Polscy pisarze wobec faszyzmu. Paweł Maurycy Sobczak
Чтение книги онлайн.
Читать онлайн книгу Polscy pisarze wobec faszyzmu - Paweł Maurycy Sobczak страница 17
Zresztą zaś jestem pełen szczerego podziwu dla wysiłków i rezultatów osiągniętych przez komunizm w dziedzinie życia społecznego i twórczości technicznej. Ich znamienną cechą jest wielki rozmach, wybiegający daleko poza potrzeby codziennego życia […]. Najprostsza myśl, która się nasuwa, byłaby dość zasmucająca: człowiek uciemiężony, który walczył o chleb i jego sprawiedliwy podział i w walce tej zwyciężył, jest nadal głodny, a pobici przezeń giną z głodu. Można też jednak pomyśleć, że człowiek ten, uzyskawszy poczucie wolności, zapomniał o chlebie, nim się nim nasycił. Druga myśl jest mi bliższa i zdaje się również bliższa rzeczywistości. I to jest chyba najpiękniejsza cecha dzisiejszego ustroju Rosji.
Wiele w tych słowach naiwności i powszechnego wówczas braku wiedzy o sowieckich realiach199, zastępowanej przez Goetla dość karkołomnymi interpretacjami psychologiczno-socjologicznymi. Nie widać natomiast konsekwentnego antykomunizmu, który w przyszłości stanie się dominantą publicystycznej aktywności autora Wyspy na chmurnej Północy. Oczywiście warto pamiętać, że niejeden intelektualista przychylnie obserwujący sytuację w Rosji sowieckiej skorygował publicznie przekonania dopiero po rozpoczęciu „wielkiej czystki” oraz procesie moskiewskim Zinowiewa i Kamieniewa z roku 1936200. Przypadek Goetla jest jednak znamienny – jego ambiwalencja względem komunizmu zmienia się w zdecydowaną wrogość właśnie wtedy, gdy pisarz zaczyna formułować swe faszystowskie credo. Wtedy także zauważalne staje się rozczarowanie polityką sanacji, od której mógł pisarz oczekiwać umocnienia państwa i uodpornienia jego struktur na zagrożenia płynące zza wschodniej granicy201. W końcu lat 30. komunizm stał się dla Ferdynanda Goetla ustrojem nieludzkim202, autor Z dnia na dzień zdawał się natomiast wierzyć w możliwość pogodzenia faszystowskiego „totalizmu” z humanitaryzmem, z którego nie zamierzał bynajmniej całkowicie rezygnować („kto myśli o gwałcie bez wewnętrznego wstydu, zatracił na pewno poczucie człowieczeństwa” [Pzf, s. 120]). Sądził niewątpliwie, że w centrum ideologii faszyzmu znajduje się człowiek i jego potrzeby. Nie widział, iż „miarą dla faszyzmu jest nie człowiek, ale wartość wyabsolutniona – państwo, naród, rasa, praca, życie”, zaś „odsunięcie jednostki ludzkiej jako ostatecznego celu historii i zastąpienie jej przez wartość wyabsolutnioną musi dać też w efekcie przekreślenie wszelkiego humanitaryzmu”203. Być może właśnie dlatego Goetel tak ochoczo proponował rodakom nowy system polityczny, w którym dostrzegał panaceum na dylematy współczesności. Pisarz przekonany był o bankructwie demokracji liberalnej („cały system parlamentarny okazał się niezdolny do życia”), niedorzeczności prób „łatania prującego się płaszcza demokratycznych wygód i swobód” oraz o głębokim kryzysie zachodnioeuropejskiego socjalizmu, który obciążał także odpowiedzialnością (co najmniej moralną) za rozwój sytuacji w Rosji sowieckiej204.
