Dlaczego, mamo?. Daria Skiba
Чтение книги онлайн.
Читать онлайн книгу Dlaczego, mamo? - Daria Skiba страница 4
Z niecierpliwością, ale i strachem czekałam na przebudzenie się Marleny. Zadzwoniłam do Kamili. Myślałam, że może siostry rozmawiały ze sobą i Marlena coś jej powiedziała, jednak starsza córka była tak samo zaskoczona, jak ja.
Czekałam i czekałam. Usiadłam przy stole i przy małej lampce tworzyłam kolejne ozdoby choinkowe i stroiki świąteczne. Zawsze parę groszy z nich wpadało, a w tym roku miałam już więcej zamówień niż w poprzednich latach, mimo że grudzień dopiero się zaczął. Tym razem ręce trzęsły mi się jak jakiemuś alkoholikowi, który wpadł w delirkę, a brak procentów zawładnął jego ciałem. Nie potrafiłam dobrze wbić szpilki w styropianową kulkę, nie mówiąc już o dodawaniu cekinów czy zaginaniu pod odpowiednim kątem śliskiej wstążki.
Bardzo powoli kończyłam ostatnią bombkę, kiedy usłyszałam, że drzwi od pokoju Marleny się otwierają. Zostawiłam wszystko i wyszłam na spotkanie z rzeczywistością.
– Marlena? – Więcej słów nie było potrzebnych.
Wystarczyło, że spojrzałam na córkę i wiedziałam już, że tamten test ciążowy należał do niej. Wystarczyło jedno spojrzenie, bym wiedziała, w jakim stanie znajduje się teraz moje dziecko. Tylko że ciąża to nie koniec świata…
– Napijesz się herbaty? – zagadnęłam łagodnie.
– Herbata tutaj nie pomoże.
Czyli było gorzej, niż przypuszczałam.
– No to zrobię, leśne owoce z truskawką są najlepsze. Zaraz do ciebie przyjdę – powiedziałam spokojnie, po czym udałam się do kuchni.
Chciałam jej dać chwilę na przygotowanie się do rozmowy. Na zaparzeniu herbaty zeszło mi jednak więcej czasu, gdyż trzęsące się ręce nie ułatwiały zadania. Obawiałam się, że zanim dojdę do pokoju córki, cały napar rozleje się na tacy.
Pamiętam, jak sama musiałam przyznać się rodzicom do pierwszej ciąży. Bałam się jak cholera. Miałam dopiero szesnaście lat i z całą pewnością nie tego się po mnie spodziewano. Do tego trafiłam na mężczyznę, który zamiast mnie wspierać i pomagać mi, tylko na nas żerował. A przynajmniej zazwyczaj tak było. Teraz od dwóch tygodni był trzeźwy, chociaż podejrzewałam, że po nowinie, jaką przekaże nam Marlena, prędko do domu nie wróci.
Zrobiłam herbatę, z szafki wygrzebałam jeszcze herbatniki i ułożywszy wszystko na tacy, zaniosłam do pokoju córki. Marlena siedziała na łóżku, opierając się o ścianę. Podkurczyła nogi i opierała brodę na kolanach. Kiedy weszłam, spuściła głowę. Wyglądała jak siedem nieszczęść. Tacę postawiłam na stoliku pod oknem, a sama usiadłam na skraju łóżka. Dotknęłam delikatnie kasztanowych włosów córki, a ona jak za sprawą magicznej różdżki zaczęła mówić.
3. Marlena
Dlaczego wszelkie problemy okazują się niewielkie, gdy w okolicy pojawia się matka?
