Sprawiedliwy oprawca. Aleksandra Marinina
Чтение книги онлайн.
Читать онлайн книгу Sprawiedliwy oprawca - Aleksandra Marinina страница 16
Kandydat miał gotową własną ekipę składającą się z szefów ministerstw siłowych, ministra gospodarki i finansów oraz dyrektora Centrobanku3. Jeżeli zdobędzie władzę i obsadzi nimi stanowiska, w ciągu czterech lat zagarną w swoje ręce, co zechcą. Na przeszkodzie stał tylko pewien drobiazg: w niedalekiej przeszłości zarówno ugrupowanie wysuwające i popierające kandydata, jak i sam kandydat wraz ze swoją ekipą prowadzili ożywione kontakty z generałem lejtnantem Bułatnikowem. Z niektórych rejonów Rosji uczynili swoją ostoję i uprawiali tam potępiany przez kodeks karny proceder nielegalnego handlu bronią i narkotykami. Z tego właśnie względu w wybranych rejonach musieli powołać zaufanych gubernatorów, dowódców garnizonów wojskowych, naczelników urzędów spraw wewnętrznych i prokuratorów. Zanim jednak zostaną mianowani nowi, należało pozbyć się starych. W tej śliskiej kwestii generał lejtnant Bułatnikow okazał się człowiekiem nie do zastąpienia.
Wszystkie przesunięcia i zmiany odbyły się, by tak rzec, zgodnie z planem, swoi ludzie zajęli kluczowe stanowiska, po czym Bułatnikow stał się zbędny i niebezpieczny. Sprzątnięto go, rzecz jasna. Ale najbliższy współpracownik generała zdołał się wymknąć. Wtedy nie zaprzątali sobie tym głowy, bo wiedzieli, że skoro ukrył się w kolonii karnej, to znaczy, że się boi. A skoro się boi, nikogo nie zaatakuje, pod warunkiem że sam nie będzie atakowany. To ich uspokoiło.
Jednakże jakiś czas temu Grigorij Walentinowicz dowiedział się, że współpracownikiem nieżyjącego generała nagle zainteresowali się zwolennicy obecnego prezydenta. To już było niebezpieczne. Zeznania Pawła Saulaka mogły zniszczyć większą część kandydatów, w tym naturalnie tego, dla którego pracował teraz Czincow. To oczywiste, że należy usunąć z drogi współpracownika Bułatnikowa. Czincow jak zwykle liczył na MWD4 i bardzo się rozczarował, gdy zwrócił się do dwóch czy trzech starych znajomych. Po czerwcowych wydarzeniach w Budionnowsku ministra spraw wewnętrznych zdymisjonowano, a nowy pojawił się z nową ekipą, do której Czincow nie miał dojścia. Okazało się, że nowy minister jest wojskowym, a nie milicjantem, więc Grigorij Walentinowicz nie miał kompromitujących go materiałów, które mógłby wykorzystać, by rozwiązać swoje problemy. Jedyne, co udało mu się zrobić, to dowiedzieć się, w której kolonii przebywa Saulak i kiedy wyjdzie na wolność. Wysłał ludzi, żeby go przejęli, ale sprawy ni z tego, ni z owego się skomplikowały. Po pierwsze, nie tylko oni przyjechali po Pawła. Pojawił się jakiś chłopak, który kręcił się pod bramą. Pojawił się jeszcze jeden typ, który kręcił się koło Pawła w hotelu. I co najważniejsze, pojawiła się kobieta, prawdopodobnie krewna Saulaka. Niewykluczone, że żona. Pomieszała Czincowowi szyki, więc teraz musiał czekać, aż sytuacja się wyklaruje.
Tak wyglądał obraz jeszcze wczorajszego wieczoru. Jednakże pewne wydarzenia sprawiły, że Czincow musiał zweryfikować strategię. Prezydent publicznie oznajmił, że w najbliższym czasie zrobi, co w jego mocy, żeby wypłacić zaległe uposażenia. Jasne, ma trzy instrumenty, których może użyć w przedwyborczej walce: zabawić się w demokrację, rozwiązać problem czeczeński i zagwarantować wypłaty pensji i emerytur. To oczywiste, że likwidacja zadłużeń finansowych może nastąpić tylko drogą uruchomienia maszyn drukarskich. Wybitni ekonomiści kategorycznie się temu sprzeciwiają. Ale czy prezydent ich posłucha? Posłucha, ma się rozumieć, że posłucha, ale potem mu się znudzi i zrobi po swojemu. Prostych ludzi utrzymujących się z pensji albo z emerytur nie interesują żadne argumenty, na nic im się zdadzą wywody na temat inflacji i nadciągającej zapaści ekonomicznej, to dla nich puste słowa, bo już dzisiaj nie mają czym karmić dzieci, a inflacja i zapaść to sprawa dalekiego jutra. Jeżeli prezydent wywiąże się z zobowiązań, zdobędzie wdzięczność społeczeństwa. A więc trzeba zrobić wszystko, żeby tak się nie stało. Jaki jest układ sił? Niezależni ekonomiści przeciwni uruchomieniu maszyn. I zależni doradcy, w tym finansowi, na których można wywrzeć presję. Czincow dobrze wiedział, że nie tylko jego obecni przyjaciele korzystali z pomocy generała lejtnanta Bułatnikowa. Cały kraj z niej korzystał. Więc może wśród doradców prezydenta znajdzie się człowiek, którego będzie można przycisnąć rękami Saulaka? Znajdzie się, i to niejeden. Co z tego wynika? Ano to, że trzeba przejąć Pawła Saulaka. Nie likwidować od razu, jak na początku planowano, ale potrząsnąć nim jak należy, zmusić do współpracy, wyciągnąć wszystko, co wie. A potem się zobaczy.
