W garnku kultury. Отсутствует

Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу W garnku kultury - Отсутствует страница 7

W garnku kultury - Отсутствует

Скачать книгу

strony z brakiem uprzedzeń do działalności społecznej, które cechują z kolei starsze pokolenie. Tak to ujął jeden z moich rozmówców: „Młodzi wiedzą, na czym polega prawdziwe zaangażowanie obywatelskie i nie mają tego skażenia przymusowym udziałem w czynach społecznych w czasach PRL”. Członkowie kooperatywy, z którymi przeprowadziłam wywiady, deklarowali, że na tamten moment do nieformalnej spółdzielni należało 60 osób.

      Jak w praktyce działa kooperatywa spożywcza? Stanowi ona przykład nieformalnej organizacji o płaskiej strukturze zarządzania, w której decyzje podejmowane są w oparciu o zasadę konsensusu. Sama organizacja zakupów przebiega rotacyjnie, członkowie są podzieleni na grupy, które są odpowiedzialne za organizacje kolejnych zakupów. Pełnienie funkcji zakupowych nie jest obowiązkowe, podobnie jak i udział w zakupach, co powoduje narastający problem „pasażerów na gapę”. „Niestety pojawiają się osoby, które zapisują się, a potem znikają. Ciągłe mobilizowanie członków kooperatywy do udziału w zakupach, ale i do czynnego zaangażowania przy organizacji zakupów uważam za największe wyzwanie w tym momencie” – deklarował jeden z członków kooperatywy.

      Jednym z głównych celów kooperatywy jest wypracowanie najlepszego modelu organizowania produkcji i dystrybucji żywności, dzięki któremu członkowie grupy zyskają dostęp do zdrowych i tanich produktów bezpośrednio od rolnika. Według respondentów funkcjonujące na rynku sklepy nie zapewniają im dostępu do taniej i niemodyfikowanej genetycznie żywności. Co istotne, członkowie kooperatywy ten utrudniony dostęp interpretują nie tylko w kategorii niezaspokojonych potrzeb konsumenta, ale także jako utratę poczucia kontroli nad wyborami konsumenckimi, a właściwie utratę poczucia wiary w kontrolę instytucjonalną: „To jest podstawowa kwestia: co się je. Ludzie stracili nad tym kontrolę. A kooperatywa pomaga odzyskać wiarę, że da się to zmienić”. Wśród moich rozmówców bardzo często padały opinie, że to kontakty z producentem żywności czy bezpośredni udział w procesie zakupów żywności na giełdzie stanowią większą wartość niż fakt oznakowania danych produktów certyfikatami ekologicznymi.

      Deklarowane przez członków kooperatywy poczucie utraty kontroli nad wyborami konsumenckimi jest silnym czynnikiem motywującym moich respondentów do działania: „Wspólnie organizujemy zakupy tańszych i zdrowszych warzyw i owoców. W przeciwieństwie do jedzenia z hipermarketu mamy znaczną kontrolę nad jakością i świeżością produktów, które kupujemy”. Jednak w wypowiedziach moich rozmówców pojawiają się dwie sprzeczne opinie na temat pożądanych cech żywności, którą powinna kupować kooperatywa. Większości członków zależy na dostępie do ekologicznej żywności. Z uwagi na system produkcji, który zakłada użycie tylko naturalnych środków uprawy, cena żywności ekologicznej jest zwykle wyższa niż średnia cena rynkowa żywności dostępnej w supermarkecie. Często niemożliwy jest więc zakup warzyw, które są jednocześnie i tanie, i ekologiczne. Jednak to żywność nawet droższa, ale niemodyfikowana genetycznie i sezonowa, jest tym, co przede wszystkim jest istotne dla większości członków kooperatywy: „Mi zależy na żywności ekologicznej albo na żywności ekologicznej niecertyfikowanej. Ekologię w naszych zakupach rozumiem też jako sezonowość, to jest bardzo ważne, bo to w dużej mierze gwarantuje, że coś nie jest sprowadzane, ale prosto z pola. To jest wybór, bo nie będzie w danym miesiącu tego i tego, ale będą same dynie, super, będziemy przerabiać dynie”.

      Są jednak osoby, które nie myślą o kupnie żywności ekologicznej ze względów ekonomicznych, więc cześć zakupów odbywa się w związku z tym na giełdzie warzywnej. Jak tłumaczyli mi kooperatyści, kupując żywność na giełdzie, wcale nie ma się pewności, skąd pochodzi dany produkt, ale omija się samych pośredników, więc jest taniej niż w sklepie. „Ale w kooperatywie są osoby, które kupują tylko na giełdzie. Nie powinniśmy wspierać rolnictwa przemysłowego, stawka jest zbyt wysoka, jeżeli chodzi o wpływ środowiskowy i społeczny, i jak krajobraz tego kraju będzie wyglądał”. Zdaniem większości respondentów połączenie obu tych podejść nie jest możliwe: „To się czasem wyklucza. Z żywnością ekologiczną nie jesteśmy w stanie zejść z cenami niżej ceny supermarketowej. Kooperatywa nie jest w stanie odpowiedzieć na wszystkie bolączki społeczne”.

