Dlaczego, mamo?. Daria Skiba

Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Dlaczego, mamo? - Daria Skiba страница 6

Dlaczego, mamo? - Daria Skiba

Скачать книгу

style="font-size:15px;">      Rzuciłam telefon na stół i wybiegłam z mieszkania. Nie zwracałam już uwagi na oznaki nadchodzącej wiosny. Teraz nic nie miało znaczenia. Powtarzałam wciąż w myślach: „Boże, tato, nie zostawiaj nas! Nie teraz!”. Pędziłam co sił w nogach, jednak okazało się, że przez ciążę moja kondycja nie była już taka, jak kilkanaście tygodni temu. Zziajana wpadłam do domu. Mama siedziała w przedpokoju, tuż pod ścianą, zanosząc się płaczem.

      – Mamuś, jestem.

      4. Marlena

      Marzec 2011

      Bałam się, że straciłam ojca. Nie wiem, dlaczego pomyślałam akurat o najgorszym. Zazwyczaj wyobrażałam sobie sceny, w których dzwoni do mnie ktoś bliski i łamiącym się głosem przez łzy wymawia imię osoby, która odchodzi z tego świata. Zawsze niepokoiłam się na myśl o takiej chwili. Tak, bałam się śmierci. Co może się wydawać dziwne – nie swojej. Najbardziej na świecie bałam się stracić rodziców, siostrę, jak kiedyś babcię. Tej, niestety, nie było już wśród nas. Bardzo za nią tęskniłam. Właściwie z każdym kolejnym dniem powinnam to lepiej znosić. Jednak tak nie było. Kochałam moją babunię każdego dnia tak samo, a tęsknota, zamiast maleć, wzrastała.

      Czy można być gotowym na śmierć? Czekać, aż nadejdzie moment, w którym zapuka do naszych drzwi, wskazując kościstym palcem osobę, po którą przyszła? Tylko głupiec się jej nie boi, ktoś, kto nie kocha lub człowiek niemający już nic do stracenia. Ja miałam. Kogoś, kogo kochałam najbardziej na świecie. Za kilka miesięcy do tego grona miała dołączyć jeszcze jedna osoba, małe serduszko, które z każdym dniem rozwijało się w moim ciele.

      Kiedy przybiegłam do domu od cioci Anieli, próbowałam pocieszyć mamę, chociaż kompletnie nie wiedziałam, co się stało.

      – Mamo, proszę, popatrz na mnie i powiedz spokojnie, co się dzieje. Gdzie jest tato? – zapytałam, chociaż chyba wolałabym nie wiedzieć.

      Bałam się usłyszeć, że zabrała go karetka. Kiedy biegłam, nie słyszałam sygnału syreny. Jeśli zabrałby go ambulans, najprawdopodobniej oznaczałoby to jedno: taty nie byłoby już wśród nas. Mogło być też tak, że nie słyszałam sygnału przez strach, który zawładnął moim ciałem. Oczekując odpowiedzi od mamy, trzęsłam się jak galareta. Opadłam na kolana tuż obok niej, bojąc się, że nie ustoję na nogach.

      W końcu mama podniosła zapłakaną twarz i wpatrując się w moje oczy, zaczęła mówić.

      – Nie wiem, co się stało. Po prostu nie wiem… Posprzeczaliśmy się, Franek się zdenerwował i wyszedł. Znów wyszedł, rozumiesz? A tak mu dobrze szło! – Ostatnie słowa wykrzyczała i znów zaniosła się płaczem.

      Tym razem to ja zaprowadziłam mamę do jej pokoju. Przykryłam ją kocem i poszłam do kuchni, zaparzyć jej ulubioną herbatę jaśminową. Jak mawiała moja świętej pamięci babcia: Na wszelkie problemy najlepsza jest dobra herbata, a jeszcze lepsza przy niej rozmowa. Coś w tym było, bo kiedy tylko poczułyśmy ciepło rozchodzące się od kubka, a do naszych nozdrzy dotarł przyjemny i delikatny zapach naparu, rozluźniały się wszystkie spięte mięśnie.

