Odyssey One Tom 7 W cieniu zagłady. Evan Currie
Чтение книги онлайн.
Читать онлайн книгу Odyssey One Tom 7 W cieniu zagłady - Evan Currie страница 12
– Jak to robisz? – W młodym głosie brzmiała lekka irytacja. – Nikt inny nie potrafi mnie wyczuć, nawet kapitan.
– Komodor – poprawił chłopaka Steph, nie przerywając pracy. Odyseusz obszedł stanowisko, aby znaleźć się na linii wzroku komandora. – I wiesz co? Bardzo bym się zdziwił, gdyby cię nie wyczuwał. Już w czasach, gdy latał na myśliwcach, zasłynął z niemal legendarnej orientacji przestrzennej i intuicji.
– To kapitan – stwierdził stanowczo Odyseusz. – Jeden okręt. Jeden kapitan. Komodor nie mieści się w tej definicji.
Zdawało się, że chłopak musiał przemyśleć, co powiedział Steph, bo minęła chwila, zanim znowu się odezwał.
– I może masz rację. Czasami, gdy się pojawiam, wygląda na zaskoczonego, ale nie zawsze. – Irytacja w jego głosie zabrzmiała wyraźniej.
– Komodor ma wiele spraw na głowie, więcej niż tylko fizyczny mechanizm obronny walki lub ucieczki – wyjaśnił Steph. – No i zgadza się, jest kapitanem, ale w stopniu komodora. Powinieneś się nauczyć, kiedy używać nazwy funkcji, a kiedy rangi.
– Powinienem?
– Jesteś okrętem, co czyni cię też członkiem załogi. Czyli tak, powinieneś.
Odyseusz zmarszczył brwi, niemal się obraził.
– No to kiedy mam się do niego zwracać „komodorze”?
– Na pewno w obecności kogoś z zewnątrz. Każdy, kto nie jest jednym z nas, powinien myśleć o naszym dowódcy jako o komodorze. Kapitanem jest tylko dla załogi. Powinieneś używać odpowiedniego tytułu podczas każdego oficjalnego i rejestrowanego spotkania, chociaż tym chyba nie będziesz musiał się na razie martwić.
– A kiedy mogę zwracać się do niego „kapitanie”?
– Kiedy wyda ci rozkaz podczas walki. Możesz wtedy odpowiedzieć „tak jest, kapitanie” albo „aye, kapitanie”. Niektórzy wolą wtedy nazywać dowódcę „skipperem” i to też jest w porządku. Można też używać rangi komodora, ale zwykle robią tak tylko nowi członkowie załogi, którzy dobrze go nie znają.
– Protokoły zachowań są dziwaczne – mruknął Odyseusz z rozdrażnieniem. – Podręczniki o tym nie wspominają.
– Niektóre wspominają, ale za bardzo skupiasz się na oficjalnych. – Steph skończył kodowanie rutynowego manewru i wyprostował się w fotelu. – Musisz też pamiętać, że istnieje protokół podręcznikowy i protokół nieformalny. Podręcznikowy jest jasny i nigdy nie popełnisz pomyłki, jeśli będziesz się go trzymał, ale nieformalne zasady pozwalają ludziom czuć się częścią drużyny, a to również jest bardzo ważne.
Chłopiec z powagą skinął głową, a potem skupił się na programie, który właśnie zapisał Steph.
– Możesz dociągnąć tym kodem prawie do dziesięciu procent – wskazał. – Wystarczy dopasować wartości tutaj i tutaj…
Steph przerwał mu uniesieniem ręki.
– Wiem, Odys. Zdaje się, że mógłbym wtedy uzyskać około osiem procent, więc twoje wartości są lepsze od moich, ale umknęła ci sekcja adaptacji. Jeżeli sprowadzę manewry tylko do poruszania się po najbardziej skutecznym kursie w określonych typowych sytuacjach, pozbawię okręt zdolności reagowania na prawdopodobne niespodzianki, które może nam zaserwować przeciwnik.
