Rak to nie choroba a mechanizm uzdrawiania. Andreas Moritz

Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Rak to nie choroba a mechanizm uzdrawiania - Andreas Moritz страница 7

Rak to nie choroba a mechanizm uzdrawiania - Andreas  Moritz

Скачать книгу

na rzecz drogich i ekstremalnie toksycznych terapii, rzekomo obiektywne agencje jak NCI spotęgowały problem, który pomyliły z rozwiązaniem. W rezultacie liczba diagnoz przypadków nowotworów ciągle wzrasta. Nie licząc zdiagnozowanych przypadków raka, dziesiątki tysięcy gorzej sytuowanych ludzi cierpi na raka, ale nigdy nie zostali zdiagnozowani, ponieważ nie stać ich na ubezpieczenie czy wizyty u lekarza.

      Nie trzeba mówić, że słowa same w sobie mają ogromną moc i rak nie jest wyjątkiem. W wielu przypadkach nowotwór jest nie tylko słowem, ale też stwierdzeniem odnoszącym się do odbiegającego od normy czy niezwykłego zachowania komórek ciała. Wystarczy wspomnieć o raku, żeby od razu przywołać na myśl obrazy cierpienia i bólu. Gdy to słowo do kogoś przylgnie, może ciągle wywoływać osłabiający strach i stres w jego psychice.

      W innym kontekście rak odnosi się do znaku gwiezdnego, jest po prostu nazwą jednego ze znaków zodiaku (astrologia). Czy gdy ktoś zapyta cię o datę urodzenia i stwierdzi że jesteś Rakiem, będziesz drżeć ze strachu przed nadciągającą śmiercią? Taka reakcja jest nieprawdopodobna, ponieważ twoja interpretacja bycia spod znaku Raka nie implikuje, że masz raka, chorobę. Jednak jeśli twój lekarz wezwie cię do gabinetu i powie ci, że masz raka, prawdopodobnie będziesz zszokowany, sparaliżowany, odrętwiały, pozbawiony nadziei lub będziesz czuł to wszystko naraz. Słowo rak ma potencjał do odgrywania bardzo niepokojącej i wnoszącej niepewność roli w twoim życiu, być zdolne do dostarczenia wyroku śmierci i, jak odkryjesz w tej książce, wykonania go – często po prostu ze względu na to, jaką rolę to zestawienie trzech liter odgrywa w naszym ogarniętym przerażeniem społeczeństwie.

      Chociaż bycie pacjentem z rakiem wydaje się zaczynać od zdiagnozowania nowotworu, jego przyczyny mogły być obecne wiele lat wcześniej, nim pacjent poczuł się chory. W ciągu krótkiej chwili słowo rak może wywrócić czyjeś życie do góry nogami.

      Kto lub co na tym świecie przyznało temu prostemu słowu czy stwierdzeniu tak wielką moc, która może zadecydować o życiu i śmierci? Czy rzeczywiście ma tę moc? Czy nasze kolektywne, społeczne przekonanie, że rak jest morderczą chorobą, razem z generującą traumę, agresywną terapią podążającą za diagnozą, rzeczywiście są głównymi winowajcami obecnej dramatycznej eskalacji nowotworów na półkuli północnej? Możesz odpowiedzieć, że taka myśl jest zbyt naciągana. Jednakże w tej książce postaram się podać przekonywujące argumenty, że rak nie ma mocy i kontroli nad tobą, jeśli twoje przekonania, postrzeganie, postawa, myśli i uczucia względem raka na to nie pozwolą.

      Czy bałbyś się raka w takim samym stopniu, gdybyś wiedział, co go spowodowało albo chociaż zrozumiałbyś, co jest kryjącą się za nim przyczyną? Nie sądzę! Jeśli znałbyś prawdę, prawdopodobnie zrobiłbyś wszystko, co możesz, aby usunąć przyczyny raka, i robiąc to, położyć podwaliny dla organizmu, by mógł on sam się uzdrowić.

      Niewielka wiedza w konwencjonalnym sensie – którą mogę nazwać też ignorancją – jest faktycznie niebezpieczną rzeczą. Prawie wszyscy, przynajmniej w uprzemysłowionym świecie, wiedzą, że picie wody z zamulonego stawu lub zanieczyszczonego jeziora może wywoływać zagrażającą życiu biegunkę. Ale relatywnie niewielu ludzi zdaje sobie sprawę, że trzymanie się uraz, złości i strachu albo unikanie ekspozycji na słońce i powodowanie przez to deficytu witaminy D w swoim organizmie, jak też niewysypianie się regularnie czy trzymanie telefonu komórkowego przy głowie przez godzinę dziennie albo bycie regularnie wystawionym na działanie promieniowania rentgenowskiego, mammografu czy tomografii komórkowej, jedzenie śmieciowego jedzenia, chemiczne dodatki do żywności i sztuczne słodziki są nie mniej niebezpieczne niż picie zanieczyszczonej wody. Te życiowe nawyki potrzebują więcej czasu niż jakaś trucizna czy maleńka ameba, by kogoś zabić, ale nie ma wątpliwości, że mogą.

