Syrena. John Everson

Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Syrena - John Everson страница 7

Автор:
Серия:
Издательство:
Syrena - John Everson

Скачать книгу

żeby zrobił to z wyboru. Po śmierci Josha firma nakazała mu, aby chodził co dwa tygodnie na spotkania. To było w zeszłym roku, po kilkunastu razach, gdy nie zjawił się w pracy, ponieważ nie mógł wstać z łóżka. To był wóz albo przewóz.

      Evan chciałby zmusić Sarę do takiego samego kroku. Nie zmienił się w porywczego fana psychiatrii, ale musiał przyznać, że rozmowy z Vicky pomagały mu poradzić sobie w sytuacji, gdy jego myśli stawały się naprawdę czarne.

      Drzwi do gabinetu otworzyły się, a doktor wystawiła głowę.

      – Chcesz wejść na kozetkę? – zapytała słodko. Doktor Blanchard nie mogła sobie pozwolić na zatrudnienie personelu recepcji w pełnym wymiarze godzin tylko po to, by odsyłać ich do poczekalni.

      Poszedł za nią krótkim korytarzem do przestronnego biura. Pokój był zdominowany przez biurko, stojące przed oknami sięgającymi od podłogi do sufitu; po jego bokach stały dwie kanapy. Przed ciemnym drewnianym meblem znajdowały się dwa skórzane fotele. Kiedyś ta przestrzeń była prawdopodobnie pokojem rodzinnym.

      – Znasz zasady – powiedziała, wślizgując się za biurko.

      Evan czasami czuł się niedorzecznie, rozmawiając z nią. To mogła być jego młodsza siostra. Dr Blanchard miała niezbyt imponujący wzrost, metr pięćdziesiąt siedem, przypuszczał też, że ważyła tyle, co wieszak na płaszcze. Rozmawiała z nim tonem typowym dla licealistek z drugiego roku, pełnym szczęścia i nadpobudliwości.

      Mimo to, gdybyś musiał się wyżalić, kto lepiej to przyjmie niż była cheerleaderka? Evan fantazjował na ten temat, i to więcej niż raz.

      Opadł na jeden z foteli (zaproponowała kozetkę, ale nigdy nie czuł się dobrze, rozmawiając z nią na leżąco) i uniósł brew, kiedy wyciągnęła swój żółty notes.

      – Czy po moim odejściu patrzysz na te rzeczy, które piszesz? – zapytał.

      Podniosła dwoje ciemnoniebieskich oczu i spojrzała na niego, jakby zaskoczona. Potem się roześmiała.

      – Nie, zazwyczaj nie. – Mrugnęła, a potem pokręciła głową. – Ale tak naprawdę nie o to tutaj chodzi.

      – Wiem. – Uśmiechnął się. – Chodzi o mnie, nie o ciebie.

      Wskazała na niego długim, wściekle różowym paznokciem i uśmiechnęła się.

      – Dobrze. Teraz powiedz mi, dlaczego mam nie przyjmować cię w tym tygodniu.

      – Właściwie, może powinnaś – zaczął Evan.

      – Zechcesz wyjaśnić?

      – Myślę, że widziałem, jak zabiła się kobieta – powiedział.

      – Powiedz mi, co się stało.

      Evan opowiedział szybko historię spaceru po plaży poprzedniej nocy, o tym, jak usłyszał dziwną pieśń nagiej kobiety, i o tym, jak zobaczył, że ta skacze do wody i znika bez śladu.

      – Jak się mają sprawy z tobą i Sarą? – zapytała dr Blanchard.

      – À propos czego? – roześmiał się Evan.

      – Jestem po prostu ciekawa… Jak jest między wami dwojgiem? Podczas kilku ostatnich wizyt powiedziałeś, że jej picie naprawdę się nasiliło. Po prostu się zastanawiam…

      – Zastanawiasz się, czy nie mam zwidów, ponieważ dzieliłem się z nią butelką, czy też dlatego, że desperacko chcę, żeby wróciła do domu… albo w ogóle z niego nie wychodziła?

      Skrzywiła się drwiąco, zanim odpowiedziała.

      – Zbyt oczywiste, co? Nie mogę za często zadawać książkowych pytań, takich jak to. Przepraszam.

      – Myślisz, że jestem zgodny z książkami?

      Doktor Blanchard szybko pokręciła głową.

      – Książka nie mówi nic o mężczyznach, którzy widzą nagie kobiety nurkujące w oceanie.

      – Więc jestem szalony?

      – Na razie powstrzymam się od osądu na ten temat. Opowiedz mi o Sarze.

      – Czyim jesteś psychiatrą?

      – Kto jest najważniejszą kobietą w twoim życiu? – zapytała doktor Blanchard. A potem z przewrotnym uśmiechem uniosła palec. – I nie mów, że ja.

      – Sara. – Uśmiechnął się. – I nie jest z nią dobrze. – Jego uśmiech zgasł natychmiast. – Co noc ściągam ją ze stołka w barze. I nie będziemy o tym mówić.

      – Chciałabym z nią porozmawiać – powiedziała łagodnie doktor Blanchard.

      – Chciałbym ją przywieźć – odpowiedział. – Ale nie możemy sobie na to pozwolić. Moje ubezpieczenie tego nie pokryje. Zresztą, nie przyjdzie, nawet jakby nas było stać.

      Doktor Blanchard skinęła głową.

      – Myślę, że teraz jesteś w dużym stresie – zaczęła.

      – …więc wyobrażam sobie nagie kobiety na plaży? – dokończył.

      – Nie to miałam na myśli.

      – Nie? Czy miałaś na myśli to, że całkowicie mi wierzysz, kiedy mówię ci, że widziałem wczoraj wieczorem nagą kobietę leżącą na skałach, która śpiewała najpiękniejszym głosem, jaki kiedykolwiek słyszałem, chociaż nie mogę ci powtórzyć ani jednego słowa, które śpiewała, i obserwowałem, jak wskakuje w fale, żeby się w nich utopić? Czy to miałaś na myśli?

      – Nie widziałeś, jak się utopiła – stwierdziła po chwili doktor Blanchard.

      Evan roześmiał się.

      – Nie, dlatego to wszystko staje się łatwiejsze do zniesienia, prawda? Nie ma dowodów, że zabiłem tę kobietę, prawda?

      – Nikogo nie zabiłeś – odparowała doktor Blanchard. – Nie mogłeś uratować Josha. To wszystko. I jeśli cokolwiek się wydarzyło zeszłej nocy… Wtedy faktem jest, że jej również nie mogłeś uratować. Ale nikogo nie zabiłeś. I musisz przyznać, że jest całkiem możliwe, że jeśli wczoraj w nocy widziałeś nagą pływaczkę, to pewnie była zawstydzona i płynęła tak daleko i tak szybko, jak tylko mogła, zanim pozwoliła komukolwiek spojrzeć na siebie. Pewnie teraz jest bezpieczna w domu z mężem i dziećmi, a jej policzki różowieją za każdym razem, kiedy myśli o gościu, który ją widział.

      – Niezła próba – roześmiał się.

      – Mówię poważnie.

      – W porządku – powiedział Evan. – Więc widziałem zdesperowaną gospodynię domową.

      – Może.

      Evan patrzył, jak jej twarz drży. Jak na psychiatrę, wydawało się, że nie jest za bardzo w stanie

Скачать книгу