Baśnie Andersena. Ганс Христиан Андерсен
Чтение книги онлайн.
Читать онлайн книгу Baśnie Andersena - Ганс Христиан Андерсен страница 20
– Wszyscy inni wyglądają także strasznie – pocieszała się Inger.
Najbardziej ze wszystkich męczył ją głód. Czyż nie mogła schylić się i ułamać kawałek chleba, na którym stała? Nie, plecy miała sztywne, ramiona i dłonie sztywne, całe ciało było jak kamienny posąg. Jedynie oczami mogła poruszać w ten sposób, że widziała nawet to, co się znajdowało za nią. Był to wstrętny widok. A potem przyleciały muchy i właziły jej do oczu. Mrugała oczami, ale to nic nie pomagało, muchy nie wyfruwały, nie mogły się stamtąd wydostać. Miały wyrwane skrzydełka i przemieniały się w pełzające stworzenia – była to niewypowiedziana męka. Czuła tak straszny głód, jak ]gdyby wnętrzności jej same się pożerały a w sobie czuła pustkę, przeraźliwą pustkę.
– Jeżeli tak dłużej potrwa, nie wytrzymam – mówiła. Ale musiała wytrzymać, a trwało to bez końca.
Nagle spadła na jej głowę paląca łza, potoczyła się po jej twarzy i piersi i spoczęła na chlebie, a za nią upadła druga, upadło wiele kropel. Któż to płakał nad małą Inger? Miała przecież matkę na ziemi. Łzy smutku, które matka wylewała nad dzieckiem, docierają do niego, ale nie wyzwalają, tylko palą, tylko powiększają jego mękę. A przy tym ten nieludzki głód i to, że nie mogła ułamać chleba, który podeptała. W końcu miała takie uczucie, jak gdyby wszystko w jej wnętrzu zostało pożarte, była jak cienka, pusta trzcina, która wchłania w siebie każdy dźwięk. Słyszała zupełnie wyraźnie wszystko, co mówiono o niej na ziemi a było to złe i bolesne. Matki płacz był wprawdzie głęboki i smutny, ale mówiła ona:
– Pycha wiedzie do upadku. To stało się twym nieszczęściem, Inger. Jakże zasmuciłaś matkę!
Matka jej i wszyscy inni na ziemi wiedzieli o jej grzechu, wiedzieli, że podeptała chleb, wpadła w grzęzawisko i zniknęła. Pastuch, który pasł krowy, opowiedział o tym, gdyż wszystko widział ze wzgórza.
– Jakże zasmuciłaś twą matkę, Inger! – powiedziała matka.
– Widzisz, zawsze mówiłam, że tak się skończy!
˝ Obym się była nigdy nie narodziła – myślała Inger – byłoby to dla mnie o wiele lepiej. Teraz na nic się to przyda, że moja matka płacze.˝ Słyszała, jak jej chlebodawcy, dobrzy ludzie, którzy traktowali ją jak własne dziecko, mówili:
– Była grzesznym dzieckiem, nie uszanowała bożych darów, podeptała je nogami. Wrota łaski długo jeszcze się dla niej nie otworzą.
˝Mogli mnie przecież krócej trzymać – myślała Inger – mogli mi wypędzić muchy z nosa, jeżeli je miałam.˝
Słyszała, że ułożono o niej całą piosenkę:
˝Pyszałkowata dziewczyna, co podeptała chleb, aby nie zabrudzić bucików.˝
W całym kraju śpiewano tę piosenkę.
˝Ileż to się trzeba nasłuchać i nacierpieć – myślała Inger – Inni powinni być także ukarani za swoje grzechy. Zbyt wielu jest ludzi, których należy ukarać. Ach, jakże ja cierpię!˝
Jej uczucia stały się jeszcze twardsze niż jej ciało.
˝Tu, na dole, w takim towarzystwie nie można stać się lepszą. I wcale nie pragnę być lepszą. Jakże się oni wszyscy na mnie gapią!˝
Serce jej pełne było złości i gniewu do wszystkich ludzi.