      Obie wiedziałyśmy, że czekamy na moment, gdy katastrofę obwieści łomotanie w drzwi. Taki dźwięk miał oznaczać jedno – ojciec znów zatopił smutki w butelce wódki. Nie chciałam jednak o tym myśleć. Nie mogłam stresować ani siebie, ani mamy. Było mi jej żal. Życie z naszą trójką to niezła szkoła życia, a ona nigdy się nie uskarżała na zły los. Zawsze z uśmiechem na twarzy witała nas każdego dnia. Codziennie przygotowywała dla każdego śniadanie, zajmowała się domem, chwytała się każdej pracy, jakiej tylko mogła. A co najbardziej mnie bolało i doszło to do mnie dopiero po latach – z całego tego poświęcenia nie miała nic dla siebie. Kompletnie nic. Wszystko przeznaczała na swoje córki, które nie zawsze były grzecznymi i godnymi pochwał dziewczynkami.

      – Mamo, powiedz mi, jak ty to robisz?

      – Ale co, kochanie? – Tym pytaniem wyrwałam mamę z zamyślenia. Zapewne wybiegała już w przyszłość, zastanawiając się, jak ściągnąć ojca do domu, zanim po raz kolejny wpadnie w cug.

      – Jakim cudem przetrwałaś te wszystkie lata? Ja załamałabym się już dawno.

      – Niedługo zrozumiesz.

      – Niedługo? – Nie wiedziałam, co mama miała na myśli. Myślałam, że zdradzi mi jakąś tajemnicę. Sekret będący złotym środkiem na wszelkie krzywdy i wyrządzane zło.

      Kiedy byłam mała, wyobrażałam sobie, że mama jest wróżką, posiadającą ogromną moc. W momencie, gdy było jej smutno, wypowiadała zaklęcie, a na ustach od razu pojawiał się uśmiech. Niestety, wtedy nie wiedziałam, że najgorsze jest to niewidzialne dla oczu. Największy smutek wyrażają oczy i serce człowieka, nie uśmiech lub jego brak. Mama często przybierała dobrą minę do złej gry. I pomimo wszystkiego ludzie, których znam, ciągle uważają ją za taką osobę. Każda matka dla swojego dziecka jest dobrą wróżką spełniającą najpiękniejsze marzenia.

      – Zrozumiesz, kiedy będziesz miała już w ramionach swoje dzieciątko. Dla niego będziesz w stanie skoczyć w ogień. To, co czuje matka do własnego dziecka, jest nie do opisania. Tego nie można zrozumieć, dopóki się samemu nie poczuje.

      – Myślisz, że będę choć w połowie tak dobrą mamą, jak ty?

      – Będziesz lepszą – odpowiedziała mi z uśmiechem.

      Była piękna, kiedy szczera radość malowała się na jej twarzy. Życie nie obeszło się z nią łaskawie i schorowane ciało coraz częściej odmawiało posłuszeństwa. Dla mnie jednak była najpiękniejszą kobietą, bo doświadczoną przez los, a mimo to walczącą o swoich bliskich do końca. Zwykle nawet kosztem siebie…

      Po tym dniu sama poczułam zmęczenie. Poszłam do łazienki wziąć kąpiel, po której chciałam się położyć i poczytać notatki na następny dzień do szkoły. Odnosiłam wrażenie, że po informacji od dyrektora, że jestem brzemienna, traktowano mnie z taryfą ulgową. Nie powiem, żeby było mi z tego powodu jakoś szczególnie przykro. Nie chciałam jednak tego za bardzo wykorzystywać i starałam się nie dawać innym powodów do kpin. Gdybym jednak powiedziała, że chodzenie do szkoły było w ostatnim czasie przyjemnością – skłamałabym. Tak naprawdę ciągle wstydziłam się tego, co się wydarzyło w ciągu ostatnich kilku miesięcy. Chociaż moje ciało nie zmieniło się jeszcze na tyle, by widoczne były oznaki mojego stanu, a cholernie się ich bałam, to już teraz zakładałam szersze ubrania. Bluzki oversize, które w ogóle nie przylegały do ciała, luźne sweterki. Cokolwiek, by nie wzbudzać w nikim żadnych podejrzeń.

      Po rozstaniu z Krystianem odwrócili się ode mnie nawet znajomi, których jeszcze do niedawna uważałam za przyjaciół. Dopiero po tym wydarzeniu zorientowałam się, że ludzie, którzy mnie otaczali, wcale nie byli moimi przyjaciółmi, a jego. Wraz z odwróceniem się ode mnie Krystiana, cała reszta również mnie olała. Wcześniej to ja pod naciskiem swojego ukochanego chłopaka zepsułam relację ze swoją najlepszą koleżanką, Olką. Żałowałam tego bardzo, ale było już za późno na naprawianie błędów. Jej rodzice dostali rewelacyjne warunki pracy w Azji i z całą rodziną wyjechali tam właściwie z dnia na

Скачать книгу