Lwów - kres iluzji. Opowieść o pogromie listopadowym 1918. Grzegorz Gauden
Чтение книги онлайн.
Читать онлайн книгу Lwów - kres iluzji. Opowieść o pogromie listopadowym 1918 - Grzegorz Gauden страница 21
![Lwów - kres iluzji. Opowieść o pogromie listopadowym 1918 - Grzegorz Gauden Lwów - kres iluzji. Opowieść o pogromie listopadowym 1918 - Grzegorz Gauden](/cover_pre794985.jpg)
1. ludności cywilnej nie wolno pokazywać się na ulicach miasta po godz. 6 wiecz.
2. O tej porze muszą być bramy domów i wszystkie lokale i sklepy zamknięte90.
Na opublikowanym ogłoszeniu brak daty, ale opisane przez Mączyńskiego okoliczności wskazują, że był to dzień 24 listopada 1918 roku91.
***
Tego samego dnia Mączyński wydał instrukcję dla komendanta placu we Lwowie:
Zadaniem komendanta placu jest wprowadzenie porządku i bezpieczeństwa we Lwowie, a przede wszystkim w częściach Śródmieścia i Żołkiewskiego, zamieszkałych przez ludność żydowską, oraz rozbrojenie i aresztowanie ludzi uzbrojonych, bądź to cywilnych, bądź wojskowych, wałęsających się po mieście. (…)
W razie oporu patrole używają broni palnej (…)92.
Słowo „plac” to w ówczesnej terminologii wojskowej gar-
nizon.
***
Dopiero w drugim dniu pogromu podjęte zostały przez polskie władze wojskowe pierwsze działania, aby powstrzymać rozlewającą się falę zdziczenia. Po południu wojsko przystąpiło do aresztowań, a właściwie tylko jego część, tzw. patrole oficerskie, bowiem wielu żołnierzy i oficerów właśnie rabowało, podpalało, strzelało, gwałciło, biło.
Aresztowano 1600 osób (w niektórych relacjach podawana jest liczba 1500 osób). To daje obraz skali tłumu uczestniczącego w pogromie. Zatrzymano przecież tylko pewną część uczestników.
Łatwo wywnioskować, że w pogromie musiały wziąć udział tysiące osób, żołnierzy i mieszkańców Lwowa.
***
Byli wśród nich także lwowscy kolejarze, którzy w sobotę w drugim dniu pogromu pomaszerowali zwartą grupą z Dworca Głównego do centrum Lwowa. „Poszkodowany Stein Dawid kupiec Krasickich 20 podaje, iż w drodze do domu 23/II [powinno być XI – przyp. G.G.] zauważył, iż wiele osób szczególnie kolejarzy szli w kierunku do miasta z okrzykiem: Idziemy rżnąć Żydów”93.
„Dnia 22/XI. O 10-tej rano wpadło 7 żołnierzy z polskimi odznakami, za nimi szli kolejarze, a potem motłoch. Oficer na koniu stał przed domem. Napad miał charakter czysto antysemicki: Żołnierz rabujący powiedział: mamy rozkaz taki boście naszym obcinali uszy” – zeznała Pinia Posthorn, zamieszkała przy ul. Owocowej 394.
Markus Zucker zamieszkały przy ul. Owocowej 9 zeznał, że dozorca mimo otrzymanych pieniędzy i próśb mieszkańców wpuścił do kamienicy: „(…) dobijających się do bramy żołnierzy polskich i cywilów, wśród których rozpoznałem znanego dobrze z nazwiska sąsiadce naszej Schifre Weinstock, żonie kuśnierza, podurzędnika kolejowego w mundurze kolejarza z 3 gwiazdkami, nazwiska jego ja sam nie znam. Ów kolejarz prowadził rej wśród napastników”95.
