Cudzoziemiec oraz inne przypadki. Roman Staniek
Чтение книги онлайн.
Читать онлайн книгу Cudzoziemiec oraz inne przypadki - Roman Staniek страница 7
– No patrz, bez rąk człowiek jest bezbronny. Nawet nie mogę dać sobie rady z głupimi spodniami. Poczekaj chwilę, skarpetki ściągnę sam.
– Nic z tego, zostaw, ja to zrobię. – Tomasz dał za wygraną. Manuela była równie podniecona jak on. Czuł, jak cała drży. Chciał się jej zapytać, kiedy miała ostatnio mężczyznę, ale nagle wydało się mu to wszystko tak banalne. Ona miała go w garści.
– Teraz moja kolej, kochana, czy chcesz czy nie. Zostaw! Ręce na bok! Bądź grzeczna. – Nie myślała być grzeczną, nie chciała go puścić.
To już tyle czasu upłynęło odkąd ostatnio dotykałam podnieconego mężczyznę. Jesteś tak wspaniale zbudowany. Nie to, co mój mąż. Muszę się tobą nacieszyć.
Powoli dotarły do niej jego słowa. Puściła go i pozwoliła się rozebrać.
– Prysznic jest jednorazowy! Czegoś takiego nie widziałem. Woda leci z sufitu niczym deszcz z nieba. Miejsca masz tutaj na co najmniej jeszcze jedną parę.
– Cieszę się, że ci się podoba, ale orgii dzisiaj nie robimy… I w ogóle nie wyobrażam sobie czegoś takiego.
– Ja tak, zrób ze mną orgię, proszę!
– No dobrze, ale tylko dlatego, że to ty jesteś! Patrz, co teraz z tobą zrobię.
– Patrzę. – Manuela zakręciła wodę, wylała na dłoń odrobinę płynu pod prysznic o miłym zapachu konwalii i rozsmarowała go dokładnie po całym jego ciele nie omijając żadnego miejsca. – Turecki hammam może się przy tobie schować.
Bez obuwia wcale nie jest znowu taka wysoka.
Przyglądał się jej teraz dokładnie, jak stała przed nim rozebrana.
Pomimo czterdziestu dwóch lat jest niesamowicie atrakcyjną kobietą!
Naturalne, ładne piersi z twardymi, stojącymi sutkami. Szczupłe, kształtne biodra, ładne nogi. Skóra pokryta piegami typowymi dla rudych osób, które o dziwo dodawały jej jeszcze więcej urody. Musiał to szczerze przyznać, pomimo, iż nie podobały mu się piegowate kobiety. Tylko pasemko słomkowych włosów zdobiło jej łono. Wszystkie inne starannie usunięte. Perfekt!
Tomasz również dbał o to, by nie zarosnąć jak Neandertalczyk. Elektryczną maszynką do skracania zarostu na twarzy obcinał włosy na klatce piersiowej i… wszędzie tam, gdzie uznawał to za stosowne.
– Teraz ja! – Wziął od niej płyn. Namydlił całe jej ciało. Niektórym miejscom poświęcił więcej uwagi niż to było naprawdę konieczne. – Wyobraź sobie, że jestem ślepy i muszę cię wszędzie dotykać, aby stworzyć sobie twój obraz, o na przykład teraz!
– Powiedz prawdę! Podobam ci się?
– Jestem rozczarowany!
– Dlaczego? Przecież wszystko jest na swoim miejscu!
– Niezupełnie. Ty, jak miałem okazję teraz osobiście się przekonać, nie jesteś już… dziewicą!
– Ty, żartowniś! – Uchwyt za jądra był tak samo nieoczekiwany jak i bolesny. – Od tej chwili robisz to, co ja ci każę. On rozumie?
– Tak, tak pani kierowniczko!
– Ja ci dam kierowniczkę! – Przyciągnęła go do siebie.
– Jesteś śliska, niczym żmija! – Ocierali się przez chwilę o siebie. Manuela objęła go dłonią i przesuwała ją tam i z powrotem.
– Podoba ci się?
– Co mi się podoba? W ten sposób to i ja potrafię. Żartuję. Bardzo mi się podoba. Naprawdę, sama widzisz, co się ze mną dzieję.
Odkręciła wodę, która od razu miała odpowiednią temperaturę. Nie tak jak u niego w domu, najpierw zimna jak lód, a później gorąca jak ukrop. Spłukali z siebie mydło. Chciał otworzyć kabinę i podać ręczniki.
– Nie tak szybko, kochany! – Oparła go o ścianę i osunęła się na kolana. – Widziałeś już szefową na kolanach?
– Nnnie! Uważaj tylko, ja zaraz eksploduję.
– A to, co ci się stało? – Wskazała na czerwony punkt powyżej kolana. – Coś chyba w środku jest! Popatrz, wygląda na grafit od ołówka. – Wyskrobała go spod skóry paznokciem. Był może wielkości jednego milimetra. Podsunęła Tomaszowi pod oczy wskazujący palec, na czubku którego leżał odłamek ołówka.
– Biliśmy się na ołówki i… się skaleczyłem. – Brzmiało nieprawdopodobnie, ale cóż można tak na poczekaniu wymyślić.
– Janowski! Tego mi nie sprzedasz, ale o tym pogadamy później. – Zajęła się nim na nowo. Tomasz odetchnął z ulgą.
Pomyślał o Karlu Mayer i jego opowiadaniu.
Sperma na suficie! Pajac.
Odruchowo zerknął na sufit, technicznym okiem ocenił wysokość na około dwa metry czterdzieści.
Biorąc pod uwagę kąt pochylenia, jego wysokość od podłogi, prędkość jest decydująca, ale co się stanie jak Manuela nie zdąży odsunąć głowy? Zginie!?…Wszystko jedno, tangens z trzydziestu stopni razy…
– U ciebie wszystko w porządku? Popatrzyła w górę.
– Tak, tak, nie przeszkadzaj sobie. Aua, ła, ła.
Ugryzienie było bolesne i zarazem bardzo przyjemne. Prawie w tej samej sekundzie błogie uczucie orgazmu owładnęło jego ciałem.
Złapał ją pod ramiona i podniósł do góry. Zaczęli się namiętnie całować. Zerknął poza nią na sufit. Jego obliczenia nie były prawidłowe.
...Chyba, że Manuela to przechwyciła!?
– Danke – szepnął jej do ucha.
Czas postu się skończył. Alleluja!!!
– Cała przyjemność po mojej stronie. Dobrze mi z tobą. Ty bierzesz to tak na wesoło… jak zabawę.
– To jest przecież zabawa!
Dopóki, mi się nie oświadczysz.
Tomasz leżał na jej łóżku, ubrany w jej płaszcz kąpielowy i wpatrywał się w jej krajobraz poza oknem.
Za dużo wrażeń jak na jeden dzień, muszę trochę wyluzować, gdyż za chwilę zwariuję. Jak Manuela przyjdzie, powiem jej, że mam termin o którym zapomniałem i zmyję się…Tchórz!
Widok za oknem