Kocham cię na niby. Kat Cantrell
Чтение книги онлайн.
Читать онлайн книгу Kocham cię na niby - Kat Cantrell страница 4
– Nie zgadzam się. Koniec zawsze bywa najprzyjemniejszy.
Lucas potrząsnął głową.
– Nic dziwnego, że jesteś taka spięta. Ciągle się spieszysz. Nie umiesz się odprężyć.
– Kiedy ja się odprężam, inne kobiety cierpią – warknęła. – Dokąd jedziemy? I co to ma wspólnego ze zmianą mojego nazwiska na twoje? Do której to zmiany nie dojdzie bez względu na to, co chcesz mi pokazać.
Przez długą chwilę nic nie mówił. Podejrzewała, że nieraz będzie czekała, aż Lucas wykona następny ruch. Że ich związek będzie niczym partia szachów, tyle że ona swoje pionki zostawiła w domu.
– Może posłuchamy radia – zaproponował znienacka. – Wybierz stację.
– Nie chcę! – Oj, niedobrze. Weź się w garść, kochana. Jak będziesz tak warczeć, Wheeler domyśli się, że zalazł ci za skórę.
– W takim razie ja wybiorę – odrzekł miłym tonem.
Z głośników popłynęła muzyka country i głos George’a Straita.
– Chryste, chcesz mnie uśpić? – zirytowała się Cia. Po chwili znalazła stację z piosenkami Christiny Aguilery.
– O, znacznie lepiej – uznał sarkastycznie Lucas i wyłączył radio. – Zapomnijmy o radiu, możemy mieszkać w ciszy. Jesteśmy na miejscu.
– Tak? – Rozejrzała się z zaciekawieniem. Samochód stał na długim podjeździe przed olbrzymim domem, teren wokół był pięknie utrzymany. – Czyli gdzie?
– W Highland Park. A konkretnie w naszym domu w Highland Park.
– Znalazłeś dla nas dom? A po co nam dom? Nie możesz wprowadzić się do mnie? – spytała nerwowo. Dom kojarzył się z czymś ciepłym, prawdziwym, z rodziną, dziećmi.
– Chałupa jest do wynajęcia od zaraz. Podoba mi się, w dodatku miałbym blisko do pracy. Jeśli chcemy, żeby inni uwierzyli w nasze małżeństwo, musimy zachowywać się tak, jakby było prawdziwe. Nowożeńcy zwykle rozpoczynają wspólne życie w nowym domu.
Jakoś nie zastanawiała się nad tym, jak żyją normalne małżeństwa. I w jaki sposób ona z Lucasem mają przekonać wszystkich, że są w sobie zakochani. Może dlatego, że o miłości wiedziała tylko jedno: gdy się kończy, ból jest niewyobrażalny.
– Chyba nie chcesz, żebyśmy spali w jednym pokoju?
– A ty? Odstawiamy tę szopkę dla twojego dziadka. Myślisz, że wpadnie z wizytą sprawdzić, co i jak?
– Nie sądzę. Ufa mi.
Dziadek jej ufał, a ona zamierza go okłamać. Zrobiło jej się niedobrze.
– W takim razie będziemy spać osobno – stwierdził Lucas, uśmiechając się pod nosem. – Obejrzyj dom. Jeżeli ci się nie spodoba, znajdziemy inny.
Udobruchana, wzięła głęboki oddech. Lucas udowodnił, że potrafi być rozsądny. Doskonale. Może zdoła go przekonać, że przyjęcie jego nazwiska to poroniony pomysł? Cia Wheeler… nawet to nie brzmi dobrze.
Zanim zdążyła wysiąść, Lucas obszedł auto i podał jej rękę. Ignorując ją, opuściła nogi na ziemię i wysiadła. Po chwili weszli do salonu. Widok dosłownie zaparł jej dech w piersiach. Zresztą i tak trudno jej było oddychać, kiedy za plecami miała Lucasa.
Grube płótno chroniło meble przed kurzem. Kiedyś mieszkali tu ludzie. Dlaczego się wyprowadzili? Nie rozumiała tego, ale miała ochotę ściągnąć płótno z mebli i pozwolić domowi ożyć.
– I co? – spytał Lucas, przerywając ciszę. – Może być? Chcesz obejrzeć resztę?
Uśmiechnął się tak, jakby z góry znał jej odpowiedź. Psiakość, pomyślała. Wolałaby nie być tak przewidywalna.
– Jak znalazłeś ten dom?
Zmrużył oczy. Marzyła o tym, by wyszczerzył zęby w tym drapieżnym uśmiechu, który ją tak irytował. Przynajmniej wtedy łatwiej byłoby oprzeć się jego urokowi.
– Nieruchomości to moja specjalność – odparł. – Właściciel chce wynająć ten dom na pół roku, co by nam odpowiadało. Obejrzymy kuchnię?
Cia nie ruszyła się z miejsca.
– Twoja specjalność to nieruchomości komercyjne, a nie prywatne. Przyznaj się, dlaczego mnie tu przywiozłeś?
Ze zręcznością wytrawnego prestidigitatora Lucas przekręcił ręką w prawo, w lewo, po czym rozprostował palce.
– Żeby dać ci pierścionek zaręczynowy. – Trzymał w dłoni czarne pudełeczko.
Serce zabiło jej szybciej, w gardle zaschło. Była realistką, nie marzycielką czy romantyczką. Nie powinna reagować w ten sposób. Ale pewnie nikt więcej się jej nie oświadczy.
– Nawet… nie rozmawialiśmy o tych sprawach – wydukała. Nie spodziewała się ani pierścionka, ani domu. – Może ci zwrócę połowę ceny?
– E tam. – Machnął lekceważąco ręką, jakby parę tysięcy nie robiło mu różnicy. – Potraktuj to jak prezent. W razie czego oddasz po rozwodzie.
– Jeszcze nie ma południa, a ty już znalazłeś dom, przygotowałeś kontrakt i wręczyłeś mi pierścionek. Więc albo niedawno planowałeś ślub, który nie doszedł do skutku, albo masz niesamowicie sprawną asystentkę.
Może stąd to zmęczenie na jego twarzy? Może od wczoraj, kiedy przedstawiła mu tę propozycję, zajmował się sprawą ślubu i rozwodu? Mimo to w wyprasowanej koszuli i garniturze wyglądał świeżo i elegancko.
Nie, ona nie da sobie zawrócić w głowie. Nie zmieni opinii o tym biznesmenie playboyu. Okej, może nie spędził nocy na szaleństwach erotycznych z prawniczką, może kazał sekretarce odwołać przedpołudniowe spotkania. Ale co z tego?
– Wczoraj zaproponowałaś mi układ. Chcesz, żebyśmy przez pół roku byli mężem i żoną, i żeby wszyscy myśleli, że pobraliśmy się z miłości. Odnoszę jednak wrażenie, że nie masz bladego pojęcia, jak się do tego zabrać.
– A ty masz? – Głos jej zadrżał.
To oczywiste, że nie miała pojęcia o miłości i szczęściu małżeńskim. Codziennie pomagała kobietom uciekać od mężów brutali i budować nowe życie. Bez nich.
Miłość na pewno istnieje, nie jest wymysłem poetów, ale prawdziwie szczęśliwe w miłości mogą być tylko te kobiety, które nie liczą na to, że mężczyzna zaspokoi wszystkie ich emocjonalne potrzeby i zapełni pustkę w sercu.
– Ja? Owszem.