Dworska tancerka. Kyung-Sook Shin
Чтение книги онлайн.
Читать онлайн книгу Dworska tancerka - Kyung-Sook Shin страница 21
Collin zamyślił się nad słowami Guérina. Wiedział, że przychylność króla podyktowana była względami politycznymi, nie osobistymi. Tu nie chodziło o niego, lecz o Francję. Wieczorem zaczął przygotowywać dla Ministerstwa Spraw Zagranicznych sprawozdanie z przebiegu audiencji u króla koreańskiego. Przygotowywanie sprawozdań należało do jego obowiązków.
Wasza Ekscelencjo!
Dzisiaj udałem się na audiencję do króla państwa Joseon. Król wykazuje żywe zainteresowanie osiągnięciami obcych kultur…
Odłożył pióro i wyszedł do ogrodu konsulatu. Przed oczami miał postać młodziutkiej dwórki. Nie mógł uwolnić się od widoku jej głębokich, czarnych oczu, które zdawały się ciągle na niego spoglądać, nawet znad kartki papieru.
Jego kroki zwabiły do ogrodu szczeniaka, podarunek od wysokiej rangi urzędnika Jo Byeongsika, który wyjaśnił, że pies pochodzi z regionu Jindo i należy do rasy jindo. „Nie ma jeszcze miesiąca” – tłumaczył urzędnik – „ale psy tej rasy trzeba chować od szczeniaka, wtedy będą wierne swojemu właścicielowi, nie zapomną go do końca życia. Jak się zgubią, będą szukać, całymi dniami, może nawet miesiącami. Taka ich natura”. Szczeniak wyglądał jak biała, puchata kulka, był uroczy. Collin schylił się i pogłaskał go po grzbiecie, a potem podszedł do drzewa paulowni. Szczeniak potruchtał za nim. W Plancy, jego rodzinnym domu, były zawsze psy, właśnie białe. Wypadały z domu i pierwsze witały go, ilekroć wracał od Marii.
Collin stał, pogrążony w ciemnościach. Wyjął papierosa i go zapalił. Wypuścił długą smużkę dymu. Wczoraj w nocy padało, dziś całe niebo było rozgwieżdżone. Liście paulowni kołysały się lekko na wietrze, z oddali dolatywało wołanie kukułki.
Bywa, że pies nie strzeże domu, lecz samotności ludzi, którzy w tym domu mieszkają.
– Mogłem przynajmniej zapytać się o imię.
Mówił do siebie, spoglądając na szczeniaka bawiącego się u jego stóp.
– Jak mam ją spotkać, skoro nawet nie znam jej imienia?
Schylił się i pogłaskał szczeniaka. Widział ją tylko przez moment, a jej czarne oczy wryły się w jego serce. Czuł, jakby czas się cofnął, ten czas, o którym myślał, że już dawno jest utracony.
Na pewno usłyszałem „Bonjour”, tak właśnie odpowiedziała na moje powitanie. Odpowiedziała naturalnie. W jej wymowie, w jej intonacji… Zna dobrze francuski!
Wstał energicznie, jakby chciał otrząsnąć z siebie wszystkie niedorzeczne myśli. Czuł się zdegustowany, że pozwala sobie na takie nonsensowne rozterki. Rzucił papierosa i poirytowany wdeptał go w ziemię. Nie zamierzał się w nic angażować. Zdecydowanym krokiem wrócił do konsulatu, usiadł przy biurku i wyjął instruktaż, dołączony do jego listu akredytującego.
Pana rola polega na wnikliwej obserwacji, czy jest realizowana umowa bilateralna podpisana 5 czerwca 1886 roku między Koreą i Francją. Powinien Pan zwrócić szczególną uwagę na punkt umowy gwarantujący swobodę działania francuskich misjonarzy katolickich. Wprawdzie Korea bez większego oporu zdaje się akceptować napływ kultury europejskiej, jednak wobec religii katolickiej wyjawia wciąż zakorzenione głęboko uprzedzenia.
Collin złożył instruktaż i schował go w szufladzie.
Francja cieszyła się szczególnymi względami na dworze koreańskim, ponieważ nie stanowiła dla Korei bezpośredniego zagrożenia. Przed dyplomatami z Chin, Japonii, Wielkiej Brytanii, także Rosji król koreański musiał skrzętnie ukrywać swoje intencje, bo każde jego słowo, każdy jego gest wykorzystywany był zawsze przez zachodnie mocarstwa do ponownego przetasowania antagonistycznych relacji, jakie między nimi panowały.
Francja podpisała traktat z Koreą zaledwie dwa lata temu.
W ciągu tych dwóch lat była bardziej zainteresowana Wietnamem, co zresztą stało się źródłem licznych konfliktów z Chinami, które walczyły o przejęcie kontroli nad Wietnamem. Nawiązanie kontaktów dyplomatycznych z Koreą wcale nie zainicjowało ożywionej wymiany, ani handlowej, ani kulturalnej. I nie mogło zainicjować, bo przedmiotem zainteresowania Francji nie były gospodarcze profity, lecz nierozstrzygnięta kwestia religijnych prześladowań wyznawców katolicyzmu. Jeszcze w czasach politycznej izolacji Joseon Towarzystwo Misji Zagranicznych wysłało z Paryża trzech księży, którzy nauczać mieli ewangelii – wszyscy zostali straceni. Podobny los spotkał później osiem tysięcy koreańskich wyznawców nowej wiary, wśród nich dziewięciu francuskich misjonarzy, którzy ponieśli męczeńską śmierć.
Była letnia noc, początek lata. Szczeniak popiskiwał na swoim posłaniu, zmęczony długą podróżą z Jindo. Collin zapalił papierosa i nie wypuszczając go z palców, zaczął pisać list.
Конец ознакомительного фрагмента.
Текст предоставлен ООО «ЛитРес».
Прочитайте эту книгу целиком, купив полную легальную версию на ЛитРес.
Безопасно оплатить книгу можно банковской картой Visa, MasterCard, Maestro, со счета мобильного телефона, с платежного терминала, в салоне МТС или Связной, через PayPal, WebMoney, Яндекс.Деньги, QIWI Кошелек, бонусными картами или другим удобным Вам способом.