Więcej niż pocałunek. Helen Hoang
Чтение книги онлайн.
Читать онлайн книгу Więcej niż pocałunek - Helen Hoang страница 8
Zrobiła kolejny ruch w jego stronę, ale w ostatniej chwili się zatrzymała.
– Jeszcze.
Wreszcie zrozumiała, o co mu chodzi i przywarła do niego całym ciałem. Byli bardzo blisko siebie i oddzielała ich tylko cienka warstwa ubrań. Znowu się spięła i zaczęła myśleć, że za chwilę spanikuje, ale na szczęście Michael stał bez ruchu i patrzył na nią cierpliwie i z sympatią. Choć trudno w to uwierzyć, poczuła, że się odpręża.
– Nadal ze mną jesteś? – zapytał.
Stanęła na czubkach palców, starając się idealnie do niego dopasować. Serce biło jej jak oszalałe, lecz ciągle nad sobą panowała. Wiedziała, że to w dużej mierze jego zasługa. Wykazał się mądrością i dawał jej oparcie.
– W porządku, jest okay.
Delikatnie ją objął. Poczuła bijące od niego ciepło, które zaczęło przyjemnie ogrzewać jej skórę. W jego zachowaniu nie było nic nachalnego. Ogarnął ją spokój i miała wrażenie, że w jej ciele rozluźniają się mięśnie, o których istnieniu nawet nie miała pojęcia. Chyba było lepiej niż „okay”.
Z chęcią zapłaciłaby jeszcze raz, żeby mieć okazję ponownie znaleźć się w jego ramionach. Było jej naprawdę nieziemsko dobrze. Wtuliła twarz w jego szyję i wzięła głęboki wdech, żeby znowu poczuć ten niesamowity zapach. Przesunęła dłonie po nagiej skórze Michaela i próbowała jeszcze bardziej się do niego przytulić. Gdyby tylko trochę mocniej ją złapał…
Nagle w jej brzuch zaczęło się wbijać coś twardego. Odsunęła głowę i podniosła wzrok.
– Nie zwracaj na to uwagi – powiedział.
– Ale nawet się jeszcze nie pocałowaliśmy. Jak to możliwe?
Spojrzał jej prosto w oczy, po czym przesunął ręce w dół i objął ją w pasie. Bijące od niego ciepło przenikało przez ubranie i Stella poczuła, że wszystkie drobne włoski na jej ciele stają dęba.
– To działa w obie strony. Podoba ci się mój dotyk, a ja w ten sam sposób reaguję na ciebie.
Trzeba przyznać, że to była dla niej nowość. Z jej dotychczasowych doświadczeń wynikało, że intymność jest czymś bardzo jednostronnym. Faceci czerpali z tego jakąś przyjemność, a ona nie.
Tym razem było jednak inaczej. Nabrała odwagi i miała wrażenie, że jest gotowa na znacznie więcej.
Znowu spojrzała na jego usta i aż zadrżała w oczekiwaniu, co się za chwilę wydarzy.
– Pokażesz mi, jak się należy całować?
– A sama tego nie potrafisz?
– Nie wydaje mi się.
Jego wargi były blisko, ale nie mogła się przemóc, żeby zrobić pierwszy krok, chociaż naprawdę miała na to ochotę. W takich sytuacjach nigdy nie wychodziła z inicjatywą. Jak do tej pory, to faceci zawsze dosłownie się na nią rzucali.
– Mogę ci powiedzieć, od którego miejsca masz zacząć? – szepnęła.
Szeroko się uśmiechnął.
– Tak.
– Od skroni.
Poczuła jego oddech i przebiegł ją dreszcz. Kiedy delikatnie pocałował ją w lewą skroń, dostała gęsiej skórki.
– A teraz gdzie? – zapytał, nie odsuwając się od niej nawet na centymetr. Każde jego słowo pieściło jej skórę.
– W policzek.
Schylił głowę, muskając Stellę czubkiem nosa, i pocałował ją tuż pod kością policzkową.
– A teraz? – zapytał, nie zmieniając pozycji.
Był naprawdę blisko. Z trudem złapała kolejny oddech.
– W kącik ust.
– Jesteś pewna? To niemal prawdziwy pocałunek.
Przeszły ją ciarki. Naprawdę miała na to ochotę. Wczepiła się palcami w jego włosy, przytrzymała głowę i przycisnęła zamknięte usta do jego warg. Poczuła, jakby uderzył w nią piorun i ciepła fala rozeszła się zygzakiem w stronę piersi. Przez chwilę się zawahała i jeszcze raz pocałowała go w taki sam sposób, po czym Michael przejął inicjatywę i pokazał jej, jak się to robi.
A więc tak wyglądało całowanie. Coś niesamowitego.
Jednak kiedy wsunął język między jej wargi, zamarła z przerażenia.
Teraz nie było już tak fajnie. Michael włożył język do jej ust. Oderwała się od niego jak oparzona.
– Czy to naprawdę konieczne?
Głośno westchnął i zdziwiony zmarszczył czoło.
– Nie lubisz francuskich pocałunków?
– Czuję się jak rekin, któremu jakaś mała rybka czyści zęby. – To było naprawdę dziwne i zbyt intymne.
W jego oczach pojawił się figlarny błysk i chociaż zagryzł usta, wiedziała, że ma ochotę się uśmiechnąć.
– Uważasz, że to zabawne? – Poczuła, że ze wstydu zalewa się rumieńcem, i spróbowała zrobić krok do tyłu, ale blat łazienkowy wbił się jej w kręgosłup.
Michael chwycił ją delikatnie za podbródek i nakłonił do podniesienia głowy. Chyba chciał spojrzeć jej w oczy. Przypomniała sobie o zasadach, których kiedyś się nauczyła. Odliczyła w myślach trzy sekundy. Mniej – i ludzie zaczynają podejrzewać, że masz coś do ukrycia, więcej – i czują się niekomfortowo. Sporo ćwiczyła i była w tym całkiem niezła. Tym razem nie miała jednak najmniejszej ochoty wiedzieć, co Michael o niej myśli, i mocno zacisnęła powieki.
– Śmiałem się z twojego porównania. Masz fajne poczucie humoru.
– Aha. – Otworzyła oczy i zrozumiała, że był z nią szczery. Kilka razy słyszała już, że jest dowcipna, ale nie do końca rozumiała, co to znaczy. Nie robiła tego celowo, dobre żarty wychodziły jej zupełnie przypadkiem.
– Zamiast myśleć o zabiegach dentystycznych rekinów, wyobraź sobie, że cię pieszczę. Skup się na tym, co czujesz.
Przytaknęła. W końcu po to się z nim umówiła.
Znowu schylił głowę, a ona oparła zaciśnięte pięści o jego tors i przygotowała się na najgorsze. Tym razem nie próbował jednak włożyć nigdzie języka, tylko robił to, co wcześniej: delikatnie całował jej wargi. Tak było dużo lepiej. Niespiesznie obsypywał ją pocałunkami, a ona czerpała z tego nieskrywaną