Na szczycie. K.N. Haner
Чтение книги онлайн.
Читать онлайн книгу Na szczycie - K.N. Haner страница 27
Napierał na mnie mocniej i mocniej.
– Sed! O Boże! – jęczałam, czując przedziwne, narastające uczucie tam na dole. Jakbym się miała zaraz posikać albo coś. Prawie położył się na mnie, by zmienić kąt, moje dłonie oplótł sobie za szyją i przyjął cudowne tempo, które już po chwili doprowadziło mnie na skraj orgazmu. Moja cipka zaczęła się zaciskać, on przyśpieszył w idealnym momencie, a ja rozpadłam się pod nim na kawałki w intensywnej ekstazie.
– Tak, Reb! O kurwa, tak! – Zacisnął dłonie na moich włosach i pchnął jeszcze kilka razy, dochodząc równie mocno i intensywnie jak ja. Poczułam, jak zalewa mnie w środku gorąca lawa jego spermy, co dodatkowo mnie podnieciło i uśmierzyło lekki ból, który nadal odczuwam. Opadł na mnie i wysunął się delikatnie.
– Uua! – skrzywiłam się lekko.
– Wszystko w porządku? – zapytał, leżąc obok i podpierając się na łokciu. Pogłaskał mnie po brzuchu.
– Tak. Daj mi chwilę – odpowiedziałam z zamkniętymi oczami, pokazując jeden palec.
– Oczywiście. Chcesz, bym wyszedł? – zapytał nagle.
– Nie, przytul mnie – otworzyłam oczy i spojrzałam na niego. Serce stanęło mi na sekundę na widok jego twarzy, pełnej troski, niepewności i czegoś, czego nie potrafię opisać. Objął mnie i przyciągnął do siebie, przywierając ciałem do mojego ciała. Był taki gorący, wręcz nierealny… Pocałował mnie w skroń i westchnął głośno:
– Nie będę pytał, czy ci się podobało, ale na pewno wszystko okej? – musnął nosem moje włosy.
– Tak.
– To dlaczego nic nie mówisz?
– Najwidoczniej po seksie nie zamieniam się w gadułę.
Pokręcił głową i się uśmiechnął.
– Za to ciętego języczka nigdy ci nie braknie – powiedział, a ja zachichotałam głupio na te słowa. – Jesteś głodna?
– Nie.
– Chcesz wracać do autobusu?
– A nie możemy zostać tutaj? – przeciągnęłam się jak kotka i przekręciłam na brzuch.
– Oczywiście, że możemy.
– A możemy się wykąpać?
– W basenie?
– W wannie. Chciałabym się umyć, ty chyba też powinieneś. – Spojrzałam na jego zakrwawione biodra i penisa, który nadal był lekko powiększony. Rany! To się we mnie zmieściło? Cholera, no trudno mi w to uwierzyć.
– Jasne. Napuszczę wody – zeskoczył z łóżka i poszedł do łazienki, a ja miałam okazję przyjrzeć się jego idealnemu tyłkowi. O mamusiu!
***
Przysnęłam, zanim przyszedł. Obudził mnie czułym, mokrym pocałunkiem w łopatki.
– Kąpiel gotowa – wyszeptał.
– Jeszcze pięć minut… – wymamrotałam półprzytomna.
– Za pięć minut chcę już być znowu w tobie, kochanie.
Od razu otworzyłam oczy. Czy on mówi poważnie? Zrobimy to jeszcze raz? O rany! Moja cipka zacisnęła się słodko. Chwycił mnie na ręce i zaniósł prosto do łazienki. Wczoraj nie zwróciłam uwagi na wielką narożną wannę z marmuru. Jest wypełniona po brzegi, aż piana wylewa się na podłogę.
– O, jak miło – uśmiechnęłam się mimowolnie, dając mu jednocześnie znak, że już, że zaraz, że jeszcze tylko chwila na umycie się pod prysznicem i będę gotowa, by wejść do wanny. Sed zaliczył prysznic, gdy drzemałam. Myjąc się, myślałam, że prawdopodobnie dokładnie tak wymarzyłam sobie mój pierwszy raz. Sed nie jest może materiałem na męża, ale widać, że się stara. Mam nadzieję, że to nie skomplikuje jeszcze bardziej naszej i tak trudnej relacji. Kiedy się już umyłam, wszedł ze mną do wanny i zanurzył nas w kłębach piany.
– Uua! – skrzywiłam się, czując szczypanie z powodu gorącej wody.
– Za ciepła?
– Nie, w porządku, muszę się przyzwyczaić.
Usiadł i przyciągnął mnie między swoje uda.
– Dla mnie to też było coś wyjątkowego – szepnął mi do ucha.
– Skąd wiesz, że dla mnie to było wyjątkowe? – zapytałam może odrobinę za ostro.
– A nie było? – spojrzał zaskoczony.
– Było. Dziękuję… – odwróciłam się i pocałowałam go czule w usta.
– Trey tylko cię naruszył, ja przebiłem się do końca – powiedział dumny jak paw.
– Moje gratulacje – pokręciłam głową i się roześmiałam.
– Dziękuję bardzo, zawsze fantazjowałem o dziewicy…
Mój uśmiech zmienił się w grymas. Chciał tego, bo była to jego fantazja? No świetnie. Nic nie odpowiedziałam, tylko sięgnęłam po gąbkę i mydło, by umyć resztę ciała.
– Daj – wyjął mi gąbkę z dłoni. – Ja to zrobię.
Nie protestowałam. Jego dotyk działa na mnie kojąco. Kompletnie nie rozumiem tego faceta. Zachowuje się wobec mnie czule, jakby mu nawet trochę zależało, ale czasem jak coś palnie… Jak z tą fantazją przed chwilą. Mógł to zachować dla siebie…
Umył mi plecy, ramiona, ręce, piersi, brzuch. Gdy zjechał gąbką między moje uda, zadrżałam.
– Boli? – zapytał.
– Troszkę szczypie – pocałował mnie w skroń i zrobił to bardzo delikatnie. Mimo tego chyba nie nadaję się do dalszych igraszek. Czuję, że jestem opuchnięta i upewniłam się o tym, dotykając się pod wodą dłonią. Jak ja mam mu powiedzieć, że nie chcę dziś więcej?
– Odpuścimy na dziś, dobrze? – zapytał, jakby czytał w moich myślach.
– Dobrze – odetchnęłam z ulgą, chyba zbyt głośno.
– Musisz mi mówić, czego pragniesz, Rebeko, inaczej będziesz cierpiała…
– Jak mnie dotykasz i całujesz, to zapominam o całym świecie, trudno wtedy myśleć o tym, że może mnie zaboleć…
– Nie mówię tylko o seksie, Reb. Jeśli mamy to przetrwać, musisz jasno wyrażać, co czujesz…
– Co