Filozofia religii. Отсутствует

Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Filozofia religii - Отсутствует страница 17

Filozofia religii - Отсутствует

Скачать книгу

gdyby niektóre z tych zjawisk miały sugerować istnienie Boga, to inne – w szczególności mszyce, szarańcze, częstość zachorowań na raka, częstość występowania upośledzenia umysłowego, trzęsienia ziemi i tsunami – jeszcze mocniej sugerowałyby jego nieistnienie.

      4. Religia bez świata nadprzyrodzonego

      Pozornie bardziej realistyczna od koncepcji Swinburne’a wydaje się propozycja Petera Forresta, ponieważ rezygnuje on z przyjęcia świata nadprzyrodzonego i swoją koncepcję Boga opiera na pojęciu entropii. Fizyka twierdzi, że w izolowanym układzie termodynamicznym rozproszenie energii samoczynnie nie maleje. Nie dochodzi do spontanicznego kumulowania się energii w jakichś punktach. Chaos w przyrodzie nie zanika, lecz odwrotnie, systematycznie wzrasta. W skali statystycznej poziomy energetyczne rozmaitych fragmentów przyrody coraz bardziej się wyrównują. Z upływem czasu będzie coraz mniej materiałów łatwopalnych, coraz mniej kamieni leżących na szczytach gór, coraz mniej wodospadów, coraz mniej składników chemicznych, które mogą wejść w nowe relacje z innymi składnikami. Wszystko, co może się zdarzyć, już wtedy będzie należeć do przeszłości. Świat stanie się letnią, wychłodzoną, jednorodną pustynią. To wyrównywanie się poziomów energii, czyli wzrost ujednolicenia energetycznego, nazywa się wzrostem entropii, czyli bałaganu.

      Fizyka przyjmuje, że opisana tendencja ma charakter statystyczny i globalny. Lokalnie może dochodzić do malenia entropii, czyli do powstawania nowych ośrodków energii. Gdy ładujemy sobie komórkę telefoniczną, powodujemy kumulację energii, czyli lokalnie entropia maleje. Jednak, by uzyskać ten efekt, w jakiejś elektrowni pracuje prądnica napędzana przez piec spalający koks lub węgiel brunatny, i tam entropia rośnie. W sumie rośnie też chaos i świat się wyczerpuje. Jednak każdy organizm jest układem, który wywołuje lokalne malenie entropii. Gdy organizm pobiera jakieś pożywienie, to lokalnie, w tym organizmie i jego otoczeniu, entropia maleje. Odświeżony organizm gotów jest do wykonania pracy (bieganie, latanie, polowanie) i gdy tę pracę wykonuje, to w układzie zawierającym ten organizm i jego otoczenie entropia znów wzrośnie. Także kometa przelatująca obok jakiejś gwiazdy może pod wpływem jej przyciągania znacznie zwiększyć swą energię kinetyczną, co znaczy, że w układzie, który zawiera ją i gwiazdę, entropia maleje. Później, być może, ta kometa zderzy się z jakimś ciałem niebieskim, roztrzaska o nie i całkiem zniszczy je i siebie. Wtedy entropia znów wzrośnie.

      Otóż Forrest uważa, że Bóg jest uniwersalnym źródłem porządku, i że jego moc stwarzania polega na obniżaniu entropii. Stwarzając świat, Bóg dokonał gigantycznego zróżnicowania poziomów energii i spowodował, że od początku świata zawsze coś się dzieje. Tym samym Bóg dał światu na początek niespotykanie niski poziom entropii. Także dając życie organizmom, dał im szansę kumulowania energii, czyli stworzył je jako trwały ośrodek niskiej entropii. Jak to zrobił? Odpowiedź Forresta jest oszałamiająco prosta. Bóg nie dokonał żadnych cudów, tylko manipulował prawdopodobieństwami zachodzenia zmian energetycznych. Każdy organizm wykonuje to, co może się zdarzyć, ale co jest mało prawdopodobne. Pamiętajmy, że w wyjątkowym przypadku nawet wiatr może obniżyć entropię. Może na przykład nawiać śnieg nad kołem młyńskim i zostawić tam kilkutonowy nawis. Gdy przyjdzie wiosna i śnieg się roztopi, to jakby cudem młyn zacznie działać, choć dopływ wody będzie jeszcze zamknięty. Bóg tak właśnie działa. Pozwala, by cały czas zdarzało się coś mało prawdopodobnego w pewnych lokalnych skupieniach materii. Bóg na początku świata spowodował, że materia i energia składające się na świat rozdzieliły się i powiązały w odrębne zespoły. Z nich powstały planety, pioruny, wulkany i organizmy o stosunkowo niskim poziomie entropii, i mogą one oddziaływać na siebie przez niewyobrażalnie długi czas. Jest nawet możliwe, że w przyszłości Ziemia zamieni się w Niebo i na naszej planecie powstanie Nowe Jeruzalem – uważa Forrest. Świat wypełni się postaciami podobnymi do nas, tylko doskonalszymi i lepszymi niż my. Jeśli wśród nich będą siłacze i techniczni wynalazcy, to entropia znów może zmaleć.