Chłopak zmrużył oczy.
– Prawdopodobne niespodzianki? Coś takiego w ogóle jest możliwe?
– Wszystko jest możliwe – roześmiał się Steph. – A przynajmniej tak mi się wydaje, gdy patrzę na swoje obecne życie. Prawdopodobna niespodzianka to coś, co może zrobić przeciwnik i co możemy logicznie przewidzieć, ale nie mamy pewności, czy takie działanie nastąpi. Na przykład, Imperium lubi wykorzystywać własne okręty jako jednostki samobójcze. Nie robi tego na początku starcia, jeżeli jednak będziemy przeć zbyt mocno, imperialny dowódca może zdecydować, że warto użyć kamikaze.
– Och, rozumiem.
– Pilot nie myśli tylko o idealnych manewrach, Odysie – wyjaśniał cierpliwie Steph, otworzywszy kolejny plik i kontynuując pracę. – Musimy zastanawiać się, co może się nie udać, i zaplanować warianty dla jak największej liczby scenariuszy. Przewidywanie przyszłości jest najtrudniejsze.
– Istnieje zbyt wiele zmiennych, żeby przewidywać przyszłość – burknął Odyseusz. – Równania są niekompletne.
Steph uśmiechnął się, ale nie zaśmiał się z uwagi chłopaka.
Poznanie Odyseusza okazało się dla niego interesującym doświadczeniem. Znajdował się na mostku, gdy chłopak pojawił się po raz pierwszy. Steph był wtedy zbyt zajęty, aby zareagować normalnie. Na dodatek nie miał broni, co jeszcze bardziej utrudniało sytuację. Dlatego pozwolił marines zająć się zabezpieczeniem mostka, a sam prowadził okręt.
Dzięki temu miał okazję obserwować i słuchać.
Był zdziwiony, że Weston nie wyglądał na zaskoczonego pojawieniem się Odyseusza. Dowódca bez wątpienia był wstrząśnięty, nawet przerażony, ale chyba ani trochę zdziwiony.
Kryła się za tym jakaś historia, której Steph chętnie by posłuchał. Niestety, jak na razie wszyscy mieli pełne ręce roboty przy naprawach i różnych innych pracach, więc nie było okazji, aby spotkać się z komodorem w bardziej nieformalnych okolicznościach i pociągnąć go za język.
Za to chłopak, który przedstawił się jako Odyseusz, okazał się bardzo otwarty.
Inni odsuwali się od niego, ale Steph nie rozumiał, o co im chodzi. Jasne, sztuczka z czytaniem w myślach wydawała się przerażająca, ale komandor miał do czynienia z o wiele bardziej przerażającymi ludźmi, których uważał za bliższych niż rodzina. Wzbudzanie przerażenia stanowiło jedną z typowych ludzkich cech i nie traktował jej jak wady.
Chłopaka, jak się szybko przekonał, do szału doprowadzała jedna kwestia – kiedy napotykał niekompletne równania. Znajdowanie luk w obliczeniach wydawało się naprawdę denerwować Odyseusza. Steph uważał, że to niedobrze.
Wszechświat był przecież stworzony właśnie z niekompletnych równań.
– Nie trzeba znać wszystkich zmiennych, aby przewidzieć przyszłość – powiedział. – Wystarczy poznać te najważniejsze. Przewidywanie w przybliżeniu wystarczy, a im dokładniej uda ci się przewidywać, tym lepszy będzie twój czas reakcji, kiedy nadejdzie pora i będziesz musiał radzić sobie ze zmiennymi, których nie potrafisz określić. Nie pozwól, aby dążenie do perfekcji przeszkodziło ci uczyć się, jak robić coś wystarczająco dobrze.
Odyseusz mruknął, ale nie wyglądał na uszczęśliwionego wyjaśnieniami. Zaraz potem rozpłynął się w powietrzu.
Steph tylko pokręcił głową i wrócił do pracy.
***