Niezwykły dar. Нора Робертс

Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Niezwykły dar - Нора Робертс страница 7

Niezwykły dar - Нора Робертс

Скачать книгу

oka naburmuszoną minę A.J. – Kochanie, nalej sobie i Dawidowi drinka. Muszę wracać do kuchni.

      A.J. pomyślała o kontrakcie i o swoich obiekcjach. Postanowiła jednak machnąć na to ręką. Clarissa i tak zrobi, co zechce.

      – Ręczę za wódkę, bo sama ją kupiłam.

      – Poproszę z lodem.

      A.J. podeszła do szafki.

      – Pamiętała o lodzie – powiedziała zdumiona, otwierając mosiężne wiaderko.

      – Jak widzę, świetnie znasz Clarissę.

      – Jest moją klientką, ale zarazem kimś znacznie więcej, Dawidzie. Stąd moja troska o ten program.

      Gdy napełniła kieliszki, podszedł do niej, i dopiero wtedy poczuł, jak cudownie pachnie. Zastanawiał się, czy skrapia się tak lekko, żeby przyciągać mężczyzn, czy żeby blokować im drogę?

      – Myślałem, że wszystko już uzgodniliśmy. Masz jeszcze jakieś zastrzeżenia?

      – Nie do samego kontraktu. Zresztą tego nie uda ująć się w paragrafy.

      – Tak?

      – Clarissa bywa zbyt szczera, zbyt otwarta, przez co zdarza się, że niektórzy ludzie nią manipulują – stwierdziła otwarcie.

      – Uważasz, że powinnaś ją chronić przede mną?

      A.J. wysączyła łyczek.

      – Nie wykluczam tego.

      – Lubię ją. – Nagle wyciągnął rękę i owinął lok A.J. wokół palca, po czym natychmiast się wycofał. – Jest wyjątkowo miła.

      Zaczął przechadzać się po pokoju. Co się z nim, do cholery, dzieje? Ma współpracować z A.J., a nie uwodzić jej. To był całkiem nieprofesjonalny, a przez to niewybaczalny gest. Najgorsze, że zrodził się spontanicznie, bez udziału jego woli.

      Odczekała chwilę, dopóki nie nabrała pewności, że jej głos zabrzmi spokojnie i rzeczowo.

      – Miło mi to słyszeć, ale wiem, że na pierwszym miejscu stawiasz film. Chcesz mieć dobre widowisko i zrobisz wszystko, by to osiągnąć.

      – To prawda. – Problem w tym, że A.J. nie wygląda dzisiaj tak zasadniczo i jak spod igły, pomyślał. Bluzka w kolorze maków wabiła jedwabistą miękkością, do tego bose stopy i zmierzwione przez wiatr włosy. Ale i tak nie była w jego typie. – Nie sądzę jednak, bym zasłużył na reputację szefa, który wykorzystuje ludzi i bezwzględnie zmierza do celu. Robię swoje, A.J., i oczekuję tego samego od innych, to wszystko.

      – Całkiem słusznie. – Dopiła drinka. – A moim zadaniem jest chronić Clarissę.

      – Nie widzę problemu.

      – No, wreszcie wszystko gotowe. – Clarissa ujrzała, że jej gości dzieli cała szerokość pokoju. Wyczuła napięcie, zakłopotanie i nieufność. Między dwojgiem upartych i dominujących ludzi to normalne, pomyślała. Ciekawe tylko, ile zajmie im czasu uznanie i zaakceptowanie faktu, że czują do siebie pociąg. – Mam nadzieję, że jesteście głodni.

      – Jak wiesz, niewiele jadam, natomiast Dawid przyznał się, że kona z głodu i marzy o podwójnej porcji – stwierdziła A.J. z niewinnym uśmiechem.

      – Szkoda, że taki z ciebie niejadek, kochanie, ale cudownie, że trafił mi się prawdziwy głodomór. – Rozpromieniona spojrzała na Dawida, a potem ruszyła do stołu. gdzie paliły się dwie świece, a na kredensie kolejnych sześć. A.J. uznała, że romantyczne oświetlenie zdecydowanie poprawia wygląd rzymskiej pieczeni. – Aurora przyniosła wino, więc pewnie będzie wyśmienite. Nalej, Dawidzie, a ja wam nałożę.

      – Wygląda wspaniale – powiedział, zastanawiając się, dlaczego A.J. tłumi śmiech.

      – Dziękuję. Pochodzisz z Kalifornii, Dawidzie? – zapytała Clarissa, podając półmisek A.J.

      – Nie, ze stanu Waszyngton. – Nalał Clarissie kieliszek beaujolais.

      – Piękny region. – Nałożyła A.J. porcję kartofli puree. – Ale taki zimny.

      Do dziś z nostalgią wspominał długie, wietrzne zimy.

      – Bez trudu zaaklimatyzowałem się w Los Angeles.

      – A ja pochodzę ze Wschodu. Przyjechałam tu z mężem prawie trzydzieści lat temu. Gdy nadchodzi jesień, nadal ogarnia mnie smutek za Vermontem. Auroro, nie nałożyłaś sobie jarzyn.

      Dołożyła na talerz trochę brukselki, mając nadzieję, że jakoś ją przełknie.

      – Mogłabyś w tym roku odbyć podróż pełną wspomnień – powiedziała. Jeden kęs pieczeni wystarczył aż nadto. Sięgnęła po wino.

      – Mam taki zamiar. Masz jakąś rodzinę, Dawidzie?

      Właśnie doświadczył pierwszych wrażeń związanych z kulinarnymi umiejętnościami Clarissy i nie mógł się pozbierać. Czyżby zamiast u kucharza praktykowała u szewca, dlatego zamiast pieczeni wyszła podeszwa?

      – Słucham?

      – Masz jakąś rodzinę?

      – Tak. – Zerknął na A.J. i zobaczył ten sam kpiący uśmiech. – Dwóch braci i siostrę.

      – Też pochodzę z licznej rodziny. Miło wspominam dzieciństwo. – Wyciągnęła rękę i pogłaskała dłoń A.J. – A nasza Aurora jest jedynaczką.

      – I mimo to równie miło jak wy wspominam dzieciństwo. – Patrząc, jak Dawid rozpaczliwie walczy z górą rozpaćkanych kartofli i potężnym kawałem pieczeni, poczuła lekki wyrzut sumienia… i zachichotała w duchu.

      – Co sprawiło, że zająłeś się dokumentem, Dawidzie?

      – Zawsze fascynowała mnie mała forma. – Sięgnął po sól i obficie posypał jedzenie. – Ważne jest również to, że w filmie dokumentalnym fabuła jest dana z góry, wynika bowiem z życiowej prawdy, natomiast ode mnie zależy sposób narracji. Moją rolą jest pokazać rzeczywistość w taki sposób, by widz zainteresował się tym, co przedtem zafrapowało mnie.

      – Nie mam uprzedzeń wobec telewizji. Inaczej miałbyś trudności z podpisaniem umowy z moją najważniejszą klientką.

      – Może jeszcze trochę pieczeni? – zapytała Clarissa.

      – Nie przełknę już ani kęsa. – A.J. uśmiechnęła się do Dawida. – Ale Dawid na pewno nie odmówi.

      Nie odmówił, bo nim zdążył otworzyć usta, na jego talerzu wylądowała następna, szczęśliwie dużo mniejsza porcja. Uznał, że im szybciej ją pochłonie, tym tortura trwać będzie krócej. Złorzecząc w duchu A.J., ostro zabrał się do dzieła, natomiast panie w tym czasie miło sobie gawędziły.

Скачать книгу