Noc nad oceanem. Ken Follett

Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Noc nad oceanem - Ken Follett страница 16

Noc nad oceanem - Ken  Follett

Скачать книгу

style="font-size:15px;">      – Już go nie ma! – oświadczył.

      – Proszę się wytłumaczyć!

      Zaczerpnął tchu, jakby zbierał myśli. Lady Monkford była trzydziestokilkuletnią egzaltowaną kobietą w sukni z zielonego jedwabiu. Harry wiedział, że sobie z nią poradzi, jeśli tylko uda mu się zachować spokój. Uśmiechnął się czarująco, wchodząc w swoją rolę rubasznego, uwielbiającego rugby, dużego chłopca – z rodzaju tych, z którymi na pewno często miała do czynienia – i zaczął opowiadać.

      – To najdziwniejsza historia, jaka mi się przydarzyła – rzekł. – Byłem na korytarzu, gdy zobaczyłem jakiegoś dziwnie wyglądającego jegomościa, który wystawił głowę z tego pokoju. Zauważył mnie i zaraz się schował. Wiedziałem, że to pani sypialnia, ponieważ zajrzałem do niej, kiedy szukałem toalety. Zastanawiałem się, o co chodzi temu człowiekowi, bo nie wyglądał na służącego, a na pewno nie był jednym z gości. Postanowiłem go o to zapytać. Gdy otworzyłem drzwi, wyskoczył przez okno. – Chcąc wyjaśnić sprawę wciąż otwartych szuflad toaletki, dodał: – Zajrzałem do pani garderoby i obawiam się, że niewątpliwie chodziło mu o pani biżuterię.

      Wspaniały tekst, podsumował w duchu. Powinienem występować w cholernym radiu.

      Kobieta przycisnęła dłoń do czoła.

      – Och, jakie to okropne – powiedziała słabym głosem.

      – Lepiej proszę usiąść – zaproponował troskliwie Harry.

      Posadził ją na różowym krzesełku.

      – Pomyśleć tylko – jęknęła – że gdyby go pan nie przegonił, mogłabym się tu na niego natknąć! Boję się, że zemdleję. – Chwyciła dłoń Harry’ego i mocno ją trzymała. – Jestem panu taka wdzięczna.

      Harry powstrzymał uśmiech. Znów mu się udało.

      Na moment wybiegł myślami w przyszłość. Nie chciał, żeby narobiła zamieszania. Najlepiej byłoby, gdyby zachowała całą sprawę dla siebie.

      – Hm, proszę nie mówić Rebecce o tym, co się stało, dobrze? – zaczął. – Jest nerwowa i coś takiego wprawiłoby ją w przygnębienie na kilka tygodni.

      – Mnie też – oświadczyła lady Monkford.

      Była zbyt zdenerwowana, by zauważyć, że rosła i pozbawiona taktu Rebecca raczej nie należała do kobiet skłonnych do depresji.

      – Pewnie trzeba będzie zadzwonić na policję i tak dalej, ale to zepsuje przyjęcie – ciągnął.

      – Ojej, to byłoby okropne. Naprawdę musimy do nich dzwonić?

      – Cóż… – Harry ukrył zadowolenie. – To zależy od tego, co ten niegodziwiec ukradł. Może rzuci pani okiem?

      – Wielkie nieba, tak, powinnam.

      Harry uścisnął krzepiąco dłoń lady Monkford i pomógł jej wstać. Weszli do garderoby. Jęknęła na widok pootwieranych szuflad. Harry podprowadził ją do krzesła. Usiadła i zaczęła przeglądać biżuterię.

      – Nie sądzę, żeby wiele zabrał – orzekła po chwili.

      – Może zaskoczyłem go, zanim zaczął – zastanowił się na głos Harry.

      Lady Monkford nadal przeglądała naszyjniki, bransoletki i broszki.

      – Myślę, że tak właśnie było. Jest pan cudowny.

