Kwantowa miłość. Laura Berman

Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Kwantowa miłość - Laura Berman страница 11

Kwantowa miłość - Laura  Berman

Скачать книгу

zmagał się z problemami z uwagą, skupieniem, panowaniem nad emocjami i lękami. Stresy wynikające z jego własnych życiowych dramatów włącznie z moją chorobą przekroczyły granice jego wytrzymałości, dlatego zachowywał się impulsywnie, miał problemy w szkole i był mocno załamany.

      Myśląc o tym wszystkim, powoli zmierzałam zatłoczonymi ulicami Chicago do gabinetu Theresy. Byłam podekscytowana na myśl o naszym spotkaniu, chociaż jakiś głos wewnątrz mnie mówił: „To głupie” oraz „Co powiedzieliby moi koledzy po fachu, gdyby zobaczyli mnie u medium?”. Zignorowałam ten głos. Co miałam do stracenia?

      Kiedy Therese otworzyła drzwi z szerokim uśmiechem, zdziwiłam się, bo wyglądała bardziej na bankiera niż terapeutkę medycyny alternatywnej. Miała na sobie garsonkę i wyglądała bardzo elegancko. Później dowiedziałam się, że ma stopień doktora w dziedzinie doradztwa biznesowego. Zaprowadziła mnie na górę do swojego gabinetu w mieszkaniu przy Parku Lincolna. Jej gabinet był ciepły i gościnny, oświetlony promieniami słońca wpadającymi przez dwa okna znajdujące się za jej plecami. Panowała w nim energia spokoju, dzięki której zaczęłam czuć się swobodnie.

      – Proszę usiąść – powiedziała, zajmując fotel naprzeciwko mnie. – Czy chciałaby pani skupić się na jakimś konkretnym wydarzeniu ze swojego życia?

      Nie będąc pewna, co odpowiedzieć, zaczęłam mówić o Ethanie i jego problemach emocjonalnych.

      Therese zamknęła oczy i wzięła głęboki oddech. Wyjaśniła, że – jak wielu uzdrowicieli zajmujących się medycyną energetyczną – nie musi znajdować się w tym samym pomieszczeniu co osoba, z którą się kontaktuje. Teraz wiem, że dzieje się tak dlatego, iż energia nie podlega ograniczeniom czasoprzestrzennym, ale w tamtej chwili wydało mi się to nieco zwariowane. Uśmiechnęłam się na myśl o moim synu, siedzącym w szkole znajdującej się po drugiej stronie miasta, niemającym pojęcia o tym, że była konsultantka w średnim wieku dostraja się do jego energii.

      Kiedy delektowałam się tymi wyobrażeniami, Therese nagle zaczęła wyjaśniać, w jaki sposób dostraja się do energii. Wywarła na mnie wielkie wrażenie i natychmiast mnie zachwyciła. Powiedziała, że jesteśmy kimś dużo więcej, niż tylko ludzkimi ciałami. Wyobraź sobie piękne białe światło z miliardami wychodzących z niego pasm. Twoje ciało to tylko jedno z tych pasm, podczas gdy reszta twojej prawdziwej istoty składa się ze wszystkich tych niekończących się pasm, splecionych ze sobą i połączonych ze wszystkim, co istnieje. Twoje ciało to zaledwie mały fragment twojej prawdziwej istoty. Wszyscy jesteśmy połączeni z większym od nas źródłem i ze sobą nawzajem poprzez współdzieloną energię wielkiego światła. Z tym właśnie światłem łączyła się Therese.

      Kiedy Therese nadal głęboko oddychała, powiedziała łagodnie:

      – Poproszę teraz wyższe ja Ethana o pozwolenie na dostrojenie się do niego.

      Po kilku chwilach szeroko otworzyła oczy.

      – On jest jasnoczujący!

      – Jaki? – spytałam, dziwiąc się, jak bardzo dobrze rozumie problem, z którym borykałam się od lat.

      – On odczuwa to co inni, nawet to, co wypierają. Moim zdaniem jego kłopot polega na tym, że nie potrafi odróżnić tych uczuć od swoich.

      – To znaczy, że odczuwa emocje innych ludzi tak, jakby były jego własne? – zapytałam. Nigdy wcześniej nie słyszałam o jasnoczuciu.