Tekstem, który wyraźnie zaświadcza początek ideowej reorientacji pisarza, są Szklane domy w gruzach, czyli artykuł opublikowany po zamieszkach, które w lutym 1934 roku dotknęły Wiedeń. Antyrządowe wystąpienia robotnicze zostały wówczas ostro stłumione przez rząd kanclerza Engelberta Dolfussa (który notabene sam kilka miesięcy później zostanie zamordowany w wyniku puczu austriackich nazistów przez Ottona Planettę). Symptomatyczny jawi się Goetlowi fakt, że areną tych krwawych wydarzeń była właśnie stolica Austrii, miejsce zdawałoby się najmniej podatne na społeczne niepokoje.
Czas był łaskawy dla Austrii. Cóż z tego, że z racji politycznych i gospodarczych samo istnienie małego państewka z olbrzymią stolicą było absurdem? […] [Austria] żyła jednak, a stolica jej zadziwiała świetnością, nie mniejszą niż za dawnych czasów. Miała znakomitą operę, najwspanialsze koncerty, ekstraklasę futbolistów, szumne kawiarnie i liczne teatry, widowiska, festiwale – słynne lecznice i ciągle żywą tradycję Straussa, ciągle dobrą kuchnię, pyszne pieczywo, niezawodny humor i nawet lepsze niż dawniej wino205.
Co jednak ważniejsze, Wiedeń lat dwudziestych to miasto ziszczonego snu o godnych warunkach życia proletariatu206 oraz pokojowego współistnienia najróżniejszych grup społecznych.
W dziwnym tym mieście, zagrożonym pono stałym kryzysem i widmem bankructwa, wszyscy mieli pracę, pieniądze i czas na rozrywki – wszyscy też musieli jakoś żyć obok siebie. Rządy socjalistów nie przeszkadzały dożywać w spokoju resztek swych dni zwolennikom monarchii, pałace arystokratyczne nie kłuły w oczy proletariatu, przy antysemickim drobnomieszczaństwie rozkwitał żywioł żydowski nie ustępujący mu w sentymentalnej miłości do Wiednia207.
Wraz z ostrzelanymi przez wojsko murami robotniczych osiedli runęła – zdaniem Goetla – utopijna nadzieja na rozwiązanie społecznych problemów, któremu dotychczas patronowała myśl socjalistyczna.
Nie odżyją już szklane domy naszej wyobraźni, które runęły całkowicie w wojnie domowej Wiednia. Wraz z nimi złamana została wiara i nadzieja nasza, że sprawy społecznego ładu mogą być rozstrzygnięte w sposób podyktowany nam przez idealistyczną myśl pokolenia przedwojennego, myśl, którą, jeśli już nazwać rzeczy po imieniu, wcieliła najrealniej w życie i działalność swoją partia socjalistyczna208.
Konstatacja taka musiała być bolesna dla człowieka, którego młodość upłynęła pod znakiem wiary w ideały socjalistyczne i niepodległościowe209. Młody Goetel obracał się w kręgu politycznym PPS, podziwiał Daszyńskiego i Piłsudskiego210, czytał Żeromskiego i Feldmana, należał do Związku Socjalistycznej Młodzieży Szkół Średnich Galicji Wschodniej, zakładał wreszcie w roku 1917 lokalną komórkę PPS w Taszkiencie. Dwadzieścia lat później zauważył, że część idei socjalistycznych wprowadzają w życie faszyści, w dodatku czynią to lepiej i skuteczniej niż socjaldemokracja (przykładem praktyka polityczna Trzeciej Rzeszy pozwalająca skutecznie łagodzić sprzeczności interesów poszczególnych warstw społecznych i niwelować różnice klasowe). Józef Łobodowski w następujący sposób komentował przeformułowanie poglądów autora Z dnia na dzień, podkreślając dodatkowo wpływ, jaki wywarł na Goetla pobyt w Uzbekistanie.
