Pozytywna dyscyplina. Jane Nelsen
Чтение книги онлайн.
Читать онлайн книгу Pozytywna dyscyplina - Jane Nelsen страница 19
Dziecko zajmujące konkretną pozycję w kolejności urodzenia przez cztery lub więcej lat dokonuje wielu interpretacji na temat życia, siebie oraz sposobów osiągnięcia przynależności i znaczenia. W wyniku zmiany kształtu i składu rodziny mogą one ulec pewnym modyfikacjom, ale rzadko kiedy przechodzą całkowitą transformację. Ciekawe zjawisko zachodzi, gdy najstarsze dziecko w rodzinie wyjeżdża na studia. Drugie w kolejności może się wówczas zmienić nie do poznania – stać się bardziej odpowiedzialne, choć nie perfekcyjne.
Wiedza o znaczeniu kolejności urodzenia może przyczynić się do lepszego zrozumienia dynamiki zachodzącej w rodzinach patchworkowych, czyli takich, w których dzieci pochodzą z różnych związków rodziców. Kiedy rodzina powiększa się w ten sposób, najstarsze lub najmłodsze dziecko (w którejkolwiek z rodzin) może odczuwać duży dyskomfort z powodu utraty swojej pozycji. Dziecko, które było najstarsze, nagle staje się środkowym lub najmłodszym, a najmłodsze traci pozycję „rozpieszczanego maleństwa”. Jeśli takim dzieciom okaże się zrozumienie i aktywnie włączy się je w proces spotkań rodzinnych (o nich więcej w rozdziale dziewiątym) oraz proces rozwiązywania problemów, to w sposób konstruktywny umożliwi im się doświadczanie przynależności i znaczenia.
Kolejny wyjątek to sytuacja, kiedy dzieci „samowolnie” zamieniają się cechami przypisanymi danej pozycji w kolejności urodzenia. Jeżeli drugie dziecko wykazuje skłonność do ciężkiej pracy oraz rywalizacji i ma potrzebę dogonienia starszego rodzeństwa, może w końcu przejąć pozycję najstarszego. W takim przypadku najstarsze się poddaje i zrzeka cech przypisanych swojej roli. Decyduje: „Jeśli nie mogę być pierwsze ani najlepsze, po co mam się starać?”. Poddanie się w obliczu niemożności osiągnięcia ideału jest najlepszym dowodem perfekcjonizmu. Najstarsze dziecko, które „poddało się” i ustąpiło miejsca młodszemu, często staje się życiowym nieudacznikiem. To wyjaśnienie pomaga wielu rodzicom zrozumieć trudną sytuację zdetronizowanego najstarszego dziecka. Ich dotychczasowy gniew i frustracja zmieniają się we wsparcie, którego tak bardzo potrzebuje ich pierworodna pociecha.
Najmłodsze dziecko, odgrywając rolę „sprintera”, zwalnia pozycję „rozpieszczanego maleństwa”. Zajmuje je następne w kolejności i przyjmuje cechy najmłodszego.
Jeszcze innym czynnikiem wyjaśniającym odstępstwa od reguły jest atmosfera w rodzinie. Albo potęguje, albo minimalizuje ona różnice pomiędzy rodzeństwem. W rodzinach, które cenią sobie rywalizację (jak w wielu rodzinach amerykańskich), różnice się uwydatniają, natomiast w tych, dla których ważna jest współpraca, różnice są niwelowane. Brak zgody w kwestii metod wychowawczych pomiędzy rodzicami tworzy atmosferę współzawodnictwa, natomiast ich jednolity front wspiera ducha współpracy.
Jak wspominałam wcześniej, ogólna zasada, która sprawdza się niemal zawsze, mówi o tym, że dwoje najstarszych dzieci będzie się bardzo różnić, jeśli są tej samej płci i dzieli je mała różnica wieku. Miałam okazję na własne oczy przekonać się, że i od tej zasady istnieją wyjątki. Przeprowadzając adlerowską rozmowę o stylach życia z pewną panią, która miała o półtora roku starszą siostrę, byłam przekonana, że będą zupełnie odmienne. Rozmowa pokazała, jak bardzo się myliłam. Były niezwykle podobne. Doszedłszy do pytania o charakterystykę rodziców, spytałam, czy pozwoli mi zgadywać. Powiedziałam, że jej rodzice bardzo się kochali i współpracowali ze sobą. Zgadzali się w kwestii stylu wychowywania dzieci, a ich córki czuły się kochane i traktowane sprawiedliwie. Spytała, skąd to wszystko wiem. Swoje przypuszczenia oparłam na wiedzy dotyczącej wpływu atmosfery w rodzinie na dzieci. Jeśli dwie siostry, które dzieli zaledwie półtora roku, mają niezwykle podobne, a nie różne, cechy charakteru, można zgadywać, że rodzicom udało się stworzyć atmosferę współpracy, a nie współzawodnictwa.
