Ekspozycja. Remigiusz Mróz

Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Ekspozycja - Remigiusz Mróz страница 20

Ekspozycja - Remigiusz Mróz Komisarz Forst

Скачать книгу

warsztatu.

      – Aha.

      – Nie przekonuje cię to?

      – Niespecjalnie – odparł Forst, chowając ręce do kieszeni. Przez kilka chwil szli w milczeniu, mijając pojedyncze zabudowania. W domach świeciły się już światła, ludzie pewnie siadali do kolacji.

      – Więc? – zapytała.

      – Jeśli znajdziemy odpowiednią chałupę, w porządku.

      Nie wiedziała, co miał na myśli – ale szybko się przekonała. Pierwsze miejsce odrzucił, bo przez okno dojrzeli zbyt wielu ludzi, których trzeba byłoby przekonać do ich wersji. W kilku następnych były włączone NSI lub TVN 24, a do tej pory wieść o zbiegach mogła już obiec wszystkie telewizje informacyjne. Wprawdzie najbardziej łakomym kąskiem było morderstwo na Giewoncie, ale stacje z pewnością chętnie urozmaiciłyby przekaz.

      Kolejny dom odrzucili, bo na podwórku stał stary opel tigra ze zdecydowanie za dużym spoilerem, najpewniej należący do kogoś młodego. Istniało więc niebezpieczeństwo, że gospodarz śledzi wszystko, co dzieje się na Facebooku.

      Dopiero piąte domostwo ocenili jako miejsce, gdzie warto było podjąć ryzyko. Zapadł już zmrok, co nie ułatwiało sprawy. Stanęli przy oknie od dużego pokoju i dostrzegli staruszkę, która zapewne niebawem miała układać się do snu.

      Zapukali cicho i cierpliwie czekali. Kobieta otworzyła drzwi niepewnie, ale bez strachu. W tak małej wsi nie było powodu, by obawiać się gości nawet o tej porze. Zmrużyła oczy, jakby starała się ich rozpoznać.

      – Nie wzięłam okularów – powitała ich.

      Olga i Forst spojrzeli po sobie.

      – Proszę pani – odezwała się ciepło Szrebska. – Chcieliśmy zapytać, czy byłaby możliwość…

      – Pielgrzymujemy z Częstochowy – wtrącił Wiktor. – Szukamy noclegu.

      Olga przypuszczała, że w marcu nie ma żadnych pieszych pielgrzymek. I nigdy nie słyszała o tym, by pątnicy pielgrzymowali „z” zamiast „do” Częstochowy. Gospodyni jednak nie sprawiała wrażenia, jakby ją to strapiło. Uśmiechnęła się i cofnęła o krok, robiąc im przejście.

      – Zastanawialiśmy się, czy nie mogłaby nas pani skierować do kogoś, kto byłby gotów za niewielką opłatą nas przenocować? – zapytał Forst, całkiem przekonująco grając głupa. – Nie mamy wiele pieniędzy, ale…

      – Wejdźcie, dzieci, wejdźcie – powiedziała staruszka i cofnęła się jeszcze kawałek. – Nie będziecie nic płacić. Co to za pielgrzymka w marcu? Dziwne rzeczy.

      Dwójka gości weszła do sieni, Wiktor zamknął za sobą drzwi.

      – Pielgrzymka brokerów – powiedział.

      – O, naprawdę?

      – Tak. Pielgrzymujemy z Kielc.

      – Toż to kawał drogi. Na nogach?

      – Niestety – odparł Forst, siadając na niewielkim chybotliwym krzesełku w przedpokoju. Postękał przy tym nieco, choć Szrebska miała wątpliwości, czy jest to konieczne. Babinka zapewne była głucha jak pień.

      – Dziękujemy – powiedziała dziennikarka, ściągając buty.

      Kobieta pokręciła głową.

      – Podłoga zimna. Ciągnie od niej bez przerwy. Nie ściągajcie.

      – Nie słyszała pani o pielgrzymce? – zagaił Wiktor. – W telewizorze na pewno mówili.

      – Nic nie mówili, bo od kiedy zmienili te cyfry… to… te zmiany zrobili, to nie mam żadnego sygnału. Trzeba coś dokupować, a ja nie wiem co i z czym to wszystko… na co komu takie rzeczy?

      – Takie czasy – odparł solidarnie Forst.

      – Tak… takie czasy. Fiks.

      – To w radiu powinni mówić.

      – A powinni – potaknęła. – Dziw, że w Maryi nic nie podali.

      Olga odetchnęła. W Radiu Maryja na pewno wspomnieli o zabójstwie z Giewontu, ale prawdopodobnie nie zająknęli się nawet na temat dwójki uciekinierów. Zresztą nawet gdyby tak było, nie podaliby przecież rysopisów.

      – Ty, chłopcze, pójdziesz na górę – powiedziała, wskazując wzrokiem strych. – A ty, drogie dziecko, będziesz spała w dużym pokoju, obok mojej sypialni. Wstaję jak kur zapieje, to was pewno też pobudzi. Dam wam jeszcze ciepłego mleka na sen. Nikt nie powinien spać bez… a ja mam swojskie, nie te wasze miejskie homogenizowane. Od Aneczki.

      – Ach tak… – odparł z uznaniem Forst.

      Zaraz potem zasiedli przy stole. Cerata kleiła się do łokci, ale nie miało to najmniejszego znaczenia. Byli bezpieczni. Przynajmniej na kilka godzin.

      13

      Wiktor zbudził się jeszcze zanim zapiał pierwszy kur. Usiadł w kuchni, włączył przedpotopowy odbiornik, a potem ustawił RMF FM. Dzisiaj nie był w nastroju do słuchania „ojca dyktatora”.

      Na antenie niepodzielnie panowały gadające głowy. Wszyscy analizowali zachowanie jakiegoś polityka, który powiedział coś o gejach. Forst nie potrafił nawet stwierdzić, czy była to pochwała, czy przygana. Kilku facetów wchodziło sobie w słowo i się przekrzykiwało.

      Zmienił stację i trafił na podsumowanie wczorajszych wydarzeń. Spiker mówił chwilę o tym, że organy ścigania nie podają żadnych informacji ze względu na dobro toczącego się śledztwa, po czym nagle urwał.

      Forst spojrzał na nadajnik. Ledwo słyszalna melodia w tle świadczyła o tym, że audycja nadal trwa. Komisarz ściągnął brwi.

      Radiowiec po chwili znów się odezwał.

      – Proszę państwa, docierają do nas pierwsze sygnały świadczące o tym, że wczorajsze zdarzenie na Giewoncie może nie być odosobnionym przypadkiem – powiedział rozentuzjazmowanym głosem.

      Forst sięgnął po big redy, ale uzmysłowił sobie, że paczka jest pusta. Przez moment zastanawiał się nad tym, czy ktoś trafił na ślad białoruski. Był to marny trop, ale media mogły go podchwycić. W końcu miały do dyspozycji tyle samo materiału dowodowego, co oni.

      – Według danych PAP, które opierają się na informacjach ze źródeł w policji, dziś w nocy miało miejsce kolejne zabójstwo – dodał spiker.

      Wiktor poprawił się na krześle.

      – Przypomnijmy, że ofiarę tamtego przestępstwa zidentyfikowano jako wykładowcę Uniwersytetu Rzeszowskiego. Według informacji, do których udało nam się dotrzeć, funkcjonariusz prowadzący śledztwo zniknął. Komenda Główna nie podaje więcej szczegółów.

      Forsta

Скачать книгу