Babcia Rabuś. David Walliams
Чтение книги онлайн.
Читать онлайн книгу Babcia Rabuś - David Walliams страница 7
– Tak czy owak, świetnie się tego dnia bawiła – odparł Tata urażony.
Nieco później Ben siedział samotnie na łóżku, a w jego głowie kłębiły się natrętne myśli.
Skąd, na zawór zwrotny, Babcia wytrzasnęła te diamenty?
Ile mogły być warte?
Dlaczego mieszkała w tym ponurym domku, skoro była tak bogata?
Ben główkował i główkował, ale nie potrafił znaleźć odpowiedzi.
W pewnym momencie do pokoju wszedł Tata.
– Babcia jest zajęta. Powiedziała, że bardzo chętnie by się z tobą zobaczyła, ale dziś wieczorem wychodzi – oznajmił.
– Co?! – wykrztusił z siebie Ben. Babcia NIGDY nie wychodziła. Przecież widział jej kalendarz. Tajemnica stawała się coraz bardziej tajemnicza…
8
Peruczka w Słoiku
Ben czatował w krzakach pod domem Babci. Gdy Mama z Tatą siedzieli na dole w salonie, oglądając w telewizji Taniec najsławniejszych sław, on wymknął się przez okno swojej sypialni, zsunął po rynnie i pokonał na rowerze ośmiokilometrową drogę do Babci.
Już sam ten fakt świadczy o tym, jak bardzo staruszka go zaintrygowała. Ben nienawidził jeździć na rowerze. Rodzice wiecznie zachęcali go, by zażywał więcej ruchu. Twierdzili, że dobra kondycja jest absolutnie konieczna, jeśli chce się być zawodowym tancerzem. Ale świetna forma nie miała większego znaczenia, gdy leżało się pod zlewem, montując miedzianą instalację rurową, więc Ben stronił od regularnego wysiłku fizycznego.
Aż do teraz.
Jeśli Babcia rzeczywiście miała zamiar wyjść wieczorem z domu po raz pierwszy od dwudziestu lat, Ben musiał wiedzieć dokąd. To mogło być absolutnie kluczowe do wyjaśnienia, jak weszła w posiadanie tony diamentów, ukrytej w puszce na ciasteczka.
Dlatego sapiąc i dysząc, pedałował ścieżką wzdłuż kanału na starym, rozklekotanym rowerze, aż dotarł do Grey Close. Na szczęście listopadowy chłód nie pozwolił mu całkiem przesiąknąć potem w trakcie jazdy, więc ubranie miał jedynie wilgotnawe.
Pędził, wiedząc, że nie miał zbyt wiele czasu. Taniec najsławniejszych sław zdawał się trwać godzinami, wręcz całymi dniami, ale dojechanie do Babci zajęło Benowi pół godziny, a gdy tylko program się skończy, Mama zacznie go wołać na podwieczorek.
