Na szczycie. K.N. Haner
Чтение книги онлайн.
Читать онлайн книгу Na szczycie - K.N. Haner страница 25
– Może po prostu nie zwracajmy na siebie uwagi? – zaproponowałam, choć sama w to nie wierzyłam.
– To niemożliwe.
– Dlaczego?
– Bo za bardzo na mnie działasz.
– Nie pójdę z tobą do łóżka, zresztą ty też tego nie chcesz, więc w czym problem?
– Nie chcę? – roześmiał się. – Cholera, Reb, nie masz pojęcia, jaki wczoraj byłem wkurwiony!
– No co ty nie powiesz?!
– Wkurwiony na siebie! W życiu bym nie pomyślał, że jesteś dziewicą. Bez urazy oczywiście, ale, cholera, tańczysz w klubie, jesteś taka seksowna, słodka…
– Tak wyszło, nie spotkałam po prostu odpowiedniego faceta.
– Chciałbym być tym odpowiednim, choć to pewnie niemożliwe.
Uniosłam brew, bo to dla mnie dość zaskakujące. On wysyła mi tyle sprzecznych sygnałów.
– To już nie ma znaczenia, Sed.
– Co nie ma znaczenia?
– Czy byłeś odpowiedni, czy nie…
– Byłem?
– Zrobiłam to dzisiaj.
– Z kim?! – aż wstał.
– Z kimś odpowiednim.
– Dlaczego to zrobiłaś?
– Co za pytanie! – nadąsałam się.
– Przeze mnie? Przez to, co ci wczoraj nagadałem w złości?
– Nie, po prostu chciałam to zrobić i mieć to za sobą.
– Jezu, Reb… – usiadł na podłodze, plecami oparł się o ścianę, a nogami o przeciwległą. Ledwo się zmieścił. – Był chociaż delikatny? – zapytał czule.
– Trey by mnie nie skrzywdził!
– Zrobiłaś to z Treyem?! – oburzył się. O cholera!
– Tak, to jedyny facet, któremu ufam i którego kocham. Już dawno powinnam była wpaść na ten pomysł…
– Nie boisz się, że to zniszczy waszą przyjaźń?
– Nie, naszej przyjaźni nic nie zniszczy.
– Przyjaźń i seks nie idą w parze.
– To był tylko jeden raz. Trey jest gejem.
– Chyba bi…
– Też tak uważam – roześmiałam się.
– To dlatego tak krwawisz?
– Chyba tak.
– To niedobrze. Powinnaś iść do lekarza.
– Czytałam w sieci, że tak się zdarza. Przejdzie mi.
– Zalałaś sobie całe spodnie Reb, to chyba nazywa się krwotok – złapał mnie za dłoń.
– To przez alkohol, już dziś nie będę piła.
– Śpicie z nami w autobusie? – zapytał. Nie wyczułam w tym pytaniu jakiegoś podtekstu.
– Trey śpi w garderobie…
– A ty? Chcesz wracać czy zostaniesz?
– A jest jakieś wolne łóżko?
– Moje – posłał mi ten swój zadziorny uśmiech.
– Nawet o tym nie myśl, widziałeś, co się ze mną dzieje. Jestem obolała…
– Żartowałem! – przerwał mi i pocałował w nadgarstek. Wstaliśmy i wyszliśmy z łazienki.
– O! Mamusia i tatuś się pogodzili! – krzyknął narąbany Alex, a dziewczyna, która przyszła z Sedem, wstała i wybiegła z płaczem z autobusu.
– Gdzie Nicki? – zapytał Sed.
– Z Simonem i tamtymi dwiema… – odpowiedział Erick i uśmiechnął się do mnie. Kiwnął pytająco głową, czy wszystko w porządku. Puściłam mu oczko i całusa w powietrzu.
– Ja spadam spać. Idziesz, Alex? – zapytał Clark.
– Ta. Nara wszystkim! – chłopaki poszli do drugiego autobusu. Zostaliśmy tylko we dwoje z Sedem. Znowu…
***
– Od poniedziałku zaczynamy próby przed trasą – powiedział, siadając za stolikiem w kuchni.
– Ja też będę miała jakieś próby?
– Tak. Musisz ułożyć układy do siedmiu utworów i na bis.
– A nie mogę improwizować? Nie lubię trzymać się układu…
– To dość ryzykowne.
– Ryzykowne jest to, że zatrudniasz mnie trzy tygodnie przez trasą. Tamte dziewczyny miały dużo więcej czasu na przygotowania – stwierdziłam fakt. Nie jestem przekonana do jego pomysłu. To przecież jakieś kompletnie szaleństwo.
– Ufam ci i wiem, że dasz czadu.
– Dzięki – uśmiechnęłam się. Z tyłu autobusu dobiegały takie jęki i krzyki, że nie potrafiłam się skupić.
– Wytrzymasz to? – zapytał Sed, rozbawiony moją zniesmaczoną miną.
– Nie będę spała z nimi busie, więc chyba tak…
– Bzykalnia jest tylko w tym.
– Bzykalnia? – parsknęłam śmiechem.
– Chłopaki tak to nazywają, brzmi łagodniej niż kącik ruchania.
– Kącik ruchania! – prawie się oplułam.
– Teraz już rozumiesz, czemu śpię w tamtym autobusie. Może syf, ale nie muszę słuchać tych jęków co noc…
– W sumie to jestem przyzwyczajona, Trey co weekend sprowadza sobie facetów.
– Będziecie musieli się podzielić, jest jedna prycza wolna tutaj i jedna w tamtym autobusie.
– A kto śpi