      – Dokładnie tak. Nie może się uziemić, ponieważ nie rozumie, że te uczucia nie pochodzą od niego. Przypomina nieuziemiony, szamoczący się przewód elektryczny, przez który przepływa prąd – a on nic z tego nie rozumie.

      To był perfekcyjny opis Ethana. Bywał niespokojny albo zdenerwowany, ale często nie wiedział, dlaczego się tak czuje. Wyglądało to tak, jakby znajdował coś, co go denerwowało albo złościło, nawet jeśli niczego takiego nie było. Bez zrozumienia przyczyny jego nastrojów trudno było go uspokoić (albo nie było to możliwe).

      Therese pokazała mi kilka ćwiczeń uziemiających dla Ethana – podobne przedstawię ci w dalszej części tego rozdziału.

      – Najważniejsze jest, by pani sama najpierw się uziemiała. Potem może pani uziemiać jego.

      Wyjaśniła, że będąc obok niego, muszę być bardzo świadoma własnej energii, ponieważ ona dosłownie kształtuje jego rzeczywistość.

      – Gdy już się pani uziemi – kontynuowała Therese – proszę go przytulić i posłać mu miłość. Niech sobie pani przy tym wyobraża, że ta miłość wypływa z pani serca i wpływa prosto do jego serca.

      Podziękowałam jej za pomoc i wyszłam z gabinetu, myśląc: „Nie ma mowy, żeby Ethanowi się to spodobało”.

      Ethan ma umysł naukowca, działa na płaszczyźnie twardej logiki. Martwiłam się, że idea jasnoczucia będzie dla niego za bardzo „z kosmosu”. Pomyślałam też, że jestem już dla niego mało wiarygodna, ponieważ Ethan jest nastolatkiem, a ja jestem mamą. Kiedy wróciłam do domu i powtórzyłam mu to, co usłyszałam od Theresy, spodziewałam się, że wywróci oczami. On jednak powiedział:

      – Nie wiem, dlaczego to mówię, ale czuję, że to, co powiedziałaś, jest prawdą.

      Rozłożyłam ręce, by go przytulić i uziemić, a on niepewnie zbliżył do mnie z ironicznym uśmiechem na twarzy. W ciągu dziesięciu sekund mój 16-letni syn rozpłynął się w moich objęciach – od tygodni nie widziałam go bardziej odprężonego.

      Zabrałam Ethana na indywidualną sesję z Theresą; poprosił mnie, bym została w gabinecie. Siedziałam milcząco, ona zaś wyjaśniła mu wszystko i odpowiedziała na wszystkie jego pytania. W pewnym momencie zapytała go:

      – Co teraz odbierasz w tym gabinecie?

      Spojrzał na mnie i zapytał:

      – Jesteś sfrustrowana?

      – Nie – odpowiedziałam zaskoczona. – Siedzę i słucham.

      Ale wtedy pomyślałam o tym i zdałam sobie sprawę, iż tak naprawdę myślałam: „Czy to słuszne? Za długo to trwa, a oni odchodzą od tematu. Kiedy wreszcie zajmą się huśtawkami nastrojów?”. Byłam sfrustrowana! Nie byłam świadoma swojego nastroju, ale mój syn go czuł.

      Wówczas uświadomiłam sobie, jak bardzo moje myśli, emocje i oczekiwania działały przeciwko nam. Wchodziłam do pokoju Ethana, zawsze spodziewając się kłótni, i dlatego przyczyniałam się do powstawania w nim tego samego stanu emocjonalnego.

      Od tamtej pory, zanim znajdę się w obecności Ethana, skupiam się na wejściu w spokojny, pełen miłości stan, w koherencję. Niemal natychmiast odniosło to wspaniały skutek. Nasze relacje zmieniły się, gdy tylko wzięłam odpowiedzialność za energię, którą wnoszę ze sobą do pokoju. Zrozumiawszy, że mój kochany syn był targany energiami innych ludzi – które błędnie brał za własne – wiem, że muszę być odpowiedzialna za wpływ, jaki moje myśli, nastroje i intencje mają na osoby z mojego otoczenia.

      Ustanowiłam intencję, by w mojej rodzinie panowała jedność, szczęście i bezpieczeństwo,

Скачать книгу