieli szczęśliwe dzieciństwo. Chłopak zaczynał jednak rozumieć, że ojciec zaplanował dla niego bardzo ciężkie życie. Co prawda przez całe życie pracował przed szkołą i po niej, ale był wtedy też czas na piłkę nożną, ping-ponga, a także dziewczyny na szkolnych potańcówkach.

      To wszystko jednak minęło, podobnie jak jego szanse na życie seksualne. I tak nie było za bardzo czym się pochwalić w tej kwestii – od czasu do czasu zdarzało się całowanie, a jeszcze rzadziej nieporadne macanki. Jednak od niemal dwóch lat nie zaznał niczego. Den uciekłby do miasta w mgnieniu oka, gdyby tylko wiedział, co miałby tam ze sobą zrobić. Chłopak nie miał jednak wielkich ambicji – kierowała nim tylko chęć częstego uprawiania seksu.

      Hormony buzowały w nim do tego stopnia, że pewnego razu nawet koza wydała mu się atrakcyjna. Bardzo go to gryzło przez długi czas.

      Zdawał sobie sprawę, że będzie musiał się ożenić. To był konieczny warunek regularnych stosunków z kobietą.

      Małżeństwo zaczęło wyglądać zdecydowanie atrakcyjniej. Nawet jeśli jego ceną miałyby być dzieci.

      Panienka Lee miała na imię Din. Była bardzo ładną szesnastolatką, która opuściła szkołę latem. W ich okolicy bowiem dziewczyny uczyły się zwykle dwa lata krócej od chłopców. Nie było tak dlatego, że były mniej bystre. Po prostu ich rodzice, a także same zainteresowane, wychodzili z założenia, że im szybciej założą one rodziny, tym lepiej. Ponadto, dziewczynom poniżej dwudziestki, łatwiej było znaleźć męża. Din zaakceptowała tę tradycyjną „mądrość” bez żadnej dyskusji, aczkolwiek jej matka nie była do końca przekonana do tego pomysłu.

      Dziewczyna również pracowała przez całe życie – przed szkołą, jak i po niej. Być może nawet ciężej od swojego brata, który i tak nie byłby w stanie tego dostrzec. Praca dziewczyn była bowiem niemal niewolnicza, lecz nie rzucała się mocno w oczy.

      Din miała swoje marzenia, a największym był chyba romans. Bardzo chciała poznać mężczyznę, który porwałby ją do Bangkoku. On zostałby lekarzem, a ona spędzała całe dni na zakupach z przyjaciółkami. Dziewczyna także miała problemy z opanowaniem swoich hormonów, ale ich kultura zabraniała jej przyznawania się do nich, nawet przed samą sobą. Gdyby jej ojciec, brat, a nawet matka, nakryli ją na zwykłym uśmiechaniu się do chłopców spoza rodziny, z pewnością zamknęliby ją w ukryciu.

      Doskonale o tym wiedziała i bezkrytycznie pogodziła się z takim losem.

      Planowała rozpocząć poszukiwania męża jak najszybciej. Matka zdążyła zaoferować jej swoją pomoc w tej kwestii. Obie wiedziały bowiem, że najlepiej nie zwlekać z ustatkowaniem się. Zapobiegało to jakiemukolwiek ryzyku zhańbienia rodu.

      Krótko mówiąc, Lee byli typową dla tej społeczności rodziną i sprawiało im to radość. Wiedli życie zgodnie z miejscowymi obyczajami, co uznawali za właściwe, pomimo wywrotowych marzeń dzieci o ucieczce do wielkiego miasta. Problem młodzieży polegał jednak na tym, że ludziom gór od stuleci był wpajany brak ambicji. Dla rządu była to świetna rzecz, bo w przeciwnym wypadku młodzi już dawno uciekliby ze wsi do Bangkoku, a stamtąd do obcych krajów, jak np. Tajwan lub Oman, gdzie pensje były lepsze, a ponadto nie istniała w nich tak mocna presja środowiskowa.

      Pomimo tego, wiele młodych dziewczyn udawało się do stolicy Tajlandii. Niektórym udało się znaleźć przyzwoitą pracę. Większość skończyła jednak w seks-branży. Przenosiły się potem do większych miast, a także za granicę, nawet poza Azję. Krążyło wiele okropnych historii na temat takich dziewczyn. Miały one na celu odwieść ich rówieśnice od pójścia tą samą drogą. W wypadku Din i jej matki, metoda ta okazała się skuteczna.

      Pan Lee był zadowolony ze swojego życia. Kochał swoją rodzinę, chociaż nieszczególnie przyznawał się do tego poza domem. Był natomiast pewien, że nie chce ich stracić przez jakąś chorobę, która zaczęła w nim narastać jeszcze w młodym wieku.

      Pan Lee, znany lepiej jako Staruszek Lee (chociaż wiedział, że niektórzy z mniej kulturalnych młodzieńców z wioski nazywali go Starym Capem), był w młodości idealistą. Po ukończeniu szkoły zgłosił się na ochotnika do walk w północnym Wietnamie. Nie miał tam daleko, gdyż mieszkał z rodziną przy granicy z Laosem. Amerykanie bombardowali też jego okolice, dlatego chciał mieć swój udział w powstrzymaniu tych działań.

      Dołączył zatem do komunistów i wybrał się do Wietnamu na szkolenie wojskowe. Uczestniczyło w nim wielu podobnych do niego mężczyzn – mieli oni chińskie korzenie i serdecznie dość mieszania się obcych mocarstw w przyszłość ich rodaków. Amerykanie mieszkali tysiące kilometrów dalej, więc co im do tego, kto ma władzę w tej malutkiej części świata? Pan Lee nie był w stanie tego zrozumieć. Jego przecież nigdy nie obchodziło, kogo oni wybierają sobie na prezydenta.

      Los jednak chciał, że mężczyzna nie mógł wystrzelać swojego gniewu. Pierwszego dnia po obozie szkoleniowym, został przetransportowany na pole bitwy, gdzie od razu oberwał odłamkiem szrapnela z amerykańskiej bomby. Rana nie zagrażała życiu, lecz była bardzo bolesna. To wystarczyło, żeby wykluczyć go z armii. Największy odłamek pocisku trafił go w górną część lewej nogi, a kilka mniejszych podziurawiło jego podbrzusze. Podejrzewał, że właśnie ta rana stała się źródłem jego obecnego dyskomfortu. Na pewno była ona źródłem plotek, że pan Lee został postrzelony.

      Wrócił

Скачать книгу