Łagodne światło. Louis de Wohl

Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Łagodne światło - Louis de Wohl страница 7

Łagodne światło - Louis de  Wohl

Скачать книгу

Fryderyk – niespecjalnie warta jest wysiłków tylu dobrych ludzi. Jahwe nigdy nie widział mojej Apulii, mojej Terra Laboris, mojej Sycylii, bo inaczej nie uczyniłby Palestyny ośrodkiem swojej działalności. Mocno ją przecenił.

      Eccelino i Pallavicini zapiali z zachwytu, a z nimi wielu możnych panów. Habsburg i hrabia Kornwalii wymienili bezradne spojrzenia.

      „Szkoda, że Hermann von Salza umarł”, pomyślał Habsburg. „Dobry anioł cesarza – jedyny, którego słuchał, przynajmniej czasami, kiedy ten prosił o pokój.” Śmierć wielkiego człowieka tamtej pamiętnej Niedzieli Palmowej dwa lata temu zbiegła się ze straszną nowiną o ekskomunice cesarza. Powody podane przez papieża były wystarczająco dobre; w rzeczy samej, zdumiewać mogło, że piorun nie uderzył wcześniej. Cesarz utworzył kolonię muzułmańską w samym sercu Włoch, w Lucerze; wysłano tam czternaście tysięcy Saracenów, a cesarz, który nie zbudował w swoim życiu ani jednego kościoła, kazał budować dla nich meczety. Prześladowanie Kościoła i kleru... księża straceni, utopieni, powieszeni. Lista była długa, odpowiedź cesarza sroga. Kazał powiesić wszystkich krewnych papieża, których schwytał. „Nienawidzę całego rodu, a czyż nie mówiono nam, byśmy wypełnili wolę Jedynego, który powiedział, że będzie karał grzechy ojców na synach?” W tym samym roku zniszczył Benewent, ponieważ popierał papieża. A rody Eccelino, Pallavicini i inne wielkie nazwiska zaczynały naśladować jego przykład. Wiek bezwzględnego okrucieństwa został zapoczątkowany. Mówiono, że w dalekowschodnim kraju pojawił się nowy Attyla, chan Mongołów, równie straszny jak Czyngis, imieniem Batu, którego jeźdźcy wyrzynali dziesiątki tysięcy ludzi. Ale on był poganinem, barbarzyńcą, jak jego hunicki przodek. Fryderyk, co prawda, choć ochrzczony, nie był chrześcijaninem, co sam pierwszy by przyznał, ale był rycerzem i panem rycerzy, najwyższym suwerenem w Europie. Co miało się stać z Europą pod rządami takiego władcy?

      Szeptał teraz coś do Caserty. I znów ten upiorny uś­miech.

      „Ach, wrócić do Austrii – pomyślał Habsburg – daleko od tego dworu padalców i żmij, znów oddychać świeżym górskim powietrzem i świeżym powietrzem wiary...”

      – A, Szkot – powiedział Fryderyk, gdy Caserta wyszedł z sali. – Całkiem zapomnieliśmy o Michale Szkocie i jego przepowiedniach. Wiedział z jakiejś wizji albo tajemnego doświadczenia, jak umrze: kamień spadnie mu na głowę. Dlatego zawsze nosił żelazną czapkę. Ale kiedy siedem lat temu byliśmy w podróży do Niemiec, lawina kamieni spadła na drogę, którą jechaliśmy, i jeden uderzył biednego Szkota w głowę, wbijając żelazną czapkę głęboko w uczony mózg. Ananke, przyjaciele, bogini ponad wszelkimi bogami – „Przeznaczenie” dla ciebie, kuzynie z Kornwalii, skoro powiedziałeś, że twoja greka nie jest najlepsza. Zatem, jak widzicie, mam powody, by wierzyć, że mój los też się wypełni, gdy nadejdzie czas. Ale nie nastąpi to tutaj. Ani teraz.

      Wstał.

      – Życzę wam dobrej nocy i przyjemnych snów. – Wszyscy wstali i skłonili się głęboko, gdy wychodził z pokoju.

      Iocco natychmiast usiadł na cesarskim fotelu.

      – Życzę wam dalszego wesołego picia – zawołał. – I niech kamień nigdy nie spadnie na wasze głowy. A co do mnie, na pewno wolę swoją błazeńską czapkę od tej żelaznej Szkota.

      Ale większość panów udała się już na spoczynek.

