Aremil Iluzjonistów: Uwikłani. Alicja Makowska
Чтение книги онлайн.
Читать онлайн книгу Aremil Iluzjonistów: Uwikłani - Alicja Makowska страница 15
– To on powinien się na nie zdobyć.
Ellen westchnęła ciężko. Już wiedziała, że niewiele wskóra.
– Tę upartość masz po wujku.
Luv spojrzała na nią sceptycznie.
– Poczekam na rozwój wypadków.
Ellen przeniosła ciężar ciała z jednej nogi na drugą, szykując się, by odejść.
– Jak chcesz, tylko później możesz nie mieć okazji.
Odeszła obrażona szybszym niż zwykle krokiem. Luv obejrzała się na zamknięte drzwi. Wierz mi, Ellen, niczego bardziej nie pragnę ponad to, by w domu panowała zgoda. Ale mylisz się. Nie, to nie jest kwestia pojednania, a walka o uznanie – pomyślała. Dopóki tata nie przyzna mi niezależności, dopóty nie możemy mówić o zgodzie.
Wlepiła wzrok w zbliżającą się nieuchronnie burzę.
Przystąpi do egzaminu, bo to jej życiowa szansa, by się wypromować. Siebie, nie klan. Klan był dosyć niewygodną zbiorowością, która poza przykrościami, rzadko kiedy wnosiła do ich rodziny coś więcej. Ich status był reliktem przeszłości, którego należało pozbyć się dawno temu. Tak samo jak stało się to z pozostałymi klanami. Jeśli uda jej się zdać egzamin na klasę pierwszą, to będzie kimś więcej niż Incerno. Będzie iluzjonistką klasy pierwszej. Wybije się ponad ograniczający ją poziom. Ludzie na pierwszym miejscu dostrzegą w niej iluzjonistkę, a nie – Incerno.
To było jej marzeniem, odkąd pamiętała. Jej prywatną sprawą, do której nikt nie miał prawa się wtrącać. To dlatego działanie ojca tak ją wtedy rozzłościło. Robiła to dla siebie. Sama zadecydowała. W końcu to jej podpis widniał na dokumentach upoważniających do uczestnictwa w egzaminie. Jej decyzje, jej konsekwencje. Jej życie.
Odgięła dłoń, by zobaczyć wynik losu.
Kącik jej ust drgnął nieznacznie.
Skrzypnęły drzwi i Minaro usłyszał miękki odgłos kroków, gdzieś po prawej stronie. Jego spojrzenie błądziło po ciężkich chmurach zasłaniających odległe firmamenty. Palce rysowały zimną, marmurową balustradę, a myśli otaczały ciasnym kokonem trójkę uczniów. Jeśli wszystko pójdzie po jego myśli, miał prawo ich tak nazywać jeszcze tylko do końca dnia.
Pomimo zamyślenia wyczuł ją natychmiast, gdy tylko znalazła się blisko.
– Zasnęła – szepnęła Ajda z wyraźną ulgą w głosie.
Przystanęła obok niego. Ubrana była w wygodne wieczorowe ubranie: pod spodem miała zwiewną białą tunikę, na wierzchu zaś skórzany płaszcz z przylegającą do policzka stójką. Gruby, kasztanowy warkocz spływał po prawym ramieniu i kończył się na poziomie bioder.
– Pięć godzin to niewiele, ale… sama pamiętam, jakie przeżywałam katusze, nim udało mi się zasnąć przed egzaminem. Na szczęście nie musiałam uciekać się do podstępu.
Rozległ się cichy szelest i po chwili Ajda przypatrywała się zakorkowanej buteleczce, którą wyciągnęła z kieszeni. Wypełniający ją płyn miał brązowy kolor i Minaro z łatwością rozpoznał nalewkę z waleriany. Zaśmiał się cicho. To mu o czymś przypomniało.
W odpowiedzi iluzjonistka oparła się o balustradę i przeszyła go badawczym spojrzeniem. Buteleczka zniknęła na powrót w kieszeni.