      – Jeśli nic nie zginęło, to chyba nie musi pani nikomu tego zgłaszać.

      – Poza sir Simonem, oczywiście – powiedziała.

      – Oczywiście – przytaknął Harry, chociaż liczył na coś wręcz przeciwnego. – Ale proponuję opowiedzieć wszystko mężowi już po przyjęciu. W ten sposób przynajmniej nie zepsuje mu pani wieczoru.

      – Co za wspaniały pomysł – odparła z wdzięcznością.

      Bardzo satysfakcjonujące rozwiązanie. Harry poczuł głęboką ulgę. Postanowił zakończyć rozmowę w tym korzystnym dla siebie stanie rzeczy.

      – Lepiej zejdę na dół – oświadczył. – Zostawię panią, żeby mogła pani odetchnąć.

      Szybko pochylił się i pocałował ją w policzek. Zaskoczona, oblała się rumieńcem.

      – Myślę, że jest pani bardzo dzielna – szepnął jej do ucha.

      Po tych słowach wyszedł.

      Z kobietami w średnim wieku zawsze łatwiej sobie poradzić niż z ich córkami, pomyślał. W pustym korytarzu zobaczył w lustrze swoje odbicie. Przystanął, żeby poprawić muszkę, i triumfalnie uśmiechnął się do samego siebie.

      – Jesteś diabłem wcielonym, Haroldzie – mruknął.

      Przyjęcie dobiegało końca.

      – Gdzie się podziewałeś? – zapytała poirytowana Rebecca, gdy Harry wrócił do salonu.

      – Rozmawiałem z panią domu – odparł. – Przepraszam. Wychodzimy?

      Wyszedł z tego domu ze spinkami Monkforda i dwudziestoma funtami w kieszeni.

      Złapali taksówkę na placu Belgrave i pojechali do restauracji na Piccadilly. Harry uwielbiał dobre restauracje: wykrochmalone serwetki, czyste kieliszki, menu po francusku i usłużni kelnerzy dawali mu poczucie życia na wysokiej stopie. Jego ojciec nigdy nie był w takim lokalu. Matka może była – posprzątać. Zamówił butelkę szampana, uważnie przestudiowawszy listę i wybrawszy rocznik, który znał: dobry, lecz niezbyt drogi.

      Kiedy zaczął zapraszać dziewczyny do restauracji, popełnił kilka błędów, ale szybko się uczył. Jedna z pożytecznych sztuczek polegała na tym, żeby nie otwierać menu, tylko zapytać: „Chciałbym solę. Czy macie?”. Wtedy kelner otwierał kartę i pokazywał mu takie pozycje jak Sole meunière, Les goujons de sole avec sauce tartare lub Sole grillée, a potem, widząc, jak się zastanawia, zwykle mówił: „Goujons są bardzo dobre, proszę pana”. Harry szybko nauczył się francuskich nazw wszystkich podstawowych dań. Zauważył również, że ludzie często jadający w takich lokalach nierzadko pytali kelnerów, co kryje się pod nazwą jakiejś potrawy: nie wszyscy bogaci Anglicy znali francuski. Tak więc prosił o przetłumaczenie nazwy jednego dania, ilekroć jadł w eleganckiej restauracji, i teraz umiał przeczytać menu lepiej niż większość bogatych chłopców w jego wieku. Wybór wina też nie stanowił żadnego problemu. Sommelierzy zwykle byli zadowoleni, gdy proszono ich o radę, i nie oczekiwali, że młody człowiek będzie znał się na winnicach, szczepach winorośli i rocznikach. Zarówno w restauracjach, jak i w życiu sekret polegał na tym, żeby sprawiać wrażenie rozluźnionego, zwłaszcza wtedy, gdy byłeś spięty.

      Wybrany przez niego szampan okazał się dobry, ale nie wprowadził go w szampański nastrój. Harry szybko zdał sobie sprawę z tego, że problemem jest Rebecca. Wciąż

Скачать книгу