      Z powodu wspomnianej już powyżej kwestii nieobowiązkowego udziału w cotygodniowych zakupach siła nabywcza grupy jest trudna do określenia, co staje się główną przeszkodą nawiązania stałej i bezpośredniej współpracy z rolnikami. Mimo podjętych w tym kierunku działań w dalszym ciągu część dystrybuowanej wśród członków żywności pochodzi z podwarszawskiej giełdy warzywnej.

      Badani często podkreślali, że ich celem jest działalność poza rynkiem komercyjnym, ponieważ chcą działać na lokalnym rynku i wspierać lokalnych rolników. Deklarowali, że ich celem nie jest przeprowadzenie rewolucji, ale wypracowanie alternatywnego modelu organizacji produkcji i dystrybucji żywności i przetestowanie go w małej skali. Za nie do końca zgodne z rzeczywistością uznali więc stwierdzenie o tym, że ich ruch „chce zmieniać świat”. Co istotne, w wypowiedziach członków pojawia się także kategoria odpowiedzialności wobec przyszłych pokoleń. Dzięki bezpośredniej współpracy z rolnikami członkowie kooperatywy mają kontrolę nad jakością żywności, a rolnicy nie muszą hodować warzyw zgodnie z wytycznymi wielkich koncernów.

      Kooperatywa spożywcza to jednak nie tylko cotygodniowe zakupy taniej i zdrowej żywności. Osoby zaangażowane w tę działalność wskazują także na cele społeczne i edukacyjne. Kooperatywa umożliwia swoim członkom nawiązywanie nowych kontaktów towarzyskich, wymianę poglądów oraz realizowanie nowych wspólnych inicjatyw, skierowanych do społeczności lokalnej. Jak mówili respondenci: „Tu nie chodzi o to, żeby to była sprawna, anonimowa organizacja, gdzie dostępne są tanie i ekologiczne warzywa. Kooperatywa to ludzie, którzy się znają, lubią się i chcą coś razem zrobić”. Dla niektórych członków ten społeczny wymiar jest nawet bardziej istotny niż aspekt konsumencki: „To, że ludzie współpracują, to jest na pierwszym miejscu, dopiero później jest to, czym się zajmujemy”, „Ważne jest to, że działania podejmowane przez członków kooperatywy mają swój początek w »chceniu«, w dobrowolności, autentycznym zaangażowaniu”.

      Mówiąc o celach działań kooperatywy, warto podkreślić dużą rolę środków komunikacji masowej, przede wszystkim internetu, w rozwoju tej inicjatywy i realizowaniu jej celów ekonomicznych, społecznych i edukacyjnych. Internet jest skutecznym i wygodnym narzędziem do informowania, rekrutowania członków, organizowania działań i wzmacniania tożsamości społecznej członków. Umożliwia przekazywanie własnych wartości i mobilizowanie ich w celu obrony, co jest kluczowe dla przetrwania i rozwoju ruchu społecznego26. Jak wskazuje Manuel Castells, „ruchy społeczne dwudziestego pierwszego wieku objawiają się w internecie i poprzez internet”27.

      Zdaniem respondentów kooperatywa jest także próbą odbudowy kultury współdziałania ludzi w przedsięwzięciach nastawionych nie na osiągnięcie zysku, ale na realizację wspólnych celów, a także zrehabilitowania instytucji, jaką jest spółdzielnia, poprzez organizowanie działań zgodnie z zasadami spółdzielczymi. Wątek postrzegania tradycyjnej spółdzielczości przez współczesnych kooperatystów jest bardzo istotny dla przedstawienia pełnego kontekstu funkcjonowania i rozwoju ruchu nieformalnych kooperatyw spożywczych. Warto wspomnieć, iż ruch spółdzielczości spożywców ma w Polsce długie tradycje historyczne. Pierwsze stowarzyszenia spółdzielców spożywczych powstały jeszcze pod koniec XIX wieku, a w dwudziestoleciu międzywojennym sektor ten miał już potężny udział w rynku spożywczym. Obecnie w dalszym ciągu funkcjonują spółdzielnie prowadzące sieci sklepów z artykułami żywnościowymi (i nie tylko), na przykład

Скачать книгу


<p>26</p>

Zob. P. Siuda, Wolna kultura vs dyktat prawa autorskiego – krótka analiza ruchu społecznego „wolnej kultury”, w: Od robotnika do internauty. W kierunku społeczeństwa informacyjnego, red. A. Siwik, L. H. Haber, Kraków: Uczelniane Wydawnictwa Naukowo-Dydaktyczne AGH 2008, s. 361–370.

<p>27</p>

M. Castells, Galaktyka Internetu. Refleksje nad Internetem, biznesem i społeczeństwem, przeł. T. Hornowski, Poznań: Rebis 2003, s. 158.