      Być może w odległej przyszłości i w odległym fragmencie wszechświata powstanie – pozornie przypadkiem, ale naprawdę dlatego, że Bóg tak chciał – kopia ziemskiego raju. Będą tam zwierzęta bardzo przypominające ludzi, choć ich dzieci będą wzrastać bez mozolnych starań i bez ślęczenia nad pracą domową. W ogóle nie będą robiły nic, co by warte było zapamiętania. Póki będą małe, ich system nerwowy nie będzie niczym obciążony i będzie reagować na otoczenie jedynie w takim stopniu, by zachować jakieś blade wspomnienia z ich nudnego życia. Jednocześnie ich mózgi zaczną tak się rozwijać, by gromadził się w nich, pozornie przez przypadek, zapis wydarzeń, które zaszły w naszym życiu. Zakładamy, że w ten sposób dzieci będą „pamiętać” fakty z naszego życia, i to bardzo wyraźnie. Także ich charaktery, nawyki i zdolności nabiorą dokładnie takiej formy, jaką mają nasze. Gdy więc dorosną, ich wspomnienia i ich charaktery będą nieodróżnialne od naszych (Forrest 1996, s. 58).

      Forrest zapewnia, że w tym obrazie nie ma niczego cudownego ani sprzecznego z prawami natury. Gdzieś seryjnie powstaną nasze sobowtóry. Czemu nie? I one będą przechowywać nasz charakter, dając nam szansę na dalsze życie. Czemu nie? Przecież nasz charakter bezpośrednio ujawnia się w naszych zachowaniach i nawykach, ale w sposób trwały jest zapisany w neuronowych połączeniach naszych mózgów. Można zatem wyobrazić sobie, że podobne zapisy powstaną w mózgach innych organizmów nie pod wpływem nauki i doświadczenia, jak to się stało w naszym przypadku, ale wprost. Znowu: czemu nie? Te zapisy okażą się czymś wrodzonym, tak jak nasza zdolność widzenia, kaszlu, oddychania i odróżniania góry od dołu. Proces odradzania się naszego życia psychicznego w nowych organizmach ludzkich w innym miejscu wszechświata będzie zatem powtarzać się wielokrotnie. W ten sposób osiągniemy życie wieczne na Ziemi i zdolność samodoskonalenia.

      Forrest nie zapewnia, że jego koncepcja jest prawdopodobna. Twierdzi, że jest możliwa, i sugeruje, że jest zgodna z dotychczasowym biegiem wydarzeń w świecie. Gdybyśmy mogli stworzyć swoje sobowtóry w opisany sposób – zakłada – to zapewne chętnie przedłużalibyśmy swe istnienie na wieczność. Bo jeśli to się nam nie wydaje atrakcyjne, to co atrakcyjnego jest w ogóle w wizji nieśmiertelności?

      Forrest godzi się jednak dać jakąś alternatywną propozycję tym, którzy nie chcą mieć licznych pokoleń psychicznych sobowtórów. Adaptuje do tego celu teorię Hugh Everetta (amerykańskiego fizyka i filozofa zmarłego w 1982 roku), który twierdził, że ludzka świadomość może mieć zdolność dokonywania kolapsów w elementarnych wydarzeniach odkrywanych przez mechanikę kwantową. Według tej teorii cząstki elementarne nie mają określonych cech w poszczególnych momentach czasowych, dopóki nie zostaną poddane badaniu lub nie zostaną w inny sposób doprowadzone do stanu, w którym ich masa, spin i położenie zostaną jednoznacznie określone. Gdy oddziałujemy na nie bezpośrednio, ich wielostan rozproszony na rozmaite czynniki współwystępujące z różnym prawdopodobieństwem zostaje doprowadzony do stanów chwilowo ustalonych. Hugh Everett twierdził, że działanie świadomości może polegać na wykorzystaniu takiego kolapsu cząstkowego. Myślenie wykorzystuje zdarzenia na poziomie cząstek elementarnych i zmienia bieg wydarzeń w świecie. Może to brzmi fantastycznie, ale dopóki ta teoria nie zostanie odrzucona przez fizyków, wolno na jej podstawach konstruować nową, naturalistyczną koncepcję życia wiecznego – uważa Forrest.

      Otóż gdy ktoś umiera, świat rozdziela się na dwie bliźniacze kontynuacje – przyjmuje ten autor. W jednej wersji pozostają ci, którzy widzieli śmierć odchodzącej osoby, i dla nich ta osoba pozostanie osobą zmarłą na zawsze. My, ponieważ żyjemy na naszej Ziemi, zawsze jesteśmy w grupie tych, którzy widzą śmierć i nie widzą powrotu do życia.

Скачать книгу