Hayden War. Tom 5. Za wszelką cenę. Evan Currie
Чтение книги онлайн.
Читать онлайн книгу Hayden War. Tom 5. Za wszelką cenę - Evan Currie страница 6
– Pani major.
Sorilla nie musiała się oglądać, by wiedzieć, że mówiący jest marynarzem, cicho poruszającym się po pokładzie. Coś w służbie na okrętach sprawiało, że członkowie załóg poruszali się z niezwykłą gracją. Prawdopodobnie chodziło o ciągłe zmiany grawitacji. Albo nauczyło się je kompensować, albo miało się mnóstwo siniaków.
Szybko sprawdziła mówiącego za pomocą połączenia między implantami.
– O co chodzi, poruczniku? – spytała, nie zwalniając kroku.
– Admirał Ruger i generał Codwell chcieliby zamienić z panią kilka słów.
Teraz zwolniła. Nie znała Rugera, ale o Codwellu słyszała sporo, chociaż jeszcze nie spotkała się z nim osobiście. Miał opinię apodyktycznego, a przed wstąpieniem do SOLCOM służył jako rangers. Sorilla odnosiła wrażenie, że nie pałał do niej sympatią.
Odwróciła się w stronę porucznika, młodego chłopaka.
– Czy raczyli powiedzieć, o co chodzi?
– Nie, ma’am.
– Plik z rozkazem? – spytała, wyciągając rękę.
Istniało niewiele powodów, dla których wysłano osobę, a nie elektroniczne polecenie stawiennictwa. Jednym z nich były zakodowane pliki z rozkazami, przenoszone często przez posłańca, a możliwe do odczytania tylko przez adresata. Taki plik udzieliłby jej jakichś informacji.
– Nie, ma’am. Rozmowa osobista.
Sorilla spojrzała na oficera, myśląc gorączkowo. Nie znajdowała żadnego powodu, dla którego mogłaby być wzywana na tego typu rozmowę.
„No cóż, jest tylko jeden sposób, aby się przekonać”.
– Proszę prowadzić, poruczniku.
– Aye, ma’am.
* * *
Sorilla weszła do pokoju konferencyjnego, zauważając, że jest on zaciemniony. Jej implanty natychmiast to skompensowały, więc jeśli celem zaciemnienia było wprawienie jej w zakłopotanie, to gospodarze najwyraźniej nie czytali jej akt.
Podeszła do stołu, stanęła na baczność i zasalutowała.
– Major Aida. Melduję się zgodnie z poleceniem.
– Spocznij, majorze – powiedział generał Codwell. – A właściwie to proszę usiąść. Nasze spotkanie może chwilę potrwać.
Sorilla zatrzymała się w pół ruchu do przyjęcia postawy swobodnej i usiadła.
– Zna pani admirała Rugera? – spytał generał, wskazując mężczyznę w białym mundurze wyjściowym marynarki.
– Nie, sir.
– Admirał odpowiedzialny był za zbieranie informacji o ruchach przeciwnika, poglądach politycznych i cały ten bałagan związany z obcymi rządami – wyjaśnił Codwell. – Wie pani, o czym mówię.
– Tak, sir.
Wiedziała także, że takie ustalenia stanowiły pierwszy krok przed akcją. Należało się dowiedzieć jak najwięcej o rządach, z którymi miało się do czynienia, ponieważ bez tego nie dało się określić dokładnie sposobu działania.
– Admirał wrócił właśnie z zespołem dyplomatycznym, jego meldunek leży przed panią.
Sorilla opuściła wzrok, zauważając nośnik danych na stole, ale nie wykonała żadnego ruchu.
– Ma pani wystarczające uprawnienia, by to przeczytać – powiedział generał z ledwie zauważalnym uśmiechem.
– Tak jest.
Sorilla ujęła nośnik, nie włączając go. Zamiast tego załadowała dane do procesora i zażądała podsumowania. Znalezienie najważniejszych spraw zajęło jej zaledwie kilka chwil, a resztę informacji pominęła. Jeśli będzie taka potrzeba, później przeczyta całość.
– Wraca pan – powiedziała po chwili, patrząc na admirała. – Jako doradca?
Ruger skinął głową z półuśmiechem.
– Bardzo dobrze, majorze.
– Nietrudno się domyślić – odparła, marszcząc brwi. – To nie jest moje zwykłe zajęcie, sir. Zazwyczaj kiedy się pojawiam, na dyplomację jest już za późno. Zakładam, że podczas tego zadania nie będę występować w mundurze…
– Źle pani zakłada. Dołączymy panią do ochrony korpusu dyplomatycznego – wyjaśnił Ruger. – To pozwoli pani gościć w większości miejsc, w których będzie ambasador, i w kilku, w których jej nie będzie. Pracuje więc pani w mundurze, a jeśli nadepnie pani komuś na odcisk, od tego właśnie są ambasadorowie.
Sorilla przez chwilę mu się przyglądała, rozważając, co powiedział. Oblizała usta, starając się znaleźć właściwy sposób, by zapytać, czy naprawdę miała się stać łapaczem kul dla jakiegoś pieprzonego polityka.
„Kurwa”.
Właściwy sposób nie istniał.
Z wyrazu twarzy admirała domyślała się, że doskonale wiedział, co jej chodzi po głowie, i nie miał najmniejszego zamiaru pomagać. Sorilla zrezygnowała więc z pytania, na które i tak nie otrzymałaby odpowiedzi.
– Jakie są moje zadania i priorytety? – spytała zamiast tego.
– Wypatrywać wszelkich dziur w systemie przeciwnika, które moglibyśmy nieco powiększyć – powiedział Ruger. – Wszystko, co by go rozpraszało, a szczególnie Ross, działa na naszą korzyść. Proszę niczego nie inicjować bez konsultacji ze mną… Nie wiem, czy w ogóle będzie taka możliwość, ale mówię to na wszelki wypadek.
Sorilla skinęła głową, potwierdzając rozkaz. Admirał miał rację w obu sprawach. Mało prawdopodobne było, by coś takiego okazało się możliwe, nie z ograniczonymi środkami, którymi będzie dysponowała, ale lepiej postawić sprawę jasno.
– Proszę nie czynić pracy ambasadora trudniejszą, niż jest – kontynuował admirał – ale jednocześnie proszę nie bać się działać. Będziemy stąpać po kruchym lodzie, co do tego nie ma wątpliwości. Nie chcemy kolejnej wojny, nie możemy sobie na nią pozwolić. Nasze zapasy asteroid są na wyczerpaniu, nie możemy więc budować kolejnych okrętów klasy Terra. Pracujemy nad tym, by to zmienić, ale w najbliższej przyszłości nie możemy zostać wplątani w wojnę.
– Rozumiem, panie admirale.
Oczywiście, że rozumiała, do tego właśnie została wyszkolona. Tyle że obecnie gra toczyła się na większą skalę. Znaleźć najbardziej efektywne środki, by zdestabilizować potencjalnie niebezpieczny reżim, stworzyć wewnętrzny ruch oporu i ogólnie narobić jak największego