      Piers także wyszedł. Czuł silną potrzebę, by przez chwilę pobyć sam i pozbierać myśli. Zbyt wiele się wydarzyło, zbyt wiele zostało powiedziane – a ten cesarz, mimo swoich świętokradczych słów, był... cóż, niezwykłą osobowością. Mówiono, że ludzie umierali dla niego z uśmiechem na ustach, że ważyli się na wszystko dla jego uśmiechu. Można było to sobie wyobrazić. Miał dziwne oczy: nie tylko nigdy się nie uśmiechały, one nigdy nie mrugały. Patrzyły ostro i przenikliwie... jak oczy orła czy sokoła. Dobrze było pobyć samemu; trzeba było pobyć samemu.

      Ale najpierw musi sprawdzić, czy hrabia Kornwalii ma dobrą kwaterę... a ten był tu, rozmawiając z hrabią Casertą.

      Piers przysunął się bliżej.

      – ...jesteś bardzo spostrzegawczym człowiekiem, panie – odpowiedział Caserta. – Tak, cesarz dał mi ważny rozkaz. Nie trzeba tu jednak szczególnej dyskrecji, a nawet gdyby, rozkaz zostałby wykonany, nim mogłoby dojść do jakiekolwiek zdrady. Muszę wyjechać jeszcze tej nocy z setką rycerzy i dwiema setkami pieszych, by zniszczyć twierdzę, którą mój łaskawy cesarz chce mieć usuniętą ze swojej drogi raz na zawsze. „Caserto – powiedział do mnie – zrównaj to z ziemią, by już nigdy nie powstało.” To oczywiście klasztor.

      – Znowu klasztor – powiedział hrabia.

      – Tak – mówią, że zbiegło tam wielu szpiegów papieża. A opat też nie był zbyt lojalny. Poza tym cesarz sądzi, że mnisi z tego konwentu mogą być w drodze do innego miejsca i chyba chce, by za prędko tam nie dotarli.

      – Jak się nazywa... tamto miejsce? To, które już nigdy nie powstanie.

      – Monte Cassino, panie.

      – A, tu jesteś, Piersie – powiedział hrabia. – Hrabio, to jest Piers Rudde, jeden z moich młodych rycerzy, całkiem obiecujący. Przyda mu się trochę więcej bitewnego doświadczenia. Czy pozwolisz, by ci towarzyszył w twojej wyprawie?

      Przedstawiając Piersa, wziął go za ramię, ale jego uchwyt był na tyle silny, by młody Anglik wiedział, że nie powinien się odzywać. Niepotrzebnie. Piers był zbyt zmieszany, by mówić.

      Caserta obrzucił młodego rycerza badawczym spojrzeniem.

      – Oczywiście, panie, jeśli tego chcesz. Ale może nas tu nie być przez jakiś czas...

      – Nie szkodzi, hrabio. Mam dość ludzi, by obyć się teraz bez niego. To oznacza wzmocnienie bardziej jakościowe, niż ilościowe – ma ze sobą tylko jednego giermka.

      – Jest nas dosyć na ogolone głowy w Cassino – roześmiał się Caserta. Potem zwrócił się do Piersa: – Bądź gotowy za pół godziny, przy głównej bramie. Tam się spotkamy.

      – Dobrze, panie – odpowiedział mechanicznie Piers, a Caserta skinął głową, ukłonił się hrabiemu i odmaszerował.

      – Spokojnie, Piersie – mruknął cicho hrabia. – Niech najpierw zniknie nam z oczu. Teraz... musimy być ostrożni; tutaj każdy szpieguje każdego. Zrobiłem to w twoim własnym interesie, chłopcze. Młoda księżniczka była trochę... zuchwała i obawiam się, że mu się to nie spodobało.

      – Eccelino?

      – Nie dbam o to, co się podoba Eccelino. Nie. Cesarzowi. Nie ukarze jej za to. Potrzebuje jej, by zapewnić sobie lojalność tego Eccelino. Ale ciebie nie potrzebuje. Dlatego coś mogłoby się tobie przytrafić, wiesz, jakiś wypadek. Później wygłosiliby przede mną kwiecistą mowę, ale to nie przywróciłoby ci życia. Myślę więc, że najlepiej będzie, jeśli znikniesz. Nie gniewam się na ciebie, chłopcze, wiem dobrze, że nie zrobiłeś nic złego. Ale było nieco za wiele zainteresowania ze strony... tamtej damy. Idź więc i nie spiesz się. Nie spodziewam się, że szybko wrócisz. Ta... wyprawa może zakończyć się szybko. Poznaj trochę świata. Jesteś młody – możesz się dużo nauczyć, chociaż wątpię, czy wyjdzie ci to na dobre. Najważniejsze

Скачать книгу