˝Teraz mają co opowiadać tam na górze. Ach, jakże się męczę!˝
Słyszała, jak opowiadano o niej dzieciom, które ją nazywały ˝bezbożną Inger.˝ Mówiono o niej, że była szkaradna, wstrętna i że powinna być porządnie ukarana. Z ust dziecięcych wychodziły jedynie twarde słowa. Ale pewnego dnia, kiedy męki i głód nękały wydrążoną skorupę jej ciała, posłyszała, jak mówiono o niej i opowiadano jej dzieje niewinnemu dziecku, małej dziewczynce, która, usłyszawszy opowieść o próżnej Inger, wybuchnęła płaczem.
– Czy nigdy już nie wydobędzie się stamtąd? – spytała dziewczynka.
A odpowiedź brzmiała:
– Nie, nigdy.
– Ale jeżeli przeprosi i nigdy już tego więcej nie zrobi?
– Ona nie chce prosić o przebaczenie – odpowiedziano dziecku.
– Tak bym chciała, aby przeprosiła – powiedziała dziewczynka i była niepocieszona – Oddałabym jej moje zabawki za to, by powróciła. Tak mi żal tej biednej Inger. Słowa te przeniknęły do serca Inger i natychmiast przyniosły ulgę. Po raz pierwszy nazwał ją ktoś ˝biedną Inger˝ i nic nie dodał o jej grzechach. Małe, niewinne dziecko płakało i prosiło o przebaczenie dla niej; było to takie dziwne, że chętnie sama by zapłakała, ale nie mogła płakać i to także było męką.
Podczas, gdy tam na górze upływały lata, tu na dole nic się nie zmieniło. Coraz rzadziej dochodziły ją z góry dźwięki, coraz mniej o niej mówiono. Nagle usłyszała westchnienie:
˝Inger, Inger. Jakże mnie zasmuciłaś! Zawsze mówiłam, że tak będzie!˝
To zmarła jej matka.
Od czasu do czasu słyszała swoje imię, które wymawiali jej dawni chlebodawcy, a najłagodniejsze słowa, jakie wypowiedziała jej pani, były: – Czy cię kiedy zobaczę, Inger? Nigdy nie wiadomo, gdzie znajdziemy się w przyszłym życiu.
Ale Inger wiedziała, że jej dobra pani nigdy nie będzie przebywała tam, gdzie ona.
Znowu przyszły długie, gorzkie lata.
Raz usłyszała Inger swoje imię i zobaczyła nad sobą jakby dwie błyszczące gwiazdy. To było dwoje łagodnych oczu, które zamknęły się na ziemi. Tyle lat już upłynęło od tego czasu, gdy mała dziewczynka płakała niepocieszona nad ˝biedną Inger˝, że z dziecka stała się staruszką i Bóg wezwał ją do siebie. Właśnie w tej chwili, gdy przebiegała myślą całe życie, przypomniało jej się, jak gorzko płakała jako małe dziecko słysząc historię Inger. Tamte czasy i tamto wrażenie ożyło w jej duszy w chwili śmierci i zawołała:
– Panie Boże mój, może i ja, tak jak Inger, deptałam Twoje dary, nie myśląc, że czynię coś złego, może i ja byłam za życia dumna. Ale Ty w Twojej łasce nie pozwoliłeś mi się pogrążyć, podtrzymywałeś mnie. A teraz w ostatniej godzinie nie cofaj Twej ręki.
Oczy staruszki zamknęły się, a wtedy otwarły się oczy jej duszy na rzeczy ukryte, a ponieważ ostatnie jej myśli były przy Inger, zobaczyła ją i cały jej upadek i ta pobożna dusza wybuchnęła płaczem. Tak jak niegdyś, jak dziecko, stała w Królestwie Niebieskim i płakała nad biedną Inger. Łzy i modlitwy odbijały się echem o wydrążoną, pustą skorupę, w której tliła uwięziona i umęczona dusza. Zwyciężyła ją nigdy nie przeczuwana miłość, która spłynęła na nią z góry, anioł boży zapłakał nad nią. Dlaczego została zesłana jej łaska? Umęczona dusza zbierała w