Ciemniejsza strona Greya. Э. Л. Джеймс

Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Ciemniejsza strona Greya - Э. Л. Джеймс страница 29

Ciemniejsza strona Greya - Э. Л. Джеймс

Скачать книгу

tematu? Marszczę brwi, a on przygląda mi się nieufnie.

      – Co… – szepcze i blednie. – Rozumiem. Kiedy?… Dopiero co? Ale jak?… Żadnego wywiadu środowiskowego?… Rozumiem. Prześlij mejlem nazwisko, adres i zdjęcia, jeśli je masz… przez całą dobę, od dzisiejszego popołudnia. Skontaktuj się z Taylorem. – Christian rozłącza się.

      – No i? – pytam poirytowana. Powie mi, co się stało?

      – To był Welch.

      – Kim jest Welch?

      – Mój doradca do spraw bezpieczeństwa.

      – Okej. No więc co się stało?

      – Jakieś trzy miesiące temu Leila zostawiła męża i uciekła z facetem, który cztery tygodnie temu zginął w wypadku samochodowym.

      – Och.

      – Ten dupek psychiatra powinien był się tego dowiedzieć – oświadcza gniewnie. – Chodź. – Wyciąga rękę, a ja automatycznie podaję mu dłoń, po czym ją wyszarpuję.

      – Chwileczkę. Byliśmy w trakcie rozmowy o nas. O niej, twojej pani Robinson.

      Twarz Christiana tężeje.

      – Ona nie jest moją panią Robinson. Możemy o tym porozmawiać u mnie.

      – Nie chcę iść do ciebie, chcę obciąć włosy! – wołam. Jeśli skupię się na tej jednej rzeczy…

      Ponownie wyciąga z kieszeni BlackBerry i wystukuje jakiś numer.

      – Greta, z tej strony Christian Grey. Chcę, żeby Franco zjawił się za godzinę w moim mieszkaniu. Zapytaj panią Lincoln… Dobrze. – Chowa telefon. – Będzie o pierwszej.

      – Christian…! – wołam z rozdrażnieniem.

      – Anastasio, Leila przeżywa w tej chwili jakieś psychiczne załamanie. Nie wiem, czy chodzi jej o mnie, czy o ciebie, ani jak daleko jest gotowa się posunąć. Pójdziemy do ciebie, spakujesz się i zatrzymasz się u mnie do czasu, aż ją namierzymy.

      – Dlaczego miałabym to zrobić?

      – Żebym mógł ci zapewnić bezpieczeństwo.

      – Ale…

      Rzuca mi gniewne spojrzenie.

      – Przyjdziesz do mojego mieszkania, nawet gdybym cię musiał zaciągnąć tam za włosy.

      Wpatruję się w niego… to nie do wiary. Szary do potęgi entej.

      – Uważam, że przesadzasz.

      – Nie przesadzam. Możemy powrócić do naszej rozmowy u mnie. Chodź.

      Krzyżuję ręce na piersiach i piorunuję go wzrokiem. Tego już stanowczo za wiele.

      – Nie – oświadczam. Muszę się mu postawić.

      – Możesz iść albo cię zaniosę. Pozwalam ci wybrać, Anastasio.

      – Nie ośmieliłbyś się. – Marszczę brwi. No bo chyba nie urządziłby sceny na środku Second Avenue?

      Uśmiecha się lekko, ale uśmiech ten nie dociera do jego oczu.

      – Och, mała, oboje wiemy, że kiedy tylko rzucasz mi rękawicę, ja ochoczo podejmuję wyzwanie.

      Wpatrujemy się w siebie – i nagle on się schyla, łapie mnie za uda, podnosi, i przerzuca sobie przez ramię.

      – Postaw mnie! – krzyczę. Och, ale fajnie jest krzyczeć.

      Rusza, zupełnie mnie ignorując. Jedną ręką obejmuje mocno moje uda, a drugą daje klapsa w tyłek.

      – Christian! – wołam. Ludzie się na nas gapią. Już bardziej upokorzyć mnie nie może. – Pójdę! Pójdę!

      Stawia mnie na ziemi i zanim wraca do pionu, ja odmaszerowuję w stronę mojego mieszkania, kipiąc z gniewu i go ignorując. Nie mija chwila, a on oczywiście mnie dogania, ale ja dalej go ignoruję. I co mam zrobić? Jestem taka zła, ale nie mam nawet pewności o co – tyle się tego uzbierało.

      Gdy tak idę w stronę domu, układam w głowie listę:

      1. Przerzucenie przez ramię – niedopuszczalne, gdy ma się więcej niż sześć lat.

      2. Zabranie do salonu, którego właścicielem jest on do spółki z dawną kochanką – jakie to beznadziejnie głupie.

      3. To samo miejsce, do którego zabierał swoje uległe – ta sama beznadziejna głupota.

      4. Brak świadomości, że to kiepski pomysł – a podobno bystry z niego facet.

      5. Posiadanie byłej dziewczyny-wariatki. Czy mogę go za to winić? Jestem taka wściekła, że owszem, mogę.

      6. Znajomość numeru mojego konta – to prześladowanie do kwadratu.

      7. Kupienie SIP – on ma więcej pieniędzy niż rozumu.

      8. Naleganie, abym zamieszkała u niego – zagrożenie ze strony Leili musi być większe, niż się obawiał… wczoraj o tym nie wspominał.

      Chwileczkę. Coś się zmieniło. Ale co? Zatrzymuję się, a Christian razem ze mną.

      – Co się stało? – pytam ostro.

      Marszczy brwi.

      – To znaczy?

      – Z Leilą.

      – Powiedziałem ci.

      – Wcale nie. Chodzi o coś jeszcze. Wczoraj nie upierałeś się, abym zatrzymała się u ciebie. No więc co się stało?

      Przestępuje z nogi na nogę.

      – Christian! Powiedz mi!

      – Wczoraj udało jej się uzyskać pozwolenie na broń.

      O cholera. Patrzę na niego, mrugając, i czuję, jak z mojej twarzy odpływa krew. Chyba zemdleję. A jeśli ona chce go zabić? Nie!

      – To znaczy, że mogła już kupić broń – mówię cicho.

      – Ana. – W jego głosie słychać troskę. Kładzie mi dłonie na ramionach i przyciąga do siebie. – Nie sądzę, aby zrobiła coś głupiego, ale… nie chcę po prostu ryzykować twojego bezpieczeństwa.

      – Mojego? A co z tobą? – szepczę.

      Marszczy brwi, a ja mocno go obejmuję i tulę twarz do jego klatki piersiowej. Nie przeszkadza mu to.

      – Wracajmy – mruczy, całuje moje włosy i to by było tyle. Wściekłość minęła, ale o niej nie zapomniałam. Rozproszyła się w obliczu potencjalnej krzywdy

Скачать книгу