– A ty nie martwisz się o swoich? – zapytała podejrzliwie. Od lidera bił tak niepojęty spokój, jakby nie był do końca świadomy, że wystawia jutro trójkę swych podopiecznych na pięciodniowy bój o życie i co gorsza… o zdrowe zmysły.
– Jeśli chodzi o Ellen i Luv to nie muszę się zbytnio zamartwiać. Ich rodzina wyręczy mnie z tego zadania bardzo sprawnie – wyjaśnił i uśmiechnął się w duchu na samo wyobrażanie Namier zapędzającej obie córki do łóżek, dzięki niezwyciężonemu autorytetowi uzdrowicielki. – A co do Yaxiela… – Znów na jego twarzy pojawił się ten złowróżbny uśmieszek. – No cóż, podjąłem już pewne kroki…
– A dokładniej?
– Yaxiel jest moim faworytem – przyznał. – Mieszka w Kwaterach, więc nie mogłem mu się narzucać, nachodząc go o tak później porze. Poza tym oni mają tam bardzo surowy regulamin żołnierski. – To, co mówił, przybierało już formę żartu, mimo to Ajda pociągnęła temat:
– Kwatery podlegają tobie. Nie wierzę, że spłoszył cię zwykły regulamin. – Wychyliła się w jego stronę i dodała: – Zwłaszcza, że jesteś jego współtwórcą.
Minaro przywołał nad wyraz zdziwioną minę, jakby wierzył, że mimo wszystko przekona towarzyszkę do swojej wersji, zaraz jednak uległ.
– Spaliłaś mój dowcip – mruknął zrezygnowany.
Ajda szybkim ruchem odwróciła się w stronę panoramy, jaka roztaczała się za tarasem.
– Uratowałam mój honor. Co by było, gdybym nabrała się na tak przerysowaną historię? – zapytała.
Minaro wzruszył ramionami, jakby ta kwestia stanowiła dla niego mało istotny problem.
– Jesteśmy tu tylko we dwoje, więc nikt by się nie dowiedział – mruknął.
– Zatem co takiego wymyśliłeś? – ponowiła pytanie, zerkając na niego.
– Rozkazałem jednemu z iluzjonistów podczas kolacji ukradkiem wlać Yaxielowi do herbaty tej samej nalewki, którą trzymasz w kieszeni.
Zatem nasze myśli biegną tym samym torem – pomyślała z radością Ajda. Liderka zamknęła oczy, wdychając chłodne powietrze. Dokładnie pod nimi roztaczała się chluba Rhuady – Ogród Liderów. Złociste korony drzew rozciągały się aż do zabudowań Sztabu. Mieszanina zapachów różnych gatunków roślin kotłowała się w powietrzu, ani na chwilę nie pozwalając zapomnieć, gdzie się znajdowali.
Ajda westchnęła cicho. Ni stąd, ni zowąd poczuła dziwną melancholię.
Dzisiejszy wieczór był jak łyk skrystalizowanej normalności przed jutrzejszym wielkim wydarzeniem. Przez najbliższe pięć dni dziesiątka uczestników stanie się dojrzałymi iluzjonistami, niezależnie od wyników sprawdzianu. Egzamin na każdym z nich zostawi grube rysy na psychice i sercu.
Będą uczestnikami ciągu wydarzeń, jakiego nie zapomną do końca życia. Będzie euforia, wielkie zmęczenie i płacz. Nie zabraknie lęku ściskającego za gardło, woli walki i pogrzebów. Nie zdarzył się jeszcze egzamin, który nie przyniósłby żadnych ofiar śmiertelnych.
– Nie mogę uwierzyć, że pięć lat temu byłam na miejscu tych smarkaczy – przyznała z tęsknotą w głosie.
– Ja tam nie mogę uwierzyć, że zanim minie następne pięć lat, jeden z tych smarkaczy wygryzie mnie z funkcji lidera.
Ajda zakołysała się lekko na obcasie i znów stanęła przodem do rozmówcy. Minaro tkwił w tej samej pozycji od początku rozmowy, więc naszła