Cudzoziemiec oraz inne przypadki. Roman Staniek

Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Cudzoziemiec oraz inne przypadki - Roman Staniek страница 11

Автор:
Жанр:
Серия:
Издательство:
Cudzoziemiec oraz inne przypadki - Roman Staniek

Скачать книгу

pod leżakiem. Przychodzi kelner. Ta szmata odzywa się do mnie na cały głos:

      Mr. „Melone” życzy sobie jeszcze coś do picia?

      Mało tego! Ten gnojek to samo powtórzył po hiszpańsku i angielsku. Wszyscy naokoło mieli ubaw jak diabli. Od tej pory zostałem „Mr. Melone”.

      – Co na to Doris?

      – Doris była trzeźwa. O ile pamiętam, wstała i poszła do hotelu, a myśmy dalej pili. Piwsko chude, nie to, co nasze niemieckie, ale darowanemu koniowi nie zagląda się w zęby.

      – Ten melon został ci do tej pory. Mr. Melone! – Franko nie mógł się powstrzymać od uwagi.

      – Chłopcy, ja muszę spadać. Trzymajcie za mnie kciuki. Jak wszystko pomyślnie pójdzie, to ja dzisiaj stawiam.

      – Ucałuj od nas Gerda!

      – Sami go ucałujcie.

*

      Zameldował się u sekretarki, młodej atrakcyjnej blondynki.

      To nie jest przypadek, że wszystkie tutaj wyglądają jak z katalogu. Jak oni to robią do cholery!

      – Szef jest sam i czeka na ciebie, Tomasz. Możesz wejść. – Uśmiechnęła się przy tym cudownie. Mógł przysiąc, że specjalnie ułożyła usta w kształt serca.

      Odkąd tutaj pracuję mam jakieś omamy. Wszystko, co wydarzyło się z Manuelą… To nie może być realne.

      Na plakietce przypiętej do jej marynarki widniał napis: Frau Sandra Hildebrand.

      – Dziękuję… Sandra.

      Każdy z szefów miał swoje biuro. Jak się przyjmował, miał rozmowę z Prokopem w jego biurze. Prokop ma pod sobą sprawy organizacyjne firmy, dział personalny oraz reprezentuje firmę na zewnątrz. Matzek z kolei zajmował się wszystkim, co miało wspólnego z rozwojem technicznym firmy.

      Wszedł do środka.

      O kurwa!

      Z otwartymi ustami przyglądał się wyposażeniu biura. W jednej części znajdowały modele urządzeń, które firma sprzedawała. W drugiej, tej mniejszej rządził Matzek. Jego biurko było połączone z długim stołem konferencyjnym, gdzie odbywały się narady. Po drugiej stronie na ścianie zamontowany był ogromny, wielkości prawie dwóch metrów telewizor, który w tym momencie był włączony. Szef oglądał wiadomości. Andreas miał zaszczyt raz w tygodniu brać udział w naradzie szefów. Słyszał jak opowiadał Karlowi, że Gerd w swoim biurze ma podgląd na całą firmę. Pracownicy domyślali się, iż wszędzie zainstalowane są kamery.

      Matzek z rozbawioną miną podszedł do niego. Podał mu rękę, drugą poklepał go po ramieniu.

      – Widzę, Tomasz, moje skromne biuro zrobiło na tobie dobre wrażenie.

      – Tak, szefie. Skromne jest dobrym określeniem.

      – Z reguły jesteśmy z pracownikami na ty, możesz zwracać się do mnie po imieniu. Tak jest dla wszystkich łatwiej. Poza tym chcemy, aby nasi pracownicy traktowali firmę jako swoją drugą rodzinę. Nie ukrywam, że zebrałem o tobie trochę informacji oraz opinii innych kolegów i koleżanek. – Przy tym uśmiechnął się znacząco. – Wszyscy uważają cię za sympatycznego, pracowitego i ambitnego pracownika, z czym zresztą zupełnie się zgadzam.

      Co to ma znaczyć. Czyżby Manuela coś o nas Gerdowi opowiedziała? Nie, niemożliwe!