      Błędny osąd

      Wszyscy wiemy, że jeśli fundament domu jest mocny, dom jest w stanie z łatwością oprzeć się czynnikom zewnętrznym, takim jak gwałtowna burza czy nawet trzęsienie ziemi. Jak zobaczymy, z nowotworami jest podobnie, wskazują tylko, że brakuje czegoś w naszym organizmie czy życiu. Rak wyjawia, że niektóre aspekty naszego fizycznego, mentalnego i duchowego życia stoją na chwiejnym gruncie i są, ogólnie mówiąc, całkiem delikatne.

      To byłoby nierozsądne, gdyby ogrodnik podlewał usychające liście drzewa, gdy wie, że prawdziwy problem nie jest tam, gdzie się wydaje – na powierzchni tych więdnących liści. Wie, że utrata wody przez liście jest tylko objawem utraty wody w mniej widocznej części rośliny – kryjącym się pod ziemią systemie korzeniowym. Przez podlewanie korzeni rośliny ogrodnik oczywiście dociera do poziomu przyczyn i w konsekwencji cała roślina odżywa i wraca do swojego normalnego procesu wzrostu. Dla wytrenowanego ogrodnika symptom, jakim są więdnące liście, nie jest śmiercionośną chorobą. Poznaje, że odwodnione liście są tylko bezpośrednią konsekwencją braku odżywienia, które jest potrzebne, by podtrzymać przy życiu korzenie i resztę rośliny.

      Chociaż ten przykład z natury może wydawać się uproszczoną analogią, niemniej jednak oferuje podstawowe zrozumienie pewnych bardzo kompleksowych procesów chorobowych zachodzących w ludzkim ciele. Dokładnie opisuje jedną z najpotężniejszych i fundamentalnych zasad kontrolujących wszelkie formy życia na planecie. Jakiekolwiek możemy mieć umiejętności manipulowania funkcjami naszego ciała za pomocą narzędzi medycyny alopatycznej, to podstawowe prawo natury nie może być wyparte czy naruszone bez zapłacenia wysokiej ceny cierpienia ze względu na zły stan zdrowia na poziomie fizycznym, emocjonalnym i duchowym.

      Żarliwie kwestionuję zdanie, że rak jest śmiertelną chorobą. Ponadto pokażę, że nowotwór nie jest chorobą w ogóle. Wielu ludzi, którym obwieszczono wyrok nieuleczalnego nowotworu, odrzuciło prognozy i doświadczyło kompletnej remisji. George, który był moim pierwszym pacjentem z rakiem nerki, był jednym z nich. Jego lekarze z jednego z najbardziej prestiżowych szpitali uniwersyteckich w Niemczech dawali mu trzy tygodnie życia, gdy szukał u mnie pomocy. Zgodnie z tym, co mówili, jego nowotwór był zbyt zaawansowany i rozległy, by rozważać chemio- lub radioterapię. Jak się okazało, brak późniejszej terapii medycznej okazał się dla George’a błogosławieństwem.

      Uzdrawianie raka kontra zwalczanie go

      Goerge stracił jedną z nerek w wyniku nowotworu rok wcześniej. Po wyjściu z sali operacyjnej jego lekarz poświadczył dobry stan jego zdrowia. Wyraził to w następujący sposób: „Opanowaliśmy to”, by zaszczepić w nim nadzieję i wesprzeć go. Oczywiście miało to dla niego dużo sensu. W końcu usunęli guz razem z całą nerką. Tym niemniej już kilka miesięcy później jego druga nerka również zaczęła wypełniać się nowotworem i jedyną rozsądną radą, jaką mu dawano, było, by zajął się swoimi osobistymi sprawami.

      Na szczęście dla George’a, nie umarł. Na przekór wyrokowi śmierci, jaki ogłosili mu lekarze, George czuł, że musi być coś jeszcze, co może zrobić, żeby przedłużyć swoje życie chociaż o kilka miesięcy. W ciągu trzech tygodni mierzenia się z przyczynami leżącymi u źródeł jego choroby jego nowotwór zredukował się do małego punkcika i w ciągu kolejnych obszernych badań w niemieckiej klinice onkologicznej sześć miesięcy później śmiertelny nowotwór nie dał się znaleźć. Piętnaście lat po tych zdarzeniach George ciągle cieszy się doskonałym zdrowiem i nic nie wskazuje na niesprawność drugiej nerki.

      Nie dałem George’owi ani diagnozy, ani prognozy. Tak czy owak nigdy tego nie robię. Co miałoby na celu powiedzenie mu, jak zła i beznadziejna jest jego sytuacja?

Скачать книгу