Kocham cię na niby. Kat Cantrell
Чтение книги онлайн.
Читать онлайн книгу Kocham cię na niby - Kat Cantrell страница 5
– Dom mi odpowiada. Podzielimy się kosztami wynajmu.
– A pierścionek? – spytał Lucas. – Nawet na niego nie spojrzałaś.
– Na pewno wybrałeś odpowiedni.
– Może trzeba go zmniejszyć. Zmierz.
Uniósł wieczko i po chwili wsunął pierścionek na jej palec. Musiała się ugryźć w język, by nie pisnąć z zachwytu. Wysadzany brylantami, w których odbijały się promienie słońca, pasował idealnie.
– Zwracający uwagę… Wybrałabym taki sam. – Wyciągnęła przed siebie rękę, podziwiając jego blask.
– Czy w ten subtelny sposób chcesz mi dać coś do zrozumienia? – spytał ze śmiechem Lucas.
Nie. Przez sześć miesięcy pierścionek będzie spełniał swoje zadanie. Szkoda, że wcześniej wszystkiego porządnie nie przemyślała. Skoro mają udawać małżeństwo, powinna zastanowić się, co robić, by wypaść przekonująco. Całe szczęście, że Lucas okazał się przytomniejszy, że myśli za nią o najbardziej podstawowych sprawach. Zamiast się na niego złościć, powinna być mu wdzięczna. I nie wykłócać się o nazwisko.
– Dziś po południu pokażę swojej prawniczce dokumenty, które przygotowałeś.
Cia Wheeler… Wzdrygnęła się. Trudno, wytrzyma pół roku. W końcu to tylko nazwisko. Nawet jako Cia Wheeler zachowa niezależność, a potem, kiedy pieniądze z funduszu trafią na jej konto, spełni marzenie mamy i zbuduje schronisko. Po rozwodzie znów będzie Cią Allende.
– To kiedy możemy tu zamieszkać?
ROZDZIAŁ TRZECI
Kiedy zajrzała do gabinetu, abuelo siedział pochylony przy biurku i coś pisał. Nie chciała przeszkadzać mu w pracy, ale starszy pan podniósł głowę, skinął na wnuczkę, po czym jeszcze przez kilka minut kontynuował pisanie. Od dziesiątków lat używał tych samych długopisów i tych samych notatników z żółtym papierem w kratkę. Benicio Allende był właścicielem firmy produkującej najnowocześniejszy sprzęt na świecie, lecz sam wolał tradycyjne metody pracy.
Obserwując go, Cia poczuła wyrzuty sumienia. Wreszcie odsunął notes i splótł ręce.
– Co cię tu sprowadza? – spytał wprost.
Nienawidził czczej gadaniny i była to chyba ich jedyna wspólna cecha. Nie należał do poczciwych uśmiechniętych dziadków, którzy rozdają wnukom cukierki. Był cwanym biznesmenem, od którego Cia uczyła się, jak osiągać sukces.
– Witaj, abuelo. Chciałam cię poinformować, że wychodzę za mąż.
Tylko tyle powiedziała. Jeśli dziadek zechce, sam zada kolejne pytania. Podczas świąt, kiedy zasiadali do kolacji, nie trajkotała przy stole, również podczas rzadkich rozmów telefonicznych, a już zwłaszcza nie opowiadała o swoich sprawach osobistych.
– Za kogo?
– Za Lucasa Wheelera. – Którego pierścionek połyskiwał na jej palcu. Rano musiała wrócić po niego do domu. Szczęśliwa narzeczona pewnie w ogóle by pierścionka nie zdjęła. – Jednego ze wspólników Wheeler Family Partners.
– To znakomita rodzina. – Benicio pokiwał głową. – Pochwalam twój wybór.
Odetchnęła z ulgą. Najwyraźniej nie słyszał plotek o Lucasie i jego głośnym romansie z mężatką. Oczywiście abuelo nie interesował się plotkami, ale…
Wyprostował się w fotelu. Czarna skórzana tapicerka kontrastowała z burzą śnieżnobiałych włosów. Stary zegar ścienny głośno tykał.
– Dziwię się, że nie przyszedł z tobą, żebym mógł go poznać.
Lucas też to proponował, ale sprzeciwiła się, głównie ze strachu, że dziadek nie uwierzy w bajkę, jaką wymyślili. Wolała nie narażać Lucasa na nieprzyjemności.
– Najpierw chciałam sama cię poinformować. Wszystko stało się dość szybko, ale decyzji nie podjęliśmy pod wpływem chwili. Spotykaliśmy się jakiś czas temu, potem ja zajęłam się innymi rzeczami i oddaliliśmy się od siebie. Tydzień temu nasze drogi znów się zeszły i było tak, jakbyśmy się nigdy nie rozstali.
Dios! Kiedy omawiali wersję, którą przedstawią rodzinie, nie brzmiało to tak romantycznie.
– Innymi rzeczami? Czyli schroniskiem? – Benicio ściągnął groźnie brwi. Nie podobało mu się, że Cia, podobnie jak wcześniej jej matka, tyle czasu poświęca obcym kobietom, zamiast skupić się na własnym życiu. – Mam nadzieję, że teraz zajmiesz się mężem i rodziną.
Był przekonany, że małżeństwo pozwoli jej uporać się ze stratą rodziców. On też cierpiał po śmierci syna i synowej, lecz starał się przezwyciężyć ból i nie rozpamiętywać przeszłości. Nie mógł zrozumieć, dlaczego Cia niestrudzenie podąża drogą, którą szła jej matka. Bo czy budowa domu dla maltretowanych kobiet może sprawić większą satysfakcję niż życie u boku kochającego męża?
– Tak, wiem, co mnie teraz czeka – rzekła.
A czekała ją zabawa w miłość: udawanie, że jest bez pamięci zakochana w mężczyźnie, którego widok rzeczywiście przyprawiał ją o dreszcze.
– Znakomicie. Bardzo się cieszę. Wheelerowie to bogata rodzina.
Innymi słowy, Lucas Wheeler nie będzie próbował dobrać się do jej majątku. Cię ogarnęła złość: gdyby abuelo miał do niej więcej zaufania, nie musiałaby zawierać fikcyjnego małżeństwa.
– Cieszę się, że się cieszysz, dziadku.
– Dulciano, pragnę jedynie twojego szczęścia. Chyba nie masz wątpliwości?
– Nie, skądże. – Wiedziała, że dziadek kocha ją na swój sposób. Kłopot polegał na tym, że co innego rozumieli pod pojęciem „szczęście”.
Przez moment obserwował ją uważnie. Zmarszczki wokół jego oczu pogłębiły się.
– Przyznaję: nie rozumiem twojego zapału i zaangażowania w działalność charytatywną, ale po ślubie, kiedy urządzisz się w swoim domu, możesz oczywiście nadal udzielać się w schronisku. Kilka godzin tygodniowo, jeśli twój mąż nie będzie miał nic przeciwko temu.
Cia omal nie wybuchnęła śmiechem.
– Lucas i ja już doszliśmy w tej kwestii do porozumienia – powiedziała. – A co do ślubu… planujemy cywilny. Skromny,