We dwoje. Николас Спаркс

Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу We dwoje - Николас Спаркс страница 26

Жанр:
Серия:
Издательство:
We dwoje - Николас Спаркс

Скачать книгу

      – Pan i Pani Sprinkles budzili mnie przez całą noc. Biegali na kołowrotku, a on skrzypi.

      – To niedobrze. Zobaczę później, czy da się zrobić coś, żeby nie hałasował.

      Pokiwała głową, podczas gdy ja nalewałem sobie pierwszą filiżankę kawy. Zaczynałem pić trzecią, gdy Vivian w końcu weszła do kuchni. Omal się nie zakrztusiłem.

      – No, no! – Uśmiechnąłem się.

      – Podoba ci się?

      – Wyglądasz świetnie – odparłem zgodnie z prawdą. – Zrobiłem ci śniadanie.

      – Nie wiem, czy dam radę cokolwiek przełknąć. Tak się denerwuję, że w ogóle nie jestem głodna.

      Podgrzałem omlet w mikrofalówce, gdy tymczasem Vivian wysłuchiwała relacji London o skrzypiącym kołowrotku.

      – Obiecałem, że zobaczę, czy da się coś z tym zrobić – powiedziałem, stawiając przed nią talerz.

      Vivian bez apetytu skubała omlet.

      – Zanim uczeszesz London, spryskaj jej włosy sprayem ułatwiającym rozczesywanie. To ta zielona butelka obok umywalki.

      – Jasne – rzuciłem, przypominając sobie, że widziałem, jak żona robiła to wcześniej.

      Uwaga Vivian skupiała się na London.

      – Tatuś zapisze cię dziś na tenisa. Zobaczysz, spodoba ci się…

      Zamarłem z widelcem w połowie drogi do ust.

      – Zaraz… – przerwałem jej. – Co?

      – Tenis? Rozmawialiśmy o tym wczoraj. Nie pamiętasz?

      – Pamiętam, że wspomniałaś coś na ten temat. Ale nie pamiętam, żebyśmy podjęli decyzję.

      – Zapisy są dziś i jestem pewna, że chętnych będzie wielu, więc dobrze by było, gdybyś podjechał tam około ósmej trzydzieści. Od dziewiątej można wpisywać się na listę. Zajęcia plastyczne zaczynają się o jedenastej.

      – Jestem umówiony z klientem.

      – Zapisanie jej nie potrwa długo, a z klientem możesz się spotkać, kiedy London będzie na zajęciach plastycznych. W tym samym budynku jest bar kawowy. Nic jej nie będzie… ja zwykle zostawiam ją i idę na siłownię. O której masz to spotkanie?

      – O drugiej.

      – Widzisz? Idealnie się składa. Zajęcia kończą się o dwunastej trzydzieści, więc zdążysz podrzucić ją do mamy. Wiesz, gdzie jest pracownia, prawda? W centrum niedaleko pasażu handlowego, tam gdzie TGI Fridays?

      Znałem miejsce, o którym mówiła, ale moje myśli krążyły wokół coraz dłuższej listy rzeczy, które miałem do zrobienia.

      – Nie możemy po prostu zadzwonić do klubu i ją zapisać?

      – Nie – odparła Vivian. – Potrzebują kopii ubezpieczenia i trzeba podpisać dokumenty.

      Myśli kłębiły się w mojej głowie.

      – Naprawdę musi dziś iść na zajęcia plastyczne?

      Vivian spojrzała na London.

      – Kochanie, chcesz iść na zajęcia plastyczne?

      London pokiwała głową.

      – Jest tam mój przyjaciel, Bodhi – odezwała się; w jej ustach imię zabrzmiało jak Bodie. – Pisze się B-O-D-H-I i jest naprawdę miły. Obiecałam, że przyniosę dziś Pana i Panią Sprinkles, żeby mu pokazać.

      – À propos, musisz kupić w sklepie zoologicznym trociny – dodała Vivian. – I nie zapomnij o lekcji tańca o siedemnastej. Odbywa się w centrum handlowym, tam gdzie Harris Teeter. – Wstała od stołu, pocałowała London i ją przytuliła. – Mamusia wróci do domu po pracy, dobrze? Pamiętaj, żeby wrzucić brudne ubrania do kosza.

      – Dobrze, mamusiu. Kocham cię.

      – Ja ciebie też.

      Odprowadziłem Vivian do drzwi i pocałowałem ją pospiesznie.

      – Wykończysz mnie – rzuciłem.

      – Mam nadzieję. – Ostrożnie dotknęła fryzury. Sięgnęła do torby i wręczyła mi złożoną kartkę papieru. – Zapisałam rozkład zajęć London, żeby ułatwić ci życie.

      Przejrzałem listę. Zajęcia plastyczne w poniedziałki i piątki o jedenastej, lekcje gry na pianinie we wtorki i czwartki o dziewiątej trzydzieści. Zajęcia taneczne w poniedziałki, środy i piątki o siedemnastej. A od przyszłego tygodnia tenis w poniedziałki, wtorki i czwartki o ósmej rano.

      – Jejku – bąknąłem. – To się nazywa harmonogram. Nie sądzisz, że trochę za dużo tego wszystkiego?

      – Nic jej nie będzie.

      Z jakiegoś powodu spodziewałem się dłuższego pożegnania albo krótkiej pogawędki o tym, jak bardzo jest zestresowana, ale ona odwróciła się i pospieszyła w stronę samochodu.

      Nawet się nie obejrzała.

      *

      Nie pytajcie jak, ale jakoś to wszystko ogarnąłem. Prysznic, golenie się i przygotowanie do pracy; odfajkowane. Spray ułatwiający rozczesywanie, uczesanie i ubranie London; odhaczone. Posprzątanie kuchni i włączenie zmywarki; zrobione. Zapisanie London na lekcje tenisa i odstawienie jej na zajęcia plastyczne razem z państwem Sprinkles; załatwione. Zdążyłem przejrzeć prezentację, zawieźć London do mamy i dotrzeć na spotkanie z kręgarzem.

      Gabinet kręgarza znajdował się na parterze od ulicy w nijakim budynku w dzielnicy przemysłowej; kiepskie miejsce dla kogoś, kto zajmuje się leczeniem ludzi. Wystarczyło rzucić okiem, żeby wiedzieć, że mój potencjalny klient desperacko potrzebuje pomocy kogoś takiego jak ja.

      Niestety on sam był innego zdania. Nie interesowała go ani prezentacja w PowerPoincie, ani nic, co miałem do powiedzenia. Wykazywał większe zainteresowanie kanapką, którą spożywał w trakcie naszego spotkania. Denerwowało go, że nie ma w niej musztardy. Wiem, bo mówił mi o tym trzy razy, a gdy na koniec prezentacji spytałem, czy ma jakieś pytania, zapytał, czy nie mam w samochodzie saszetek z musztardą.

      Odbierając London od mamy, nie byłem w najlepszym nastroju i po krótkiej wizycie w sklepie zoologicznym pojechaliśmy do domu. Miałem nadzieję, że zanim odwiozę ją na lekcję tańca, będę mógł usiąść przed komputerem i trochę popracować, ale nie mogliśmy znaleźć kostiumu. Wychodząc z domu, mieliśmy kilka minut spóźnienia, a w miarę jak mijały kolejne minuty, London robiła się coraz bardziej marudna.

      – Pani Hamshaw jest bardzo, bardzo zła, jeśli ktoś łamie zasady.

      –

Скачать книгу