Tylko ta kobieta wchodzi w paradę… Kim ona jest? Może przyda się w grze? Nie, nie wolno ich ruszać, nie wolno, póki sprawa się nie wyjaśni.
Wiaczesław Jegorowicz Sołomatin w odróżnieniu od Czincowa był oddany idei. Jego poświęcenie dla prezydenta nie miało wręcz granic. Gotów był na wszystko, żeby go wesprzeć i mu pomóc.
Sposób rozumowania Sołomatina był właściwie taki sam jak Czincowa. W kwestii trzech instrumentów i niemożności przeoczenia choćby jednego z nich. Ale przed Wiaczesławem Jegorowiczem stało nieco inne zadanie.
Znalazł się łajdak, który podsuwa prezydentowi niebezpieczny pomysł utworzenia dwóch komisji do opracowania sposobu rozwiązania kwestii czeczeńskiej! Prezydent jeszcze nie podjął decyzji, ale wszystko wskazuje na to, że skłania się ku tej propozycji. W jednej z nich będą pracować członkowie Rady Prezydenckiej, w drugiej szefowie ministerstw siłowych. Bez względu na to, komu prezydent przyzna rację, nastawi przeciwko sobie znaczną część społeczeństwa. Jeśli zrobi tak, jak proponują doradcy, narazi się zwolennikom żelaznej ręki, których, jak pokazały niedawne wybory do Gosdumy5, w Rosji nie brakuje. Jeśli przyjmie rady ministrów, zaprotestują demokraci. I szczerze mówiąc, będą mieli słuszność. Jedyne, co może uratować prestiż prezydenta w patowej sytuacji, to niezależna decyzja, odmienna od propozycji obu komisji. Ale skąd ją wziąć?
W obu zespołach nie zasiądą głupcy, ich zadaniem będzie przeanalizowanie istniejących sposobów wyjścia z kryzysu czeczeńskiego i zaproponowanie najbardziej optymalnego. To oczywiste, że członkowie komisji poruszą niebo i ziemię, zaangażują dostępnych analityków i strategów, zatrudnią instytuty naukowe, odszukają najbardziej doświadczonych ekspertów. Cały kraj dołoży starań. Nie ma mowy, żeby nikt nie wpadł na jakieś rozwiązanie. Ono musi się znaleźć. Koniecznie. Inaczej prezydent straci twarz i nie wygra wyborów.
W grubej ścianie, którą komisje wzniosą z cegiełek swoich pomysłów, musi znaleźć się szpara. Nieduża. Wielkości jednej cegiełki. Z tą właśnie cegiełką obecny prezydent godnie przystąpi do zbliżających się wyborów. Zdaniem Wiaczesława Jegorowicza Sołomatina zadanie polegało na tym, żeby dostarczyć prezydentowi tę cegłę, owo jedyne rozwiązanie, dzięki któremu będzie mógł nie poprzeć żadnej komisji i udowodnić, że jest samodzielnie myślącym politykiem. W związku z tym Sołomatin na gwałt potrzebował Pawła Dmitrijewicza Saulaka.
Mimo zbieżności rozumowania i wybranej taktyki istniała pewna różnica między Grigorijem Walentinowiczem Czincowem a Wiaczesławem Jegorowiczem Sołomatinem. Sołomatin wiedział znacznie więcej na temat Pawła Saulaka. Dlatego nie zamierzał go porwać ani użyć jakiegokolwiek środka przymusu. Wiedział, że pod żadnym pozorem nie należy tego robić. Chciał spróbować dogadać się z byłym współpracownikiem generała lejtnanta Bułatnikowa. Z tego powodu jego ludzie tylko obserwowali Pawła,
3
Centrobank (Centralnyj bank) – Bank Centralny.
4
MWD (Ministierstwo wnutriennich dieł) – Ministerstwo Spraw Wewnętrznych.
5
Gosduma (Gosudarstwiennaja duma) – Duma Państwowa.