Lwów kres iluzji. Grzegorz Gauden

Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Lwów kres iluzji - Grzegorz Gauden страница 10

Автор:
Жанр:
Серия:
Издательство:
Lwów kres iluzji - Grzegorz Gauden

Скачать книгу

jeszcze w średniowieczu. Od strony ul. Szewskiej (w owym czasie Trybunalskiej) budynek ciągnie się do jednej trzeciej długości ulicy.

      Ogromna kamienica niemalże wyzywa czterema wysokimi piętrami, wielkim witrynami sklepowymi od Rynku i ul. Szewskiej, ciężkimi neorenesansowymi balkonami na drugim i trzecim piętrze, takimi też sterczynami na zwieńczeniu dachu i paradnym neorenesansowym portalem w narożniku. Stoi na najniżej położonej pierzei rynku, a mimo to zwraca uwagę skalą.

      Zbudowana w 1912 roku jest jak przerośnięty, mało urodziwy, niezbyt foremny nowobogacki pałac.

***

      Żydowska kamienica pełna złota, klejnotów, zegarków na polskim już od kilku godzin Rynku musiała działać na emocje polskiej katolickiej publiczności Lwowa.

      Kto pierwszy z „pogromczyków” wdarł się do sklepu? „Pogromczycy” to określenie użyte w dossier pogromu znanego jako Lwów pod znakiem pogromów żydowskich. Dokumenty chwili37. Ten rusycyzm nie zakorzenił się w polszczyźnie, choć okazji do jego używania nie zabrakło później.

      Być może trzeba wprowadzić ten termin do języka polskiego dla precyzyjniejszego opisywania naszej historii. Będę się nim czasami posługiwał.

***

      Przy sklepie Zippera stała już wówczas straż wojskowa. U wylotu ul. Krakowskiej ustawiony był karabin maszynowy, przy którym stali oficer z sześcioma żołnierzami. W mojej obecności naładowano karabin maszynowy, tzn. wyjęto ze skrzyni stojącej pas z nabojami i wsadzono do karabinu maszynowego. Żołnierz, jak i oficer, którego wołano: „panie poruczniku”, mieli na ramieniu opaskę z trupią główką.

      Tak mec. Max Schaff38 opisał scenę, która miała miejsce w piątek rano 22 listopada 1918 roku.

      Trupie główki na opaskach nie pozostawiają wątpliwości. To por. Abraham i jego żołnierze z Góry Stracenia. Tylko ta formacja nosiła opaski z trupią główką. Byli całkowitymi panami Rynku. Czuwali przy sklepie.

      Właśnie oni obrabowali sklep Zippera. Umundurowani ludzie rozbili granatami żaluzje, które chroniły witryny.

***

      Rabunek tego sklepu na samym początku pogromu nie był przypadkiem. Został zorganizowany przez ludzi, którzy doskonale wiedzieli, że to najcenniejszy żydowski obiekt we Lwowie, i natychmiast rozpoczęli jego „ochronę”, aby nikt inny ich nie ubiegł.

      Kilka miesięcy później polska policja w małym hoteliku przy ul. Sieniawskiej 11 znalazła dużą część wartościowych przedmiotów zrabowanych w sklepie Zippera39. Gospodarz obiektu Dmytro Zawada nie potrafił wyjaśnić ich pochodzenia.

      To była dostawa dla pasera. Tak operują zorganizowani zawodowi przestępcy. Sprawcy, zawodowi lwowscy bandyci z oddziału por. Abrahama, czekali na okazję od dłuższego czasu.

      Wcześniejsze obrabowanie sklepu nie było możliwe, bo tę część miasta kontrolowały wojska ukraińskie. Kilkaset metrów dalej w Narodnym Domu znajdowała się komenda wojsk ukraińskich. Ponadto na tym terenie operowała milicja żydowska.

      Tego dnia rano nie było już wojsk ukraińskich, nie było milicji żydowskiej, która mogłaby reagować i starać się chronić sklep Zippera, inne żydowskie sklepy, mieszkania, domy. A przede wszystkim bronić Żydów.

      Większość milicjantów została rozbrojona po zajęciu miasta przez polskie wojsko.

***

      Firma Zipper przetrwała pogrom. Od roku 1924 była wyłącznym importerem szwajcarskich zegarków Longines40.

      Kamienicę wyremontowano kilka lat temu. Dziś w jubilerskim sklepie mieści się ogromna piwiarnia. Nad wejściem do dawnego salonu Zippera na odnowionej fasadzie wisi szyld „Teatr piwa” w wielu językach, także po polsku.

