Polscy pisarze wobec faszyzmu. Paweł Maurycy Sobczak

Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Polscy pisarze wobec faszyzmu - Paweł Maurycy Sobczak страница 13

Polscy pisarze wobec faszyzmu - Paweł Maurycy Sobczak

Скачать книгу

razy do Berlina, raz do Norymbergi (gdzie obserwował sławetny Parteitag); odwiedził także Wolne Miasto Gdańsk. W kolejnych reportażach – drukowanych w „Wiadomościach Literackich”, lecz nie ujętych w formę książkową – opisywał nowe fenomeny narodowosocjalistycznych Niemiec (choćby obchody Święta Pracy czy konferencję prasową Juliusa Streichera, redaktora naczelnego brukowego „Stürmera”), pogłębiał także wcześniej dokonywane obserwacje i uprzednio wyciągane wnioski. Dawał świadectwo zmieniającym się okolicznościom politycznym, na przykład konieczności dokonywania wyboru „mniejszego zła”, czyli alternatywie „faszyzm albo komunizm” (nazwanej dowcipnie wyborem „pomiędzy świętym Karolem Marksem a świętą Joanną d’Arc, której historycy nie bez racji przypisują wynalazek nacjonalizmu”140). Wraz z upływem lat Sobański coraz bardziej przekonywał się o nieuchronności wielkiego konfliktu zbrojnego. Jeszcze w Cywilu w Berlinie znajdziemy następujący passus: „Jeżeli zajmuję się militaryzmem niemieckim, to nie z myślą o nieuniknionej a bliskiej rzezi. Może się mylę, ale w tę rzeź chwilowo nie wierzę” [CwB, s. 116]. Wkrótce stało się jasne, że w swym optymizmie dziejowym reporter dotkliwie się jednak pomylił.

      Niewykluczone, że nie była to wcale jedyna pomyłka Antoniego Sobańskiego. Niezbędne wydaje się postawienie pytania – co autor Cywila w Berlinie zrozumiał z danego mu bezpośrednio doświadczenia faszyzmu, a jakie elementy rzeczywistości narodowosocjalistycznych Niemiec zlekceważył, nie rozumiejąc ich wagi? Czy słuszne były zarzuty postawione przez Bolesława Dudzińskiego, który pisał na łamach „Robotnika”:

      Obserwacje i spostrzeżenia pana Sobańskiego […] bardzo płytkie i powierzchowne. Pan Sobański zdołał zauważyć, że „flagi ze swastyką kolorystycznie wyglądają świetnie”, że młodzi hitlerowcy przy piciu piwa mają „kompletnie zmechanizowane ruchy ramion i łokci”… nie zauważył natomiast (nie mógł czy nie chciał?) tego, co jest treścią i istotą niemieckiego faszyzmu. W ten sposób powstała książka wyjątkowo nieszczera i niesympatyczna141.

      Wydaje się, że książka Sobańskiego mogłaby być uznana raczej za zbyt „sympatyczną”, nadmiernie przychylną, tak jakby ulubiona perspektywa kawiarnianego stolika sprzyjała poszukiwaniu estetycznego schronienia i łagodząco wpływała na sposób postrzegania rzeczywistości Trzeciej Rzeszy. Kiedy w 2007 roku berlińskie korespondencje „hrabiego Tonia” opublikowane zostały w Niemczech, recenzent „Die Tageszeitung” napisał:

