Aremil Iluzjonistów: Uwikłani. Alicja Makowska
Чтение книги онлайн.
Читать онлайн книгу Aremil Iluzjonistów: Uwikłani - Alicja Makowska страница 17
Namier została sama ze skrzynią mikstur, spoglądając na oddalającą się sylwetkę. Jaki miły dżentelmen – zdążyła tylko pomyśleć, bo już ze środka namiotu odezwała się jedna z czeladniczek, która ją zauważyła.
Szepty umilkły wokół i był to znak dla Minaro, że może rozpoczynać tajemną ceremonię. Wyczuł, że Ajda stanęła za nim. Wzrok utkwił w cokole pomnika. Zaczerpnął powietrza i zaczął mówić:
– Polegli rebelianci, przyjmijcie poczęstunek i krew, którą składają wam żyjący. Niech będzie ona wam nieobca, gdy wkroczymy na wasz teren. Przyjmijcie też hołd, jaki chcemy wam złożyć, bohaterowie spod Jutrzni, poddani Córy Iluzora i w swojej łaskawości pozwólcie nam przejść w pokoju przez ziemię, której broniliście własnym poświęceniem i krwią.
Na znak dany przez lidera Ajda schyliła się i przy glinianych miseczkach z żywnością, postawiła zapalony ogarek, a u stóp pomnika wylała zebrane wcześniej w czarkę krople krwi obserwatorów. Przez dłuższą chwilę zgromadzeni stali w milczeniu ze schylonymi na znak szacunku głowami. Minaro i Ajda patrzyli, jak krew powoli wsiąka w ziemię.
Lider odczekał stosowną chwilę nim obrócił się do obserwatorów.
– Wykonało się. Możecie ruszać na poligon, bronieni przed gniewem jego obrońców.
Rytuał był tajemną częścią egzaminu. Jego zadaniem było oddać hołd rebeliantom, by z ich błogosławieństwem móc wkroczyć na teren lasu i wypełnić zadanie obserwatora. Skromna ceremonia i ofiarowane dary broniły przez atakiem ze strony zbiorowej świadomości lasu. Przed projekcjami.
Dla Minaro ta część egzaminu zawsze wydawała się magiczna, choć nie miała w sobie nic zjawiskowego. Stojąc przy prastarym ociosanym kamieniu, który dzięki swojej prostocie miał niby zasługiwać na miano pomnika, nie wyczuwało się obcej świadomości duchowej. Nie można było doświadczyć nawet cienia łączności z duchami pochowanych pod nim poległych spod Jutrzni.
Było to jedyne miejsce na poligonie, które nie epatowało świadomością lasu. Dla Minaro stanowiło to fenomen. W lesie rebeliantów zawsze wyczuwało się napięcie związane z obecnością obcej świadomości, kontrolującej teren poprzez iluzję. Tutaj zaś panował spokój. To miejsce było źródłem dziwnej natury całej Jutrzni, jednak jedynym sygnałem, który o tym komunikował była cisza. Zupełnie jakby wokół pomnika rozciągała się sfera swoistego zawieszenia.
Stojąc tutaj, Minaro zawsze myślał o tym, czy użycie iluzji w takim miejscu nie byłoby świętokradztwem.
– Wierzysz, że ona istniała? – spytała nagle Ajda, wyrywając go z rozmyślań.
– Kto?
– Wyrocznia.
Minaro zmarszczył brwi.
– Kroniki o niej mówią – odparł po chwili. – Poza tym dowodem na jej istnienie jest sam poligon, czy chociażby ten hołd.
– Nie o tym mówię – sprostowała Ajda. – Kroniki potwierdzają istnienie królowej Diamei. Ale to chyba niemożliwe, by jedna osoba miała taki talent, by jej iluzja potrafiła zostawiać echa na setki, tysiące lat? To wydaje się nieprawdopodobne.
– Więc uważasz, że Wyrocznia nie istniała?
– Sama nie wiem. Może Wyrocznia to nie jedna osoba, jak podają kroniki, lecz kilku iluzjonistów? Nie wydaje mi się, że w pojedynkę można by dokonać tylu rzeczy, ilu dokonała Wyrocznia.
– Cóż, prawdopodobnie nigdy się tego nie dowiemy – stwierdził Minaro. – Ale sam poligon i projekcje to dowód na to, że kimkolwiek Wyrocznia była, istniała naprawdę.