W pewnym okręgu szkolnym informacja o kolejności urodzenia pomogła nauczycielom i wychowawcom ustalić, że w klasach z problemami w nauce gros dzieci to osoby najmłodsze lub psychologicznie najmłodsze. Zadano sobie istotne pytania: czy problemy w nauce mają podłoże fizjologiczne czy behawioralne? Jeśli fizjologiczne, to czy ich brak w przypadku najstarszych dzieci wynika z tego, że nauczyły się je w inny sposób równoważyć? Czy najmłodsze dzieci uczą się wykorzystywać problemy, by zyskać więcej przywilejów?
W jednej ze szkół podstawowych grupa uczniów z klasy pierwszej doprowadzała nauczyciela do skrajnej rozpaczy. W klasie drugiej nauczyciel rozważał przejście na wcześniejszą emeryturę. Nauczyciel prowadzący tę grupę w klasie trzeciej nie mógł się doczekać wakacji. Wreszcie nauczycielka, która objęła klasę w czwartym roku nauki, przeprowadziła ankietę na temat kolejności urodzenia i okazało się, że 85 procent uczniów to najmłodsze dzieci. Wiele z nich przez większość czasu demonstrowało bezradność i domagało się specjalnej uwagi. Przy pomocy spotkań klasowych, których celem było między innymi rozwinięcie umiejętności rozwiązywania problemów, nauczycielce udało się osiągnąć znaczną poprawę – dzieci stały się bardziej samodzielne i więcej sobie pomagały.
Judy Moore, nauczycielka piątych klas, napisała pracę magisterską na temat kolejności urodzenia i grup nauki czytania. Odkryła, że w grupach najbardziej zaawansowanych duży odsetek uczniów stanowiły dzieci najstarsze i jedynacy, natomiast w grupach najmniej zaawansowanych dzieci najmłodsze. Pani Moore nagrywała reakcję każdej grupy podczas odpowiedzi na zadawane przez nią pytania. W grupie zaawansowanej wszystkie dzieci podnosiły ręce, bo jako pierwsze chciały udzielić odpowiedzi. Grupa średnio zaawansowana cechowała się większym spokojem i mniejszą skłonnością do współzawodnictwa, zawsze jednak znajdowało się dziecko, które znało odpowiedź. Dzieci w grupie najmniej zaawansowanej zwykle nie znały odpowiedzi, odpowiadały, że nie rozumieją i potrzebują pomocy.
Jeden z chłopców w klasie pani Moore, nazwijmy go John, miał najsłabsze wyniki w nauce czytania. Aby wykluczyć niski iloraz inteligencji, najpierw wysłała go na testy psychologiczne. Później, w celu określenia stylu życia, przeprowadziła z Johnem rozmowę, podczas której okazało się, że jest on najmłodszym dzieckiem. Co ciekawe, John miał trzy starsze siostry, Georgię, Robertę i Paulę, a wszyscy w rodzinie nazywali go „królem Johnem”. Informacje te uświadomiły jej szczególną rolę chłopców w tej rodzinie i prawdopodobny problem nadmiernego rozpieszczania. Z jakiego powodu John miałby robić coś sam – na przykład uczyć się – jeśli nigdy nie doświadczył odpowiedzialności? Przeczucia pani Moore sprawdziły się, kiedy psycholog poinformował ją, że John jest niezwykle utalentowany. Po prostu całą swoją inteligencję wykorzystywał do szlifowania ujmującej umiejętności manipulacji.
W uprzejmej rozmowie pani Moore powiedziała Johnowi, że jest bardzo zdolny i bez problemu poradzi sobie w grupie najbardziej zaawansowanej. Przeniosła go do niej, a on sprostał jej oczekiwaniom. Zrozumiał, że już dłużej nie może jej oszukiwać. Najtwardszy orzech do zgryzienia miała z jego siostrami, dla których tak wielkie oczekiwania pani Moore względem ich małego