      „[j]ego reportaże wywołują wstyd u tych, których dziadkowie byli współsprawcami opisywanych wydarzeń udającymi, że o niczym rzekomo nie wiedzieli, podczas gdy Sobański już w 1933 r. wiedział, a w 1936 r. był pewien”142. Rzeczywiście, Antoni Sobański wie, że narodowy socjalizm nierozłącznie wiąże się z kultem siły, brutalnością, militaryzmem, bezprawiem, kłamstwem, bezwzględnością, destrukcją kultury, wreszcie pogardą dla indywidualności, przywodzącą na myśl społeczeństwo termitów. Nie całkiem rozumie jednak awangardowy charakter nazizmu, stawiającego sobie za cel – jak pisze Modris Eksteins – „ukształtowanie nowego typu istoty ludzkiej, która stworzy nową moralność, nowy system społeczny, a ostatecznie nowy porządek międzynarodowy”143. Dla Sobańskiego narodowy socjalizm – pomimo całej jego odrębności – nie jest „pragnieniem stworzenia ludzkości na nowo”144, zapewne dlatego, że reporter przyjmuje perspektywę mikroskopową, jego oko skupia się przede wszystkim na szczegółach. Na kartach Cywila w Berlinie słabo widoczny jest faszyzm jako ideologia, jako rodzaj (także intelektualnej) rewolty ustanawiającej nowy porządek. Więcej znajdziemy scen rodzajowych, za pomocą których reporter usiłował uchwycić płynną rzeczywistość hitlerowskich Niemiec. Skupienie uwagi na detalach – znamiennych, wszechobecnych, ale nierzadko wtórnych przejawach faszyzmu – prowokowało zarzuty o powierzchowność, której zresztą obawiał się sam autor (w liście do Jarosława Iwaszkiewicza zwierzał się: „wszystko, co piszę, wydaje mi się bardzo powierzchowne”145). Sobański koncentruje się częstokroć na drugorzędnych, choć łatwo dostrzegalnych, przejawach nowej rzeczywistości (np. militaryzacja). Jego nastawienie jest jeszcze dodatkowo wzmacniane przez postawę zajmowaną wówczas przez macierzysty tygodnik. Bogato ilustrowana korespondencja Sobańskiego Ikonografia i święto pracy (z cyklu Niemcy hitlerowskie po roku)146, opublikowana w lipcu 1934 roku, zawierała serię sześciu fotografii Hitlera (eksponujących charakterystyczną gestykulację przemawiającego Führera). Znamienne, że tuż pod nimi redaktor Grydzewski opublikował również sześć zdjęć opatrzonych wspólnym tytułem Aktor rosyjski K. A. Szapiro odtwarza główną postać „Zapisków obłąkanego” Gogola. Nie trzeba wnikliwie przypatrywać się fotografiom, by dostrzec podobieństwo ekspresji obu postaci. W tym czasie Antoni Słonimski postrzegał jeszcze Hitlera przede wszystkim jako „śmiesznego pana z wąsikiem”… Cóż można zrozumieć z masowego ruchu politycznego, jeżeli widzi się w jego przywódcy tylko szaleńca, błazna lub kabotyna?

      Stosowana niekiedy przez Sobańskiego (a przez redakcję „Wiadomości” dodatkowo wyostrzana) taktyka wykpiwania uniemożliwia odczucie prawdziwej grozy. Reporterowi wydaje się, że niektóre spośród obserwowanych zdarzeń są na tyle osobliwe i niepoważne, że nie będą mogły wpłynąć na losy kraju. Lekceważy więc choćby „śmieszną, pseudonaukową «wystawę rasową»”, której celem było udowodnienie, iż „«najstarszą» swastykę w Europie, wykutą w kamieniu, znaleziono gdzieś w Norwegii, w okolicach kręgu polarnego, i że schodząc na południe rasa się zdegenerowała” [CwB, s. 106]. Sobański doskonale zdaje sobie sprawę z naukowej nieścisłości teorii rasistowskich, wydaje mu się jednak, że krytyczna analiza wystarczy do ich unieszkodliwienia. A przecież już fundamentalne dzieło konstytuujące doktrynę nowoczesnego rasizmu, Szkice o nierówności ras ludzkich Gobineau, przepełnione było niemal wszelkimi możliwymi błędami logicznymi. Jednak arbitralne traktowanie faktów, naginanie ich do własnych teorii, założenia aprioryczne, nieumotywowane przypuszczenia, a czasem zwyczajne wymysły (choćby pogląd głoszący, iż kulturę chińską stworzyły aryjskie plemiona przybyłe z Indii)147 nie przeszkodziły bynajmniej w rozprzestrzenianiu się idei głoszonych przez francuskiego hrabiego. Sobański chyba nie docenia mocy oglądanych przez siebie rasistowskich „kramików nienawiści”, odwołujących się do pojęcia wyższości rasowej, stanowiącego wszak przez cały wiek dziewiętnasty (co najmniej od czasów Fichtego) znaczącą część niemieckiej tradycji intelektualnej148. Dla niego – liberała i Europejczyka – mogą one nie mieć znaczenia, ale sposób opisu nie przyczynia się raczej do zdiagnozowania przyczyn choroby i zapobieżenia wystąpieniu jej symptomów także w Polsce. Prostactwo i niska kultura budzi niesmak w subtelnym intelektualiście (tak jak odstręczały Thomasa Manna, uczucia te autor Czarodziejskiej góry uzewnętrzniał na kartach pisanego w tym czasie dziennika149), ale niekoniecznie już masy, do których przekaz został skierowany. Oczywiście niemożliwe było wykrycie wszystkich zagrożeń związanych z faszyzmem już latem 1933 roku, niemniej wydaje się, że można by oczekiwać od hrabiego Sobańskiego jeszcze więcej przenikliwości. Właśnie on – wiążący doświadczenia arystokracji oraz liberalnej inteligencji, poliglota, bywalec i erudyta150 – mógł być człowiekiem, który dostrzeże całą potworność narodowego socjalizmu. Tymczasem