Ajda mruknęła pod nosem coś niezrozumiałego, po czym się rozejrzała. Obserwatorzy zniknęli. Liderka uświadomiła sobie, że z chęcią przedłużyłaby tę chwilę prywatnej rozmowy, gdyby nie obowiązki, które na nich ciążyły. Na terenie festynu czekały tłumy. Kandydaci do egzaminu z pewnością mieli już dość oczekiwania na nieuniknione. Ajda zaś nie zamierzała żadnemu z nich kazać czekać dłużej, zwłaszcza Theran.
Zerknęła na Minaro, wciąż zamyślonego i wpatrującego się w miejsce, gdzie kamień nieco się skruszył.
– Już pora. Musisz zacząć egzamin.
Skinął głową.
– Więc nie zwlekajmy dłużej.
Minaro wspiął się na drewnianą scenę świadom, że wszyscy zgromadzeni przyglądali mu się z niecierpliwością. Pragnęli, by rozpoczął się już egzamin. A tylko on, jako lider kraju-gospodarza, mógł to uczynić. Kątem oka wychwycił Ajdę i zaczekał, aż zajmie ona miejsce za jego plecami, nieco z prawej strony. Odszukał wzrokiem kapitana straży miejskiej, aby ten dał mu sygnał, że wszystkie dzieci, które nie przeszły jeszcze testów na zdolności iluzjonerskie, zostały wyprowadzone z placu. Dopiero gdy go otrzymał, utworzył w umyśle prostą iluzję i rozciągnął ją tak, by objęła wszystkich, zarówno stojących w półkolu zawodników, jak i tłum widzów zajmujący cały plac festynu. Ta drobna sztuczka miała wzmocnić jego głos i sprawić, by dosłyszały go nawet ostatnie rzędy.
– Za chwilę dzwon na wieży wybije trzykrotnie, co będzie oznaczać rozpoczęcie zmagań. Zanim jednak to nastąpi, pragnę pokrótce przypomnieć wam zasady. – Mimo iż chciał to zrobić, głównie ze względu na tłumy, jego spojrzenie musnęło kandydatów ze Wschodu. – Egzamin trwa pięć dni. Zaczyna go i kończy trzykrotnie bicie dzwonu. Nie bójcie się, będzie słychać go bardzo wyraźnie nawet na drugim końcu Jutrzni. Następny punkt to ekwipunek. W zasadzie macie tutaj pełną dowolność. Poza standardem, oczywiście. – Skinął głową na stojące obok sceny pomocnice. Na jego znak, podeszły do uczestników i wręczyły każdemu po dwie flary.
– Otrzymuje je jako element obowiązkowy. Nie wolno ich wyrzucić ani zgubić. Pierwszą, zieloną odpalacie, gdy jesteście ranni. Drugą, czerwoną, gdy usłyszycie dzwon końcowy. Po odpaleniu wyrzucacie je w górę, najlepiej dzięki błyśnięciu, by wyleciały naprawdę wysoko. Flary pozwolą was szybko odnaleźć, więc nie oddalajcie się, jeśli z nich skorzystacie.
Wszystkie pomocnice wróciły na miejsca, poza jedną, która stanęła na początku półkola z małą otwartą szkatułką. – Jeśli chodzi o pozycję, z której będziecie startować, to każdy z was wylosuje numerek. Jednak nie otwieracie karteczki, którą wylosowaliście, tylko przekazujecie ją przewodniczce stojącej za wami.
W mig przewodnicy ustawili się w drugim półkolu za zawodnikami. Pomocnica ze szkatułką w dłoniach skłoniła lekko głowę przed liderem i zaczęła podchodzić do każdego zawodnika. Kartę losowała właśnie Ellen, gdy Minaro podjął przerwany wątek:
– Jeśli chodzi o taktykę gry, to dobrze ją znacie. Możecie ze sobą rywalizować, możecie eliminować przeciwników. Zaznaczę tylko, że ogłuszenie innego zawodnika i wystrzelona nad nim zielona flara jest równie skuteczne, co pozbawienie go życia. Istnieje także druga opcja. Możecie zawiązywać sojusze i współpracować. Sojusz nie wpływa na wynik egzaminu. Sam poligon jest dla was wrogiem, bo miejsca tego strzeże iluzja zaopatrzona, można by powiedzieć, we własną wolę. Decyzje należą do was. Podpowiem tylko, by do ewentualnego