***

      Atak na sklep Zippera odbył się w głównym punkcie miasta – pod ratuszem, pod okiem władz miasta, w obecności wojskowego dowódcy por. Romana Abrahama.

      Akt przemocy dokonany przez polskich żołnierzy na oczach tłumu zamienił trwające już w różnych punktach dzielnicy żydowskiej samowolne rabunki w akcję aprobowaną przez dowództwo.

      To był publiczny, symboliczny akt legalizacji przemocy wobec lwowskich Żydów. To była oficjalna inauguracja pogromu.

      Rozdział IV

      Kamienica Zippera zamyka pierzeję Rynku od strony północno-zachodniej, przy wlocie w ul. Krakowską, ulicę bogatych sklepów, których właścicielami byli Żydzi.

      Ulica Krakowska prowadzi do pl. Krakowskiego i znajdujących się tuż obok pl. Strzeleckiego i pl. Gołuchowskich zamieszkałych wtedy w większości przez Żydów.

      Za nimi zaczyna się Zamarstynów, stara żydowska część Lwowa, odpowiednik krakowskiego Kazimierza.

***

      Po symbolicznym zalegalizowaniu pogromu w najważniejszym miejscu Lwowa polscy żołnierze ruszyli z Rynku w ul. Krakowską.

      Strzelają do witryn sklepowych, wybijają granatami żaluzje i drzwi, strzelają do napotkanych Żydów i do ludzi w oknach.

      Za nimi posuwa się rosnący tłum cywilów. Po przejściu tego pochodu na ul. Krakowskiej nie ocalał żaden sklep. Na jezdni i chodnikach leżały pierwsze trupy Żydów. Przed domami stali płaczący mężczyźni i kobiety wzywający ratunku. Na próżno.

      Piątkowego poranka 22 listopada 1918 roku cywile trzymali się z tyłu, posuwali się za strzelającymi i rabującymi żołnierzami, podoficerami i oficerami wojsk polskich.

***

      Sklep Chane Rosche Katz przy ul. Krakowskiej 25 został obrabowany w piątek przed południem. Jej mąż próbował interweniować w sobotę rano u polskiego oficera. I to nie we własnej sprawie. Prosił, by ten położył kres trwającym rabunkom. Kiedy podał swoje nazwisko, usłyszał „Żydzi do Palestyny” i został uderzony w twarz41.

***

      Rano i przed południem 22 listopada na ul. Krakowskiej wojskowi i cywile rabowali sklepy. Potem przyszła kolej na mieszkania. Najpierw niższe piętra, potem wyższe.

      „W piątek o godz. 4 jeden oficer legionowy i 2 legionistów wpadło na drugie piętro (…)” kamienicy przy ul. Krakowskiej 25 – zeznała Chane Rosche Katz. Żołnierze twierdzili, że szukają żydowskich milicjantów, którzy mieli tu przebywać w czasie rządów ukraińskich42. Na ganku oficer pobił nahajką Jakóba Bleia. Samo fizyczne okrucieństwo mu nie wystarczało. Kazał przywołać żonę i dzieci Bleia i zmusił ich, aby przyglądali się katowaniu męża i ojca.

      Oficer bił tak zapalczywie, że aż sam się skaleczył. To go dodatkowo rozjuszyło. Zmęczony batożeniem Bleia, zażądał wody. Pijąc, pochwalił się, że jest z Warszawy i udało mu się już zdobyć futro.

      Jego żołnierze ukradli skatowanemu futrzaną czapkę.

***

      Przez

Скачать книгу


<p>37</p>

Lwów pod znakiem pogromów żydowskich. Dokumenty chwili., dz. cyt., s. 38.

<p>38</p>

TsDIAL 505.1.210. L.p. 12 prot. z dn. 11 grudnia 1918.

<p>39</p>

L. Kania, W cieniu Orląt lwowskich. Polskie sądy wojskowe, kontrwywiad i służby policyjne w bitwie o Lwów 1918–1919, Uniwersytet Zielonogórski, Zielona Góra 2008, s. 148.

<p>40</p>

Historia Longines w Polsce od 1888 roku i poszukiwania najstarszego zegarka tej marki w kraju!, on-line: https://zegarkiipasja.pl/artykul/17901-historia-longines-w-polsce-i-poszukiwania-najstarszego-zegarka-w-kraju (dostęp 3.12.2018).

<p>41</p>

TsDIAL 505.1.207., prot. 283.

<p>42</p>

TsDIAL 505.1.207., prot. 283.