Autor książek tak bardzo humanistycznych, jak Kar-Chat, czy Z dnia na dzień, w młodości świadek naoczny okropności rewolucji bolszewickiej i wojny domowej, rozczarował się do wszystkich koncepcji lewicowych i uwierzył, że naprawę mogą przynieść tylko rządy autorytatywne. Stąd jego apoteoza silnej władzy w dramacie Samuel Zborowski i przelotna fascynacja faszyzmem211.
Autor Pod znakiem faszyzmu stał się zatem rozczarowanym socjalistą. Podobnie jak innych dawnych lewicowców, którzy odczuli nieskuteczność i niewystarczalność propozycji europejskiej socjaldemokracji lat dwudziestych i trzydziestych, pociągać mógł pisarza rewolucyjny potencjał
199
Większość pisarzy uczestniczących w ankiecie mogłaby zapewne powtórzyć słowa Marii Kuncewiczowej: „nie widziałam tych spraw na miejscu i zbyt mało orientuję się w ekonomice społecznej” („Wiadomości Literackie” 1933, nr 44, s. 3). Można zaryzykować opinię, że wypowiadających się w ankiecie „WL” bardzo wiele dzieli w porządku biograficznym (inne są życiowe i intelektualne doświadczenia Wittlina, inne Chwistka, a jeszcze inne Choromańskiego), łączy jednak niewiedza dotycząca rzeczywistości sowieckiej. Ich sądy często budowane są w oparciu o wmówienia, złudzenia i życzenia, charakteryzujące wielu intelektualistów nie tylko w Polsce.
200
Wiedza o tych wydarzeniach nie zawsze prowadziła jednak do rewizji przychylnych sądów dotyczących komunistycznej Rosji. Aleksander Wat wspominał o „stanowisku typowym dla progresywnej inteligencji”, które także on w połowie lat trzydziestych podzielał: „Nie chciałem nic robić przeciwko ZSRR, bo uważałem, że Stalin jest straszny, że robi okropne rzeczy, ale to przecież jedyne państwo proletariackie! Stalin minie, a ojczyzna proletariatu zostanie” (A. Wat,
201
Warto przypomnieć, że motywy antykomunistyczne silnie pobrzmiewały w ideologii Obozu Zjednoczenia Narodowego (z którego działalnością Goetel wiązał wielkie nadzieje), obrona przed zagrożeniem ideologią komunistyczną rozumiana była jako jedno z najistotniejszych zadań sanacji. Generał Andrzej Galica zapowiadał „bezwzględną i niewątpliwą walkę” z komunizmem, prowadzoną wszechstronnie i „z nieubłaganą konsekwencją” (cyt.: J. Majchrowski,
202
203
T. Kroński,
204
Stanowisko Goetla, sugerującego, iż za zbrodnie komunistyczne ponosi moralną odpowiedzialność ideologia socjalistyczna, stało w wyraźnej opozycji do przekonania, któremu patronował Herbert George Wells, w Polsce zaś propagował je Antoni Słonimski. Optymistyczny ten pogląd głosił, że „socjalizm kroczy do zwycięstwa, mimo wszystko co się dziś dzieje na świecie”, zaś „niepowodzenie socjalizmu w Rosji nie może zniechęcić do socjalizmu” w ogóle (A. Słonimski,
205
F. Goetel,
206
Por. J. Kozeński,
gwałtowny rozwój budownictwa socjalnego oraz rozrost systemu opieki społecznej. Schludne i znakomicie wyposażone osiedla robotnicze budziły podziw także w Polsce, zachwycała się nimi zwiedzająca stolicę Austrii w 1931 roku Zofia Nałkowska (por. R. Szwed,
207
F. Goetel,
208
Ibidem, s. 196.
209
Znaczenie młodzieńczych doświadczeń Goetla, także tych związanych z działalnością w młodzieżowym ruchu socjalistycznym i samokształceniowym, podkreśla Ida Sadowska w artykule
210
Swoje pierwsze spotkanie z Józefem Piłsudskim w Krakowie wspominał Goetel w książce
211
J. Łobodowski,