Szalony detektyw. Zabawny detektyw. StaVl Zosimov Premudroslovsky

Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Szalony detektyw. Zabawny detektyw - StaVl Zosimov Premudroslovsky страница 6

Szalony detektyw. Zabawny detektyw - StaVl Zosimov Premudroslovsky

Скачать книгу

gazami i swobodnie.

      Harutun wciąż chciał powiedzieć coś, by zostać z żoną Klopa, ale zamyślił się i odwrócił wzrok od pełzającego ogona na kolanie i kciukiem przycisnął owada do materiału spodni.

      – Co chciałeś wypuścić? – sarkastycznie, mrużąc oczy, zapytał Ottila.

      – Nie mam pieniędzy ani lekarstw.

      – Cóż, to jest do rozwiązania. Wszystko płaci budżet. Jeśli znajdziemy nos.

      – A jeśli go nie znajdziemy?

      – A jeśli go nie znajdziemy, wszystkie wydatki zostaną odjęte… od ciebie.

      – Jak to?

      – I tak. Jeśli nadal zadajesz głupie pytania, możesz stracić pracę. Masz to?

      – Zgadza się, zrozumiałe. Kiedy jedziemy

      – Głupie pytanie. Powinniśmy już tam być. Chodźmy teraz!

      – A co tak szybko? Nie spakowałem walizki?

      – Musimy zawsze mieć to w gotowości. Wiedziałeś, gdzie dostajesz pracę… Nawiasem mówiąc, to samo…

      – co?

      – Nie spakowałem walizki. Tak, nie potrzebujemy ich. Po przyjeździe kup to, czego potrzebujesz. Mam kartę bankową.

      – A jeśli nie ma wystarczającej ilości pieniędzy?

      – Rzuci. – i znowu okręgowy policjant dotknął palcem sufitu i w stylu karłowatym skoczył, używając salta, na stół, machając stopą przed nosem kolegi. Wstał i przeszedł na piechotę przez stół w kierunku Arutuna na krzesło. Łzy i ruszyły do wyjścia.

      – co siedzisz chodźmy! – i machnął ręką – i jakby wzdłuż Petersburga przetoczył się nad Ziemią…

      Opuścili twierdzę, pozostawiając jedynie kredową notatkę na drzwiach:

      «Nie martw się. Wyruszyliśmy pilnie do Petersburga. Zostajesz w miejscu Incefalatu i Izyi – zamiast mnie… Ja!»

      A na dole jest napis w innym piśmie:

      «Przepraszam, Pupsik, wrócę tak, jak muszę! Kiedy twoja Pchła idzie w górę. Zaczekaj na mnie, a wrócę. Może jeden…»

      Izya przeczytał notatkę i, pisząc na kartce pisma ojca i Intsefalopat, schował ją do kieszeni i wytarł napis z drzwi.

      – Cóż, stara koziołko, masz to. – Wziąłem telefon komórkowy i wysłałem SMS-a do mojego ojca. Potem wszedł do domu i przekazał notatkę swojej matce. Przeczytała i wzruszyła ramionami.

      Pozwól mu jechać. Zastąpimy to. I ani słowa o kontynuacji ojca. Masz to?

      – Oczywiście, mamo, rozumiem… I weźmy świnię od dyrektora, co? zasugerował.

      – czym jesteś Musimy zrobić wszystko zgodnie z kartą i sprawiedliwością.

      – A on krzyczy na mnie uczciwie?

      – On jest reżyserem. On wie lepiej. I on sam będzie usprawiedliwiony przed Bogiem.

      – Czy to ten wisi na ścianie w biurze?

      – Prawie. Wisi Żelazny Feliks, jego zastępca. Dobra, idź odrobić lekcje.

      – zrobiłem. Mamo, czy mogę iść na spacer po rzece?

      – Idź, ale pamiętaj, szczeniaku: utop się, nie wracaj do domu. Zabiję cię… Rozumiesz?

      – Tak – Izzy krzyknęła i zniknęła za drzwiami…

      APULAZ 3

      – Nie, patronie, mógłbym zostać, moje serce jest słabe…

      – Nic, tutaj w Petersburgu będziecie oddychać gazami i swobodnie.

      Harutun wciąż chciał powiedzieć coś, by zostać z żoną Klopa, ale zamyślił się i odwrócił wzrok od pełzającego ogona na kolanie i kciukiem przycisnął owada do materiału spodni.

      – Co chciałeś wypuścić? – sarkastycznie, mrużąc oczy, zapytał Ottila.

      – Nie mam pieniędzy ani lekarstw.

      – Cóż, to jest do rozwiązania. Wszystko płaci budżet. Jeśli znajdziemy nos.

      – A jeśli go nie znajdziemy?

      – A jeśli go nie znajdziemy, wszystkie wydatki zostaną odjęte… od ciebie.

      – Jak to?

      – I tak. Jeśli nadal zadajesz głupie pytania, możesz stracić pracę. Masz to?

      – Zgadza się, zrozumiałe. Kiedy jedziemy

      – Głupie pytanie. Powinniśmy już tam być. Chodźmy teraz!

      – A co tak szybko? Nie spakowałem walizki?

      – Musimy zawsze mieć to w gotowości. Wiedziałeś, gdzie dostajesz pracę… Nawiasem mówiąc, to samo…

      – co?

      – Nie spakowałem walizki. Tak, nie potrzebujemy ich. Po przyjeździe kup to, czego potrzebujesz. Mam kartę bankową.

      – A jeśli nie ma wystarczającej ilości pieniędzy?

      – Rzuci. – i znowu okręgowy policjant dotknął palcem sufitu i w stylu karłowatym skoczył, używając salta, na stół, machając stopą przed nosem kolegi. Wstał i przeszedł na piechotę przez stół w kierunku Arutuna na krzesło. Łzy i ruszyły do wyjścia.

      – Dlaczego siedzisz? chodźmy! – i machnął ręką – i jakby wzdłuż Petersburga przetoczył się nad Ziemią…

      Opuścili twierdzę, pozostawiając jedynie kredową notatkę na drzwiach:

      «Nie martw się. Wyruszyliśmy pilnie do Petersburga. Zostajesz w miejscu Incefalatu i Izyi – zamiast mnie… Ja!»

      A na dole jest napis w innym piśmie:

      «Przepraszam, Pupsik, wrócę tak, jak muszę! Kiedy twoja Pchła idzie w górę. Zaczekaj na mnie, a wrócę. Może jeden…»

      Izya przeczytał notatkę i, pisząc na kartce pisma ojca i Intsefalopat, schował ją do kieszeni i wytarł napis z drzwi.

      – Cóż, stara koziołko, masz to. – Wziąłem telefon komórkowy i wysłałem SMS-a do mojego ojca. Potem wszedł do domu

Скачать книгу