***
Zaledwie dwa dni przed pogromem, 20 listopada 1918 roku, kpt. Kazimierz Bartel, przyszły premier RP, wtedy komendant techniczny Dworca Głównego, w krytycznym momencie walk polsko-ukraińskich meldował:
Bierny opór wśród kolejarzy musi być złamany choćby środkami przymusowymi. Ogromna większość tych ludzi nie robi nic i nie chce podjąć się żadnej pracy. Należałoby ogłosić, że kolejarze, którzy nie będą powolni rozkazom wojska, zostaną ze służby wydaleni. Trzeba tym ludziom powiedzieć nareszcie, że od „Austrii” „pensji” spodziewać się nie mogą. Trzeba ich pouczyć, że ludzie ci są obywatelami państwa polskiego i że rząd polski w sposób bezwzględny postąpi z ludźmi, którzy nie popierają akcji Wojsk Polskich. Proszę o wydanie odezwy i rozlepienie jej na murach96.
***
Dnia tego miałem jeszcze oglądać sceny nad wyraz bolesne – plądrowanie dzielnicy żydowskiej. Prawda, że w czasie walk na ulicach Lwowa przez 22 dni uzbierało się w sercach polskich dużo słusznego i uzasadnionego oburzenia na żydów, którzy, głosząc neutralność, na ogół biorąc stanęli po stronie Ukraińców nie tylko sympatiami, ale nieraz i czynną pomocą (…)97
– napisał w pamiętnikach Maciej Rataj, chłopski polityk spod Lwowa, przyszły marszałek Sejmu RP. Krytyczną opinię o postawie Żydów podczas walk polsko-ukraińskich opierał na upowszechnianych we Lwowie oskarżeniach.
Byłem na ulicy Krakowskiej w chwili, kiedy rozpoczęło się plądrowanie. Asumpt do niego dały, jak mówiono, strzały padające z okien mieszkań żydowskich. Trudno mi powiedzieć, czy żydzi istotnie strzelali. Że strzelanina była bezładna zewszystkich stron, to fakt, którego byłem świadkiem.
Musiałem się kryć z innymi przyciskając się do muru. Bodajże byłbym przysiągł w owej chwili, że strzały padają z góry z rozmaitych domów (ul. Krakowska był prawie wyłącznie przez żydów zamieszkała). Czy jednak nie uległem sugestii na równi z innymi. Nie wiem (…).
Do dziś widzę sceny ohydne. Rozmaite indywidua w mundurach żołnierskich (pamiętać trzeba, że byliśmy po 4 latach wojny, że mundur stał się czymś pospolitym, noszonym nie tylko przez tych, którzy brali udział w obronie Lwowa) i w ubraniach cywilnych wynosiły całe naręcza towarów ze sklepów zupełnie jawnie i bez żenady.
Do dziś pamiętam, jak na rynku jakiś oberwaniec, mający widocznie dość łupów, rozdarowywał sznurki do bucików, których miał cały stos – ofiarował i mnie. Inny znów raczył siebie i innych zrabowanym koniakiem czy wódką (…).
Zapewne, trudno było utrzymać w ryzach to pospolite ruszenie, jakiem było wojsko broniące Lwowa w listopadzie, wkradły się do niego męty miejskie, zdemoralizowane do końca długą wojną, bijące się z pogardą śmierci, jednak nie dla idei, lecz nadziei zysku (…)98.
***
23 listopada 1918 roku, w drugim dniu pogromu, o godz. 18.45 gen. Roja meldował w depeszy do gen. Rozwadowskiego: „Akcja uspokojenia miasta postępuje naprzód. (…)”99.
W niecałe dwie godziny później, o godz. 20.30, nadał do niego alarmistyczną depeszę: „Zupełne uspokojenie miasta i okolicy przez unieszkodliwienie band rabujących nie da się uskutecznić w pełnym stopniu bez oczekiwanych posiłków. Z powodu opóźnienia wysyłki 4 p.p. i kawalerii decydujące wkroczenie i uśmierzenie gwałtów wykluczone (…)”100.
Ten ostatni meldunek w sobotę wieczorem świadczy, że pogrom trwał w najlepsze i że brali w nim udział uzbrojeni sprawni polscy wojskowi.
To nie były bandy cywilów, z którymi łatwiej byłoby