Jesteś moja dzikusko. Agnieszka Lingas-Łoniewska
Чтение книги онлайн.
Читать онлайн книгу Jesteś moja dzikusko - Agnieszka Lingas-Łoniewska страница 10
– Rado, słuchaj, pogadamy o tym kiedy indziej – powiedziałem, bo usłyszałem, że Nata wychodzi z łazienki. – Nie ukrywam, że bardzo ją lubię, i czuję, że muszę być w stosunku do niej opiekuńczy, wiesz, przez co przeszła. Pogadamy później.
– No co, chłopaki, czemu tak szepczecie? – zapytała z uśmiechem, wchodząc do pokoju. – Radek, puść jeszcze jakąś muzę – poprosiła.
– Jasne – powiedział uszczęśliwiony Radek.
Słuchaliśmy muzyki, Radek opowiadał Natalii różne ciekawe historie z naszej wspólnej szkolnej przeszłości. Za niektóre opowieści miałem ochotę go udusić, ale generalnie było bardzo wesoło. Wieczorem zjedliśmy pizzę, pożegnaliśmy się i pojechaliśmy do domu.
Czułem, że mój przyjaciel bardzo polubił Natalię i było mi z tym bardzo dobrze. Zależało mi na tym, aby się dobrze rozumieli, sam nie wiem dlaczego.
– Wiesz, Radek powiedział mi coś – odezwała się niespodziewanie Natalia, gdy podjeżdżaliśmy pod dom.
– Co takiego? – Zerknąłem na nią.
– Ale niech to zostanie między nami – poprosiła.
– Dobrze – zgodziłem się, nie będąc tego do końca pewnym.
– Powiedział mi, że jestem twoją dobrą stroną – powiedziała nieco ciszej.
Zabiję mojego najlepszego przyjaciela – postanowiłem to właśnie w tym momencie, w tej chwili.
– Nie rozumiem – mruknąłem.
– Ja też nie. Tylko to powiedział, myślałam, że mi wyjaśnisz – odparła. – Chciałam, żebyś wiedział, że dzisiejszy wieczór był naprawdę świetny i bardzo polubiłam twojego kumpla. I ty też byłeś taki inny, wyluzowany, byłeś sobą – dodała cicho.
– Z Radem mogę być zawsze sobą – odpowiedziałem, otwierając jej drzwi. – To moja bratnia dusza.
– A ja? Czy przy mnie też możesz zawsze być sobą? – zapytała, zatrzymując się gwałtownie w przedsionku.
Stałem obok niej tak blisko, że czułem zapach kokosowego szamponu, którym myła włosy. Jego zapach uderzał mnie w nozdrza. Spojrzałem na nią z góry, głowę miała uniesioną i patrzyła na mnie tymi niesamowicie zielonymi oczami. Ja także wpatrywałem się w nią tak intensywnie, że wydawało się, jakby wszystko wokół się zatrzymało w miejscu. Nie wirowały nawet drobinki kurzu, a ja nie byłem w stanie uwolnić się od tego szmaragdowego spojrzenia. Pierwszy raz w życiu miałem takie dziwne uczucie w żołądku, pierwszy raz w życiu nie wiedziałem, co się ze mną dzieje, nie miałem pojęcia, co powiedzieć. Natalia chyba czuła to samo, bo wpatrywała się we mnie szeroko otwartymi oczami, jej oddech przyśpieszył, a usta lekko się otworzyły, jakby chciała coś powiedzieć, ale zaraz z tego zrezygnowała. Nagle usłyszeliśmy głos mojej matki wołającej z wnętrza domu:
– Tony, Natalko już wróciliście?
Odskoczyliśmy od siebie jak oparzeni i nie patrząc jedno na drugie, weszliśmy do domu.
– Tak, mamo, już jesteśmy. Ale ciebie miało nie być! – odpowiedziałem, czując, że szumi mi w uszach, jak po jeździe na motocyklu.
– Chodźcie na moment do salonu – odpowiedziała moja matka. – Musiałam zmienić plan. Mam radosną nowinę, tato przylatuje za tydzień i zostanie aż do świąt. Natalko, on już nie może się doczekać, kiedy cię zobaczy.
– Bardzo się cieszę, ciociu – powiedziała cicho Natalia. – Idę do siebie, jestem zmęczona. – Kiwnęła głową i pobiegła schodami na górę.
– Tony? Czy coś się stało? – Moja matka spojrzała na mnie ze zmarszczonymi brwiami.
– Jezu, mamo, nie przesadzaj, nic się nie stało. Czy w tym domu nikt nie ma prawa być zmęczony? – warknąłem i też ruszyłem w stronę schodów.
Gdy wszedłem na piętro, Natalia już zdążyła się zamknąć w swoim pokoju. Mnie to pasowało, bo nie chciałem się z nią przypadkiem spotkać, a tym bardziej rozmawiać. Wkurzało mnie to, że w jej towarzystwie zaczynałem czasami zachowywać się jak opóźniony w rozwoju gówniarz.
Położyłem się w ubraniu na łóżku, myśląc, że znowu będę miał problemy z zaśnięciem, ale zasnąłem niemal natychmiast. Śniły mi się jakieś głupoty, gdy nagle przez sen usłyszałem jakieś krzyki. Nieprzytomny zerwałem się, nie będąc pewnym, czy to, co słyszałem, to ciąg dalszy mojego pokręconego snu, czy też naprawdę ktoś krzyczy. Jednak słyszałem wyraźnie z drugiego końca pokoju krzyki Natalii:
– Zostaw ją! Zostaw! Nie! Nie! Co robisz?!!!
Wpadłem do jej pokoju, rzucała się w jakimś koszmarze sennym, włosy miała posklejane na czole, ręce szeroko rozrzucone.
– Nata, Nata, obudź się! – Zacząłem ją szarpać. Może niezbyt delikatnie, ale chciałem, żeby się jak najszybciej obudziła. – Nata!!!
– Zostaw mnie! – krzyknęła i walnęła mnie z całej siły pięścią w twarz.
Kurczę, uderzenie miała mistrzowskie, będę miał niezłą śliwę. Złapałem ją za nadgarstki i przygwoździłem do poduszki.
– Natalia, obudź się!!! – ryknąłem jej w twarz.
Otworzyła nieprzytomne oczy, wyraźnie nie zdając sobie sprawy, gdzie się znajduje.
– Puść mnie! – krzyknęła.
– Puszczę cię, jak powiesz, że już się obudziłaś. Nie chcę zbierać zębów z podłogi. – Nadal trzymałem ją w mocnym uścisku.
– Puść, proszę… już nie śpię – powiedziała nieco ciszej.
Podniosłem do góry ręce w obronnym geście.
– Przepraszam, ale strasznie się rzucałaś, musiałem się bronić, masz niezły lewy sierpowy – powiedziałem, wymownie rozcierając szczękę.
Patrzyła na mnie już nieco bardziej przytomnie, ale nadal nic nie mówiła.
– Czy już wszystko w porządku? Co ci się śniło tak strasznego, że musiałaś mnie bić? – zapytałem, nadal siedząc obok niej na łóżku.
– Och, nie wiem, jakieś głupoty, Boże, Antek, strasznie cię przepraszam. – Zakryła twarz rękoma. – Chyba odreagowuję te wszystkie rzeczy, które się wydarzyły w ostatnim czasie.
– Pewnie tak, ale to musiał być jakiś