Dworska tancerka. Kyung-Sook Shin

Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Dworska tancerka - Kyung-Sook Shin страница 20

Автор:
Жанр:
Серия:
Издательство:
Dworska tancerka - Kyung-Sook  Shin

Скачать книгу

sympatii. Chciał wywrzeć jak najlepsze wrażenie, więc z szacunkiem pochylał głowę, ilekroć miał odpowiedzieć na pytanie króla.

      Korea przez całe stulecia trwała w izolacji i dopiero od niedawna zaczęła otwierać się na świat. Nikt nie miał wątpliwości, że znajdzie się w potrzasku największych mocarstw, które zrobią wszystko, by wykorzystać ją dla własnych zysków. Już teraz w codziennym życiu zaczęły zachodzić ogromne zmiany, spowodowane przez napływ nowych zdobyczy cywilizacyjnych, które mieszały się z tym, co dawne, znane, rodzime.

      – Jak minęła panu podróż?

      – Nie uniknęliśmy sztormu, ale w przeważającej części przebiegła spokojnie.

      – Jak się miewa prezydent Francji?

      Collin podał list Marie François Sadi Carnota. Prezydent Francji informował koreańskiego władcę o swoim zwycięstwie w wyborach. Tłumacz odczytywał treść listu, a król przysłuchiwał się z wyraźnym ukontentowaniem na twarzy.

      – Z prawdziwą satysfakcją przyjęliśmy wiadomość, że w Korei powstanie konsulat Republiki Francji. Wierzę, że pozna pan nasz kraj i pomoże ustanowić pokojowe relacje między naszymi państwami.

      – Zrobię wszystko, co w mojej mocy.

      Korea uwikłana była w dramatyczne konflikty i z trudem utrzymywała równowagę w politycznej grze, toczącej się między mocarstwami. Rosja dążyła do zdobycia portu usytuowanego poniżej Władywostoku, zainicjowała więc politykę zmierzającą do zajęcia terenów Korei. Wielka Brytania pod pozorem przeciwdziałania ekspansywnej polityce Rosji zajęła należącą do Korei niewielką wyspę Geomun i nadała jej własną nazwę Port Hamilton. Chiny od zawsze miały na Półwyspie Koreańskim uprzywilejowaną pozycję, a w 1882 roku, kiedy bunt regularnej armii koreańskiej rozlał się na cały kraj, wysłały na Półwysep Koreański własne oddziały wojskowe. Oficjalnie miały one zablokować przybierające na sile wpływy Japonii, w rzeczywistości jednak służyły przejęciu kontroli nad wewnętrznymi sprawami Korei.

      – Znalazł się pan w obcym kraju. Zapewne boryka się pan z wieloma niedogodnościami.

      Collin pochylił głowę, by wyrazić wdzięczność za troskę.

      – Może pan mówić szczerze.

      – Miałbym jedną prośbę.

      – Jaką?

      – Chciałbym prosić Waszą Wysokość o przyzwolenie na wykonywanie zdjęć na terenie pałacu. Chciałbym uwiecznić jego piękno.

      – Czy to wszystko?

      – Tak.

      Podczas pierwszej audiencji nie wypadało się narzucać.

      – Muszę też wyznać, że mam przy sobie ukrytą w kieszeni kamerę. Wiem jednak, że jej użycie byłoby wysoce niestosowne.

      – Ma pan w kieszeni kamerę?

      – Tak.

      – Mieści się w kieszeni?

      – Tak. Obiektyw przypomina z zewnątrz zwykły guzik. Zapewne celowo został tak skonstruowany. Można zataić, że robi się zdjęcia. To amerykański produkt, skonstruowany zaledwie dwa lata temu. Piętnaście tysięcy sztuk zostało natychmiast wyprzedanych, gdy tylko informacja o tym wynalazku stała się znana. Widać, jest wiele osób, które lubią robić zdjęcia ukrytą kamerą. Ja jestem jedną z nich.

      Król roześmiał się na głos.

      – Może więc zrobi mi pan zdjęcie?

