Sprawiedliwy oprawca. Aleksandra Marinina
Чтение книги онлайн.
Читать онлайн книгу Sprawiedliwy oprawca - Aleksandra Marinina страница 14

Też mi nowina, pomyślała Nastia z irytacją. Wiedzieć, że zrobiłam coś nie tak, ale nie mieć pojęcia, gdzie się pomyliłam. Gorzej nie można. Mściwy sukinsyn.
– Z kim pani jest związana, z milicją czy ze światem przestępczym? – niespodziewanie zapytał Saulak.
– A dlaczego tylko z nimi? Sądzi pan, że człowiek, który mnie wynajął, musi być koniecznie albo milicjantem, albo przestępcą?
– Ma pani lewy dowód. To mogą zrobić tylko milicjanci albo kryminaliści.
– Nie tylko. – Uśmiechnęła się. – Świat poszedł naprzód w ciągu dwóch lat. Fałszywy dowód można kupić na każdym bazarze, kosztuje, rzecz jasna, słono, za to nie ma z nim żadnych problemów. Trzeba tylko znaleźć odpowiedniego człowieka, wręczyć mu forsę, podyktować nazwisko i dać swoje zdjęcie. Następnego dnia zamówienie jest gotowe do odbioru.
– I właśnie tak pani zrobiła?
– Zgadza się.
– To znaczy, że to był pani pomysł, by podszyć się pod moją krewną? Sama pani na to wpadła i zamówiła dowód?
– Owszem.
– A pani zleceniodawca nic o tym nie wie?
– Nie składam mu szczegółowego raportu, liczy się wynik, sama decyduję, jak go osiągnąć.
– Miała pani kiepski pomysł.
– Co robić? Błędów nie popełnia tylko ten, kto nic nie robi. Jest pan pewien, że mój zleceniodawca nie popełniłby tego błędu?
– Nie wiem, kim on jest. Może by nie popełnił. Ale mógł popełnić, gdyby nie był wystarczająco poinformowany.
Nasti zrobiło się nieswojo. Generał Minajew został wprowadzony w plan operacji, wiedział, że Nastia załatwiła sobie dowód na nazwisko Saulak. Ale jej nie powstrzymał. To znaczy, że jest niewystarczająco poinformowany? Niedobrze. W takim razie mogą na nią czyhać różne nieprzyjemne niespodzianki. A jeśli ten cholerny Minajew wiedział, że nie należy tego robić? Dlaczego milczał? Jaką grę prowadzi? Z godziny na godzinę robi się coraz mniej ciekawie.
Samolot podszedł do lądowania, Nastia poczuła ucisk w uszach i rozbolała ją głowa. Z powodu słabego krążenia źle znosiła zarówno start, jak i lądowanie, w dodatku niedobre przeczucia sprawiły, że dostała okropnych mdłości.
Gdy tylko podwozie samolotu dotknęło ziemi, najbardziej niecierpliwi pasażerowie zerwali się z miejsc i zaczęli ubierać. Gdzieś z przodu mignęła głowa Korotkowa. Jura wstał i wciągając kurtkę, odwrócił się przodem do Nasti. Ona zaś ledwo dostrzegalnie wzruszyła ramionami, co oznaczało: brak nowych pomysłów oraz instrukcji, w głowie pusto, działaj według uznania i na własne ryzyko.
– Ilu ich jest? – rozległ się szept Pawła.
– Czterech. Dwaj osobno i dwaj razem.
– Adorator i dwaj faceci z samochodu. Kim jest czwarty?
– Ma miejsce w środku – chłopak w czapce z futra wilka. Był wczoraj rano koło kolonii, ale na widok wołgi się ulotnił. Nie wiem, może jest razem z tamtymi.
– Który z nich wydaje się pani najniebezpieczniejszy?
– Wszyscy. Nie jestem wróżką, nie potrafię czytać w myślach.
Saulak gwałtownie się ku niej odwrócił i Nastię znowu oblała fala gorąca.
– Jest pan hipnotyzerem? – zapytała, uśmiechając się z wysiłkiem.
– Nie. Skąd ten pomysł?
– Ma pan dziwne spojrzenie…
– Jakie?
– Nieprzyjemne. Niech pan wstaje, musimy się ubrać.
– Jest pani zbyt nerwowa. Zresztą słyszałem, że podobno wszystkie aktorki w mniejszym lub w większym stopniu są histeryczkami.
– Zespół h-igrekowy – wybąkała, wyciągając torbę spod siedzenia.
– Co takiego?
– O takich jak ja psychiatrzy mówią, że mamy nadmiernie rozwinięty zespół h-igrekowy. „H” oraz „igrek” to dwie pierwsze litery słowa „histeria” w wielu językach.
– A więc jest pani również psychiatrą? – Saulak się uśmiechnął.
– Nie, ale skończyłam kurs psychodiagnostyki.
– Moim zdaniem taka z pani aktorka jak ze mnie mistrz kickboxingu.
– Ja też tak sądzę. Ruszajmy do wyjścia. I nie kłóćmy się, dobrze?
Lotnisko w Uralsku było małe, ciasne, brudne i byle jakie. Przecisnąwszy się przez tłum pasażerów stojących w kolejce do odprawy i do kontroli dokumentów, Nastia i Paweł wyszli na zewnątrz. Na dworze było o wiele zimniej niż w Samarze, przenikliwy wiatr nawiewał do oczu drobne, kłujące płatki śniegu. Pasażerom rejsu zaproponowano, żeby przenocowali w hotelu na lotnisku, biorąc bowiem pod uwagę prognozy synoptyków, loty do Jekaterynburga planowano wznowić najwcześniej nazajutrz. Niewiele osób skorzystało z uprzejmego zaproszenia, bo do Jekaterynburga kursowały pociągi i pokonywały trasę w ciągu dziesięciu godzin. Jednakże Nastia doskonale wiedziała, że podróż pociągiem nie wchodzi w grę. Nawet jeśli przez cały czas Korotkow będzie w pobliżu, nic nie poradzą, w razie gdyby ich natrętni przyjaciele zapragnęli zrobić jakieś świństwo. W pociągu nikt nie jest do końca bezpieczny. Lepiej już tkwić tutaj, w Uralsku, i cierpliwie czekać na samolot. Poza tym Nastia potrafiła wymknąć się prześladowcom tylko na lotnisku Kolcowo, tam na nią czekano, tam dostanie nowe dokumenty. A więc za wszelką cenę musi tam dotrzeć, i to nie od strony ulicy, tylko z hali przylotów.
W hotelu zaproponowano im miejsca leżące w osobnych sześcioosobowych pokojach – męskim i damskim. Nastia kategorycznie odrzuciła to rozwiązanie, sięgnęła po jeszcze jeden studolarowy banknot, na którego widok recepcjonistka uśmiechnęła się promiennie i dała jej klucz do dwuosobowego pokoju z telefonem i z łazienką. Był to prawdopodobnie pokój o najwyższym standardzie.
W środku Nastia cisnęła torbę na podłogę, ściągnęła kurtkę i padła na łóżko. Saulak starannie powiesił ubranie do szafy i usiadł w fotelu. Nastia nie widziała go ze swojego miejsca, ale dałaby sobie głowę uciąć, że znowu siedział ze skrzyżowanymi rękami i zamkniętymi oczami.
– Zamierza pan kontynuować głodówkę? – zapytała z ironią.
– A pani znowu jest głodna? – odparował. – Żeby panią wyżywić, potrzeba fury pieniędzy.
– Mam normalny apetyt zdrowego człowieka, którego nie dręczą wyrzuty sumienia – wesoło odparła Nastia. – Tymczasem