Szalony detektyw. Zabawny detektyw. StaVl Zosimov Premudroslovsky

Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Szalony detektyw. Zabawny detektyw - StaVl Zosimov Premudroslovsky страница 7

Szalony detektyw. Zabawny detektyw - StaVl Zosimov Premudroslovsky

Скачать книгу

wisi na ścianie w biurze?

      – Prawie. Wisi Żelazny Feliks, jego zastępca. Dobra, idź odrobić lekcje.

      – zrobiłem. Mamo, czy mogę iść na spacer po rzece?

      – Idź, ale pamiętaj, szczeniaku: utop się, nie wracaj do domu. Zabiję cię… Rozumiesz?

      – Tak – Izzy krzyknęła i zniknęła za drzwiami…

      – Uuh, kontrolerka, pochodząca z łotewskiej kołchozu, potrząsnęła głową, przepuszczając gości. – Nie ma sumienia, oczywiste jest, że twarz nie jest rosyjska, a mundur generała naciągnięty.

      – A za to jest kara administracyjna… – wyjaśnił sierżant Golytko, rodowity Lwów.

      – A oto mój paszport z piskiem Harutun Karapetowicz i wręczył mu pentę. – rosyjski. Jestem Rosjaninem, mój!

      – Tak jak ja – dodał pent

      – I ja. – wypukła oczy, dodał kontroler.

      – Cóż, wszystko w porządku. – W paszporcie liści wymawiano pent, – choć na sekundę – patrzył spod czoła – czy jesteś artystą? – w wielobarwne oczy, po których spuścił swoje studenckie spojrzenie na uszy, – czy zoofil?

      Oczy Ottili się wykluły, a on rżał jak wałach, patrząc na Intsefalopat. Kapral zaczerwienił się.

      – Cóż, ściegu, za pomocą którego bydło zajezdni, lub w kulturze domowej? – opiekun wręczył paszport Harutunowi.

      – Jakim jestem artystą? Nie jestem pełnoetatowym asystentem miejscowej wioski Sokolov Stream w obwodzie leningradzkim.

      – Och, zmęczeni, wynoś się stąd. – zaproponował oficer dyżurny.

      – Oto mój identyfikator.

      – Kapralu, mówisz? – sierżant podrapał się po policzku i włożył nasiona do ust. – cóż, jesteś wolny, a ten pójdzie ze mną.

      – Co to znaczy «chodź ze mną»? – pluskwa była oburzona. – Czy mogę teraz zadzwonić do mojego szefa? Nastawi twoje mózgi…

      – Dzwonisz, dzwonisz tam, w moim biurze, a na początku przetestuję cię w poszukiwaniu, może jesteś czeczeńskim terrorystą lub uciekłeś przed rodzicami. Chodź, chodźmy. sługa zbeształ go i po prostu wepchnął: kolbą lub lufą Ottilowi powierzono mu karabin szturmowy w pokoju dyżurnym stacja kolejowa. Ancefalopata poszedł za nim, a nawet chciał podpalić Ottilę, jak wydawało się Klopowi, natychmiast zniknął za kolumną i udawał, że nie zna Klopa.

      – Harutun, zadzwoń do Isolde, pozwól mu przynieść dokumenty! – krzyknął Klop.

      «I szybciej», dodał sierżant, «w przeciwnym razie pozostanie z nami na długo».

      – A kiedy zostanie wydany? zapytał Harutun.

      – Jak ustanowić osobę…

      – Trzy dni? – uśmiechnął się starzec.

      – A może trzy lata. – odpowiedział opiekun. – Jeśli nie oprze się władzom. – i zatrzasnął drzwi od wewnątrz.

      Incefalopata palcami lewej dłoni przytulił cienką brodę i miaucząc pod nosem postanowił wykonać zadanie, które pasowało mu i jego szefowi. Szybko wyszedł ze stacji na ulicę i natychmiast się zatrzymał.

      – Gdzie idę? Zadał sobie Harutun.

      – Dla Isolde, głupcze. – odpowiedział sarkastycznie wewnętrzny głos.

      – Więc nie ma pieniędzy? Do czego pójdę

      – A ty, dla ukochanej, kradnij tam, od tego grubego mężczyzny siedzącego w czarnym jeepie.

      – Ona, pobije twarz. I nie powinienem, jestem stuleciem?

      I podczas gdy Harutun konsultował się swoim wewnętrznym głosem, Klop, podając swoje dane, skromnie zasnął, siedząc w małpce.

      – Cześć, dobry pierdnięcie! – krzyknął służący. Ottila wzdrygnęła się i otworzyła wyłupiaste oczy. Wytarł usta i czując rumień w ustach, próbował zebrać ślinę językiem, ale w ustach nie było wystarczająco wilgoci i poprosił o toaletę.

      – Kolego, czy mogę skorzystać z toalety?

      «Jest to możliwe» – odpowiedziały dobrodusznie starsi – «ale jeśli się umyje».

      – dlaczego – Ottila była oburzona, – Jestem aresztantem, ale masz sprzątaczkę w swoim stanie i ona musi umyć podłogę.

      – Powinien, ale nie powinien, myć dolnyaka po tak śmierdzących bezdomnych. No więc jak?

      – Nie umyję sprawy! – Generalnie Pluskwa powiedziała kategorycznie.

      – Więc gówno w twoich spodniach. A jeśli coś uderzy o podłogę, wykurzysz cały przedział.

      – Jest to niezgodne z prawem; musisz zapewnić mi toaletę i telefon.

      – A co jeszcze jestem winien? Ahh? – przybył sierżant.

      Ottila nic nie powiedział. I czując, że niedługo dorośnie, to samo się zgodził. Co więcej, nikt nie widzi.

      – Dobrze, zgadzam się.

      – OK sierżant ucieszył się i poprowadził Klopa do toalety. – szmata, proszek tam, pod zlewem. A jeśli chodzi o technikę, dostaję. Kryzys, hahaha.

      – A gdzie jest wiadro i papier toaletowy?

      – Opłucz szmatkę w zlewie i wytrzyj tyłek palcem. – sierżant się pomylił.

      – Jak to jest? – zaskoczył Klop.

      – Jak się uczysz, w zasadzie mam papier ścierny, mogę zaoferować, a na zwykłym papierze mamy duży stres. Kryzys w kraju. Ponadto jesteśmy pracownikami państwowymi.

      Ottila zakwasił się na twarzy i wziął proponowany papier i wszedł do toalety. Nastąpiła głośna mżawka, Pent odwrócił się i wyszedł na zewnątrz, zamykając słupek. Ottila rozluźnił się, spojrzał między nogi i zmarszczył twarz. Nie tylko bolał go smród kwaśnych oczu, ale wszystkie spodnie z zewnątrz były usiane niewielkim, nieprzyjemnym kolorem, śmierdzącym drysnyakiem. Nie było mowy o toalecie. Nawet krople biegunki migotały na ścianie.

      Incefalopata stał przy kolumnie i widząc sierżanta, który opuścił posterunek, szybko do niego podbiegł.

      – Witam! apchi –

Скачать книгу