      – W pomieszczeniu będzie to trudne. Jest zbyt słabo oświetlone.

      – A to szkoda.

      Na twarzy króla malowało się szczere rozczarowanie.

      – Jeżeli Wasza Wysokość sobie życzy, możemy zrobić zdjęcie na zewnątrz. Dostarczę je podczas kolejnej audiencji.

      Collin wystąpił z tą propozycją przez grzeczność. Ku jego zaskoczeniu król powstał z tronu: „No to chodźmy” – powiedział. Nieoczekiwana decyzja króla wzbudziła popłoch wśród dworzan. Usilnie starali się odwieść go od tego zamiaru. Niektórzy przestrzegali nawet, że kamera odbiera duszę.

      – Co za bzdury! Przecież wcześniej Ji Uyeong zrobił mi już zdjęcie. Przestańcie więc powtarzać te niedorzeczne historie.

      Król zignorował nawoływania dworzan, skierował się ku wyjściu i stanął przed wrotami pałacu Geungjeon.

      Jedno zdjęcie potrafi obudzić falę zmysłowych doznań. Już samo określenie dystansu, jaki dzieli od obiektywu, kumuluje nowe wspomnienia.

      Collin mógł wreszcie swobodnie nastawić obiektyw, pierwszy raz, odkąd wszedł na teren pałacu. Pociągnął za kabelek. Zdezorientowani urzędnicy dworscy stali bezradni i tylko powtarzali: „Wasza Wysokość!”, „Wasza Wysokość!”.

      Król powrócił do sali i zasiadł na tronie. Na jego twarzy błąkał się uśmiech i ten uśmiech zdradzał zadowolenie człowieka, który wszystkim spłatał figla. Collin był pod wrażeniem. Wydawało mu się, że król jest prostolinijny, raczej zamknięty w sobie, tymczasem on pokazał, że jest zainteresowany tym, co nowe i nieznane. „Król by się ucieszył” – pomyślał, gdyby teraz mógł mu przekazać sewrską porcelanę, którą wraz z nominacją otrzymał w Ministerstwie Spraw Zagranicznych. Żałował, że nie mógł. Porcelana już dawno miała dotrzeć do Korei, lecz japońskie przedsiębiorstwo transportowe, odpowiedzialne za przewóz przesyłek między Koreą i Japonią, zwlekało z wysyłką.

      – Dziękuję za mile spędzony czas. Niebawem mój dwór przygotuje powitalny bankiet, aby uczcić pana nominację. Będziemy zaszczyceni pana obecnością.

      – Proszę przyjąć wyrazy wdzięczności, Wasza Wysokość!

      Collin wiedział, że nie może odwrócić się do króla plecami. Zgodnie z obowiązującymi zasadami zaczął więc wycofywać się tyłem. Czuł, jak pot zbiera mu się na czole. Wracał dokładnie tą samą drogą, klucząc po grząskich ścieżkach pałacowych, wilgotnych od deszczu, który padał nocą. Rozglądał się dookoła z nadzieją, że raz jeszcze zobaczy tę młodziutką dwórkę, zwiewną niczym motyl, barwną niczym kwiat, a przecież naznaczoną jakimś smutkiem, czającym się w jej czarnych oczach. Rozglądał się na próżno.

      Po powrocie do konsulatu spytał sekretarza Guérin o studio fotograficzne, w którym czas oczekiwania na odbitki byłby jak najkrótszy. Chciał jak najszybciej zobaczyć fotografię dwórki, którą widział przy mostku Geum­cheon. Nie zdradził prawdziwej przyczyny swojego pośpiechu. Wyjaśnił tylko, że zrobił zdjęcie królowi i chciałby sprawdzić, czy się udało.

      – Zrobił pan zdjęcie królowi?

      – Tak jak mówiłem.

      – Prawo nie zezwala na robienie zdjęć w pałacu. Nie mogę uwierzyć, że zrobił pan zdjęcie samemu królowi. To jest wprawdzie możliwe, ale trzeba przejść niezwykle

Скачать книгу