      – Dzięki Gerd, czuję się tutaj jak w rodzinie.

      – A widzisz!

      Tomasz oceniał Matzka na około pięćdziesiąt lat i mniej więcej jego wzrostu. Lekko szpakowate włosy i mocne rysy twarzy dodawały mu męskości i urody. Gerd był szczupłym, wysportowanym gościem, bez grama zbędnego tłuszczu. Pomimo dobrych piętnastu lat różnicy jakie ich dzieliło nie chciałby przeciwko niemu stanąć do walki. Domyślał się, że te wszystkie modelki w firmie są jego zasługą.

      Ciekawe czy one musiały przejść u niego dodatkowe testy? Wcale bym się tym nie zdziwił.

      Również prywatnie – jak Tomasz słyszał – jego szef lubi wygodne życie. W swoim garażu miał kolekcję samochodów o wartości wielu milionów, do tego jacht i willę w Monte Carlo. Cały ten majątek odziedziczył po rodzicach. Ta firma bez wątpienia również przynosiła dochody, ale nie do takiego stopnia, aby odłożyć tak potężną sumę pieniędzy. Ojciec Gerda pochodził z rodziny bankierów i aż do późnej starości zasiadał w zarządzie banku. Po jego śmierci jedyny syn przejął majątek i dziesięć procent akcji bankowych. Matka w wieku osiemdziesięciu lat mieszka u syna i cieszy się wyśmienitym zdrowiem i jeszcze lepszą opieką z jego strony.

      Pieniądze szczęścia nie dają. Pomyślał ironicznie Tomasz.

      – Siadaj i pokaż te swoje wypociny. Szybko się z tym uporałeś, muszę szczerze przyznać i jeżeli rezultat będzie okey, to myślę, że się naprawdę polubimy. – Uchylił drzwi. – Sandra! Przynieś nam kawę i jakieś kanapki. – Urocza Sandra tak jak gdyby tylko na to czekała, weszła z tacą do biura i postawiła przed nimi filiżanki, a na środku stołu talerz z kanapkami. Nalała kawę najpierw szefowi, a następnie Tomaszowi.

      – Dziękuję. – Tomasz odwrócił głowę w stronę młodej sekretarki.

      – Proszę. Zawsze bardzo chętnie. – Sandra przejechała palcem po jego dłoni i wyszła.

      Tomasz zwrócił się do szefa.

      – Rodzina?

      – Tak. – Oboje roześmiali się.

      Szybko okazało się, że jeżeli chodzi o techniczną wiedzę, Gerd przewyższał go nie tylko o jedną ale z pewnością o dwie głowy.

      – Całość nie jest zła. – Zaczął ostrożnie po przeglądnięciu Tomasza pracy. – Jedynym mankamentem w twoim rozwiązaniu jest dobór materiałów jakie zaproponowałeś. To może w praktyce nie funkcjonować tak długo, jak tego życzyłby sobie klient, który gotowy jest zapłacić za tą pompę sporo pieniędzy. Pokażę ci „źródło” w internecie, z którego od tej pory będziesz korzystał w swoich następnych pracach. Jest to moja strona i tylko osoby, które posiadają hasło mają dostęp do tabel materiałów.

      Źródło z którego będę korzystał… Czy to znaczy… No chyba chce mnie zatrzymać w firmie!

      Serce biło mu mocniej z nieoczekiwanego obrotu sytuacji.

      Prawie dwie godziny spędził u szefa. Razem dokonali korektury projektu. Na zakończenie Matzek jeszcze raz oświadczył mu, że jest z niego bardzo zadowolony i zawsze może liczyć na jego osobistą pomoc. Kiedy tylko będzie mógł, znajdzie dla nowego pracownika czas.

      Jak na skrzydłach wyszedł z biura. Sandra, widząc go, skinęła ręką aby do niej podszedł.

      – Wszystko w porządku? Jesteś tak rozpromieniony, że moje pytanie jest raczej retoryczne. Ja również przygotowałam dla ciebie niespodziankę, leży na twoim biurku.

      – Niespodziankę!?

Скачать книгу