Zanim przyszła do mojego pokoju, byłam roztrzęsiona. Po głowie chodziły mi najgorsze z możliwych myśli. Jedną z nich była aborcja… Cokolwiek, byleby tylko pozbyć się dziecka z mojego brzucha. Przecież nie nadawałam się na matkę! To ja potrzebowałam opieki i kierowania mną. Jak można byłoby powierzyć mi życie bezbronnego dziecka? Niewinnego…
Byłam pewna, że mama myślała, iż zasnęłam. Długo siedziała przy mnie, ciągle głaszcząc mnie po włosach. Uwielbiałam, gdy to robiła. Może to głupie, ale właśnie wtedy czułam się najbezpieczniej. Zawsze tak robiła, gdy działa mi się krzywda. Wtedy, gdy przewróciłam się, jadąc na rowerze, gdy wypadł mi pierwszy ząb albo kiedy stłukłam ukochany kubek, podarowany mi przez babcię. Po jej śmierci pozostał mi tylko on, a ja, kłócąc się z Kamilą, strąciłam go przez przypadek ręką. Jak w zwolnionym tempie widziałam jego upadek. Uderzenie o kafelki w kuchni, głośny huk i miliony drobnych porcelanowych kawałeczków rozproszonych po całym pomieszczeniu. Wtedy pobiegłam do mamy, by pomogła złagodzić ból po stracie ostatniej pamiątki po ukochanej babci. Podobnie jak wtedy, dzisiejszego dnia mama długo mnie przytulała, szeptała kojące słowa i delikatnie gładziła moje włosy. Tego właśnie potrzebowałam. Mama okazała się lekarstwem, dzięki któremu mogłam mieć szansę ogarnąć swoje życie na nowo.
– Wiem, mamuś, że nie wyglądam najlepiej. Jestem złą córką i nigdy nie dorównam Kamili, ale…
– Marlenko! Jak możesz tak mówić? – W jej głosie można było wyczuć oburzenie. – Córciu, posłuchaj… To, że Kamila jest starsza, ma już swoją rodzinę i poszła na swoje, nie oznacza, że jesteś od niej gorsza. Jesteś inna, a dzięki temu wyjątkowa. Kocham was obie na równi i nie wyobrażam sobie świata bez którejkolwiek z was. Jak możesz w ogóle tak myśleć?
– Po prostu… Niszczę sobie życie na własne życzenie. Muszę ci coś powiedzieć…
Ponownie tego dnia spuściłam głowę. Było mi tak bardzo wstyd. Chyba nawet nie tego, że byłam w ciąży. Nie był to najlepszy moment, ale jakoś musiałam sobie poradzić. Nie mogłam zabić niewinnego dziecka, które nikomu nie wyrządziło krzywdy. Ono nie prosiło się o przyjście na ten okrutny świat. I zrozumiałam to właśnie teraz, kiedy siedziałam u boku matki. Doskonale zdawałam sobie sprawę z tego, że mogłam być inna. Kamila z całą pewnością pomogłaby mi, gdybym tylko poprosiła ją o wsparcie. Mogłam wyjechać niebawem, zacząć wszystko od nowa, ale wszelkie możliwe plany legły w gruzach. Czy byłam w stanie to wszystko udźwignąć? W głowie miałam kompletny mętlik, ale nie mogłam skrzywdzić niewinnej istoty. Tego byłam już pewna. Nie wstydziłam się też powiedzieć mamie, że po raz kolejny zostanie babcią, a ja… po raz pierwszy zostanę matką. Było mi głupio przyznać się przed nią do współżycia z chłopakiem. Niby to normalne, ale jednak nie czułam się dobrze, opowiadając o tym. Miałam wrażenie, że ją zawiodłam. Osobę, która kochała mnie całym sercem, szczerze i ponad życie.
– Mamo, jestem…
– W ciąży? – weszła mi w słowo.
Ale jak to możliwe? Skąd wiedziała? Przecież nie było jeszcze nic po mnie widać. Chyba…
– Skąd wiesz? Ja… Mamo, przepraszam. Tak bardzo mi wstyd. – Czułam, że po policzku po raz kolejny tego dnia popłynął słony strumień.
Wiedziałam tylko jedno – mama była jedyną osobą, przed którą nie musiałam kryć łez. Tak bardzo się bałam… Nie wiedziałam, co mnie czeka, jak bardzo zmieni się moje życie i moje ciało.
– Skarbie, za co ty mnie przepraszasz? Ciąża