Noc nad oceanem. Ken Follett
Чтение книги онлайн.
Читать онлайн книгу Noc nad oceanem - Ken Follett страница 19
– Zapewniam, że strasznie mi przykro z tego powodu. Miałem bardzo nieprzyjemną kłótnię z… z osobą towarzyszącą mi podczas kolacji. – Harry ostentacyjnie nie wymienił jej nazwiska: absolwenci prywatnych szkół uważali za niewłaściwe rozgłaszanie nazwisk swoich dziewcząt i sędziowie z pewnością o tym wiedzieli. – Obawiam się, że wypadłem z lokalu jak burza, zupełnie zapominając o uiszczeniu rachunku.
Przewodniczący popatrzył na Harry’ego znad swoich okularów, mierząc go przenikliwym spojrzeniem. Harry poczuł, że popełnił jakiś błąd. Podupadł na duchu. Co takiego powiedział? Uświadomił sobie, że okazał beztroskę w kwestii niezapłaconego rachunku. Było to typowe podejście członków wyższych sfer, ale grzech śmiertelny w oczach bankiera. Harry wpadł w panikę, czując, że zaraz wszystko straci przez niewielki błąd w ocenie sytuacji.
– To strasznie nieodpowiedzialne, Wysoki Sądzie. Oczywiście w porze lunchu pójdę tam i ureguluję należność. Chciałem powiedzieć, jeśli zostanę zwolniony.
Nie potrafił odgadnąć, czy to ułagodziło przewodniczącego, czy nie.
– Mam więc rozumieć, że kiedy wszystko pan wyjaśni, zarzuty przeciwko panu zostaną wycofane?
Harry uznał, że powinien się wystrzegać zbyt gładkich odpowiedzi na każde pytanie. Zwiesił głowę i zrobił głupią minę.
– Zapewne dostałbym nauczkę, gdyby ci ludzie nie chcieli wycofać zarzutów.
– Zapewne tak – surowo powiedział przewodniczący.
Ty nadęty pierdzielu, pomyślał Harry, wiedział jednak, że tego rodzaju teksty, chociaż upokarzające, dobrze rokują. Im bardziej będą mu przyganiać, tym mniej skłonni będą posłać go do więzienia.
– Czy jest jeszcze coś, co chciałby pan powiedzieć? – zapytał przewodniczący.
– Tylko to, że strasznie się wstydzę – odparł cicho Harry.
– Hm – mruknął sceptycznie przewodniczący, ale wojskowy z aprobatą pokiwał głową.
Trzej sędziowie przez chwilę naradzali się szeptem. Harry uświadomił sobie, że wstrzymuje oddech. To było nie do zniesienia, że cała jego przyszłość spoczywała teraz w rękach tych starych dziadów. Chciał, żeby się pośpieszyli i podjęli decyzję, a gdy skinęli jednocześnie głowami, zapragnął odsunąć w czasie moment ogłoszenia werdyktu.
Przewodniczący spojrzał na niego.
– Mam nadzieję, że noc spędzona w celi była dla pana dobrą nauczką – oświadczył.
O Boże, chyba zamierza mnie puścić, pomyślał Harry. Przełknął ślinę.
– Oczywiście, Wysoki Sądzie – powiedział. – Nigdy nie chciałbym tam wrócić, nigdy.
– Niech pan się postara, żeby to się nie powtórzyło.
Na moment znów zapadła cisza, a potem przewodniczący oderwał wzrok od Harry’ego i zwrócił się do sali.
– Nie twierdzę, że wierzymy we wszystko, co usłyszeliśmy, ale nie sądzimy, by ta sprawa wymagała aresztu tymczasowego.
Harry poczuł tak głęboką ulgę, aż ugięły się pod nim kolana.
– Rozprawa za siedem dni – dodał przewodniczący. – Kaucja w wysokości pięćdziesięciu funtów.
Harry był wolny.
Spoglądał na ulice nowymi oczami, jakby przebywał w więzieniu przez rok, a nie przez kilka godzin. Londyn szykował się do wojny. Dziesiątki ogromnych srebrzystych balonów unosiły się wysoko w powietrzu, żeby przeszkadzać niemieckim samolotom. Sklepy i gmachy użyteczności publicznej obkładano workami z piaskiem, mającymi uchronić je przed bombami. W parkach przygotowano nowe schrony przeciwlotnicze i wszyscy nosili maski przeciwgazowe. Ludzie czuli, że mogą zginąć w każdej chwili, co sprawiało, że wyzbywali się rezerwy i przyjaźnie rozmawiali z obcymi.
Harry nie pamiętał poprzedniej wojny – miał dwa lata, kiedy się zakończyła. Jako mały chłopiec myślał, że „wojna” to jakieś miejsce, ponieważ wszyscy mu mówili: „Twój ojciec zginął na wojnie”, tak jak mówili: „Idź pobawić się na podwórku. Nie wychodź sam na ulicę. Mama pojechała na wieś”. Później, gdy podrósł na tyle, by zrozumieć, co stracił, każde wspomnienie wielkiej wojny sprawiało mu ból. Z Marjorie, żoną notariusza, która przez dwa lata była jego kochanką, czytywali wiersze o wielkiej wojnie i przez jakiś czas nazywał się pacyfistą. Potem zobaczył marsz Czarnych Koszul w Londynie oraz przerażone twarze obserwujących to starych Żydów i doszedł do wniosku, że za niektóre sprawy warto walczyć. W ostatnich paru latach był zniesmaczony tym, że brytyjski rząd przymyka oko na to, co dzieje się w Niemczech, mając nadzieję, że Hitler zniszczy Związek Sowiecki. Teraz jednak, kiedy wojna naprawdę wybuchła, myślał tylko o tych wszystkich małych chłopcach, którzy tak jak on będą musieli radzić sobie z pustką po śmierci ojców.
Jednak bombowce jeszcze nie nadleciały i był kolejny słoneczny dzień.
Harry postanowił nie wracać do swojego mieszkania. Policja będzie wściekła, że wyszedł za kaucją, i spróbuje ponownie go aresztować przy pierwszej okazji. Lepiej przyczaić się na jakiś czas. Nie chciał wracać do więzienia. Tylko jak długo może się oglądać za siebie? Czy może w nieskończoność unikać policji? A jeśli nie, to co robić?
Wsiadł do autobusu razem z matką. Pojedzie do jej mieszkania w Battersea.
Matka miała smutną minę. Wiedziała, jak syn zarabia na życie, chociaż nigdy o tym nie rozmawiali. Teraz mruknęła w zadumie:
– Nigdy niczego ci nie dałam.
– Dałaś mi wszystko, mamo! – zaprotestował.
– Nie, nie dałam. Inaczej nie musiałbyś kraść.
Na to nie miał odpowiedzi.
Kiedy wysiedli z autobusu, poszedł do sklepiku z gazetami, podziękował Berniemu za przywołanie matki do telefonu i kupił „Daily Express”. Nagłówek na pierwszej stronie głosił:
Wychodząc, zobaczył policjanta jadącego na rowerze ulicą i na moment wpadł w panikę. Prawie odwrócił się, by uciec, zanim się opanował i przypomniał sobie, że zawsze wysyłali dwóch, żeby kogoś aresztować.
Nie mogę tak żyć, jęknął w duchu.
Wszedł do kamienicy, w której mieszkała matka, i wspiął się po kamiennych schodach na piąte piętro. Matka