Скачать книгу


<p>140</p>

A. Sobański, Wrażenia norymberskie, [w:] idem, Cywil w Berlinie, s. 185. Dalsze cytaty z tego tekstu opatrzone będą skrótem Wn.

<p>141</p>

B. Dudziński, Składanek literackich część druga. Cyt.: A. Augustyniak, op. cit., s. 206.

<p>142</p>

Cyt.: A. Augustyniak, op. cit., s. 146.

<p>143</p>

M. Eksteins, op. cit., s. 339.

<p>144</p>

Pomimo że pojawiają się wzmianki o odmianie, którą przeszli neoficcy zwolennicy Hitlera „nie pamiętający już prawie, że byli kiedykolwiek inni, że myśleli za siebie” (Wn, s. 205). Najbliżej dostrzeżenia totalitarnego „nowego człowieka” Sobański był chyba wtedy, gdy pisał o dehumanizującym aspekcie życia w społeczeństwie niemieckim: „Każda znienacka zaczepiona osoba zareaguje zawsze jednakowo na dane pytanie, każdy Niemiec przedstawia dziś groźny obraz robota, którego twarz została zeszlifowana przez obrabiarkę ustrojową” (ibidem, s. 206).

<p>145</p>

List Antoniego Sobańskiego do Jarosława Iwaszkiewicza z 14 czerwca 1933 roku. Cyt.: A. Augustyniak, op. cit., s. 105. Także przy okazji swoistego rachunku sumienia, wieńczącego drugi pobyt w nazistowskich Niemczech, Sobański przyznaje: „Przyjechałem do Berlina podszyty jakąś niezwyciężalną lekkomyślnością, jakimś czysto zmysłowym nastawieniem. Obserwowałem i upajałem się powierzchowną stroną zdarzeń i obrazów, a nie chciało mi się wniknąć w ich głęboki sens” [Nh, s. 148].

<p>146</p>

A. Sobański, Niemcy hitlerowskie po roku. Ikonografia i święto pracy, „Wiadomości Literackie” 1934, nr 31, s. 2.

<p>147</p>

Por. E. Cassirer, Od kultu bohaterów do kultu rasy, [w:] idem, Mit państwa, tł. A. Staniewska, s. 252–256.

<p>148</p>

Historię tego przekonania w niemieckiej (i nie tylko) filozofii, literaturze, kulturze itp. prezentuje Paul M. Hayes, Mit rasy, [w:] Faszyzmy europejskie (19221945) w oczach współczesnych historyków, oprac. J. W. Borejsza, Wrocław 1979, s. 723–726. Badacz podkreśla siłę, z jaką pogląd o wyższości rasowej Niemców wpajany był w szkołach, na uniwersytetach, czy w armii (ibidem, s. 723).

<p>149</p>

T. Mann, Dzienniki 19331934, tł. I. i E. Naganowscy, Poznań 1995.

<p>150</p>

Dzienniczek lektur (Books I have read), prowadzony przez Antoniego Sobańskiego w latach 1912–1925 (obecnie znajdujący się w dziale rękopisów Biblioteki Narodowej) wskazuje na jego duże oczytanie i znajomość wybitnych dzieł literatury światowej, przede wszystkim angielskiej (m.in. książki Yeatsa, Huxleya, Chestertona, ale także Voltaire’a, Moranda czy Tomasza Manna)