Rodzice Bena uwielbiali wszystkie taneczne programy – „Taniec na łyżwach”, „Tańcz – Jeśli tylko potrafisz!” – ale na punkcie Tańca najsławniejszych sław mieli prawdziwego fioła. Nagrywali każdy wyemitowany odcinek i zgromadzili imponującą kolekcję związanych z SZOŁ memorabiliów, a wśród nich na przykład:
● Limonkowozielone stringi, noszone niegdyś przez Flavio Flaviolego, oprawione w ramki wraz z fotografią tancerza w tymże stroju
● Zakładkę z logo Tańca najsławniejszych sław z prawdziwej sztucznej skóry
● Talk do stóp dla sportowców z autografem zawodowej partnerki Flavio, australijskiej piękności, Evy Bunz
● Oryginalne getry z logo Tańca najsławniejszych sław – „Dla niej” i „Dla niego”
● Płytę z piosenkami, które przez chwilę miały szansę zostać wykorzystane w programie
● Trzymaną w słoiku peruczkę, noszoną niegdyś przez prezentera, sir Dirka Doddery’ego
● Naturalnych rozmiarów, tekturową podobiznę Flavio Flaviolego, ze śladami maminej szminki w okolicy ust
● W innym słoiku, nieco woskowiny z ucha sławnej uczestniczki, posłanki lady Rachel Prejudice4
● Parę jasnobrązowych rajstop, pachnących Evą Bunz
● Nabazgrolony na serwetce męski zadek, autorstwa złośliwego sędziego, Craiga Malteser-Woodwarda
● Zestaw oryginalnych kieliszków do jajek z logo Tańca najsławniejszych sław
● W połowie pustą tubę żelu używanego przez Falvio Flaviolego
● Ruchomą figurkę Craiga Malteser-Woodwarda
● Brzeg pizzy Hawaiian Hot pozostawiony przez Flavio (wraz z pisemnym poświadczeniem autentyczności od Evy Bunz)
Była sobota, więc po obejrzeniu tańców rodzina miała zasiąść do serowej zapiekanki z fasolą i kiełbasą. Żadne z rodziców nie potrafiło gotować, lecz ze wszystkich gotowych dań, które mama Bena wyjmowała z zamrażalnika, nakłuwała widelcem i wkładała na trzy minuty do mikrofali, to było jego ulubione. Głodny Ben nie chciał przegapić posiłku, co oznaczało, że powrót do domu musiał się odbyć szybko i sprawnie. Gdyby chodziło o, powiedzmy, poniedziałkową Lazanię Kurczak Tikka lub środową Pizzę Kebab Doner, albo niedzielny Chow Mein Yorkshire Pudding5, nie byłoby się do czego spieszyć.
Zapadała noc. Jak przystało na późny listopad, szybko robiło się coraz zimniej, więc Ben dygotał, stojąc w krzakach i szpiegując swoją babcię. Dokąd ona się wybiera?, zastanawiał się. Prawie nigdy nie wychodzi.
Ben dostrzegł cień poruszający się wewnątrz domu, a potem w oknie ukazała się kobieca twarz. Chłopiec prędko zanurkował w głąb kryjówki. Krzaki zaszeleściły. Ciii!, pomyślał Ben. Czy zdążyła go zobaczyć?
Po paru chwilach drzwi otworzyły się i przed dom wyszła postać od stóp do głów odziana w czerń. Miała czarną bluzę, czarne legginsy, czarne rękawiczki i skarpetki, pewnie nawet czarny stanik i majtki. Twarz skrywała czarna kominiarka, lecz Ben rozpoznał Babcię po przygarbionej sylwetce. Przypominała postać z okładek swoich ulubionych powieści. Dosiadła skutera inwalidzkiego i uruchomiła silnik.
Dokąd się wybierała?!
A co ważniejsze, dlaczego ubrała się jak ninja?
Ben oparł rower o krzaki i przygotował się do śledzenia matki swojego ojca.
Coś takiego przenigdy, nawet w najśmielszych snach, nie przyszłoby mu do głowy.
Niczym pająk, który stara się niepostrzeżenie przemykać po łazience, Babcia prowadziła skuter jak najbliżej murów. Ben bezszelestnie podążał za nią. Nie stanowiło to żadnego problemu, ponieważ skuter inwalidzki mógł poruszać się z maksymalną prędkością sześciu kilometrów na godzinę. Warkocząc na drugą stronę ulicy, Babcia nagle obejrzała się za siebie, jak gdyby coś usłyszała, a Ben dał nura za pobliskie drzewo.
Odczekał chwilę, wstrzymując oddech.
Nic się nie działo.
4
5
Sieć supermarketów, w której zatrudniony był tata Bena, lubiła łączyć kuchnie dwóch różnych krajów w jeden, łatwo ulegający obróbce termicznej zestaw. Dzięki kulinarnym mieszankom kulturowym, mieli nadzieję pewnego dnia wnieść pokój do świata pełnego rażących podziałów. Ten dzień mógł jednak nigdy nie nadejść.