Kod Leonarda da Vinci. Дэн Браун

Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Kod Leonarda da Vinci - Дэн Браун страница 16

Автор:
Жанр:
Серия:
Издательство:
Kod Leonarda da Vinci - Дэн Браун

Скачать книгу

Jak ta wiadomość wpisuje się w pańską hipotezę?

      Langdon wiedział, że pytanie jest retoryczne. Ten dziwaczny komunikat najwyraźniej nie pasował do żadnego scenariusza Langdona dotyczącego kultu Wielkiej Bogini.

      Miano czorta li dolina na video.

      – Ten tekst wydaje mi się jakąś wskazówką – ciągnął Fache. – Może oskarżeniem. Zgodzi się pan z tym?

      Langdon próbował wyobrazić sobie ostatnie minuty życia kustosza Luwru w pułapce, samotnie umierającego w Wielkiej Galerii muzeum. To wydawało się logiczne.

      – Przypuszczam, że może to być oskarżenie wysunięte pod adresem mordercy.

      – A moim zadaniem jest przypisać tej osobie nazwisko. Pozwoli pan, że spytam, panie Langdon. Pańskim zdaniem, oprócz tych liczb, co jest w tej wiadomości najdziwniejsze?

      Najdziwniejsze? Umierający mężczyzna zabarykadował się w galerii, narysował na swoim ciele pentagram i wypisał na podłodze tajemnicze oskarżenie. Co w tym scenariuszu nie jest dziwne?

      – Słowa „czort” i „dolina”? – zaproponował nieśmiało pierwszą myśl, która mu przyszła do głowy. Był niemal pewny, że wzmianka o czorcie i jakiejś dolinie raczej nie były ostatnimi myślami umierającego człowieka. „Czort” i „dolina” – to bardzo dziwny zestaw słów.

      – Czort i dolina? – W głosie Fache’a słychać było teraz zniecierpliwienie. – Nie wydaje się, by zestaw słów, których użył Saunière, był tu kwestią podstawową.

      Langdon nie wiedział, co dla jego rozmówcy jest kwestią podstawową, ale zaczął podejrzewać, że Fache’owi z czortem byłoby całkiem po drodze.

      – Saunière był Francuzem – odezwał się Fache sucho. – Mieszkał w Paryżu. A jednak uważał, że tę wiadomość należy napisać…

      – Po angielsku – dokończył Langdon, zdając sobie teraz sprawę, o co chodziło kapitanowi.

      Fache skinął głową.

      – Précisément. Ma pan jakiś pomysł dlaczego?

      Langdon wiedział oczywiście, że Saunière mówił bezbłędnie po angielsku, jednak powód, dla którego wybrał ten język, żeby napisać ostatnie w życiu słowa, był dla Langdona absolutnie zagadkowy. Wzruszył ramionami.

      Fache raz jeszcze wskazał pentagram na brzuchu Saunière’a.

      – To nie ma nic wspólnego z kultem szatana? Wciąż jest pan tego pewny?

      Langdon nie był już pewny niczego.

      – Nie wydaje się, by istniała jakaś zbieżność między symbolem a tekstem. Przykro mi, ale nie mogę panu więcej pomóc.

      – Może to coś nam wyjaśni. – Fache cofnął się do ciała i znów podniósł latarkę świecącą czarnym światłem, a jej promień zatoczył szerszy krąg. – A teraz?

      Ku zdziwieniu Langdona wokół ciała kustosza zajaśniał kształt koła. Widocznie Saunière położył się i obrysował kilkoma ruchami dłoni, tak że łuki połączyły się w kształt okręgu.

      Jeden błysk i wszystko stało się jasne.

      – Człowiek witruwiański. – Langdona wprost zatkało. Saunière stworzył replikę najsłynniejszego szkicu Leonarda da Vinci w naturalnych wymiarach.

      Człowiek witruwiański, rysunek Leonarda da Vinci, który uważano za anatomicznie najbardziej poprawny w jego czasach, stał się współczesną ikoną kultury, na całym świecie pojawiał się na plakatach, podkładkach pod myszy komputerowe i T-shirtach. Ten wysoko ceniony rysunek przedstawiał figurę nagiego mężczyzny wpisaną w koło i kwadrat – z rękami i nogami ułożonymi w kształt pozbawionego piór orła z rozpostartymi skrzydłami.

      Da Vinci. Langdon zdumiał się. Nie sposób zaprzeczyć, że intencje Saunière’a były jasne. W ostatnich chwilach życia kustosz Luwru zdjął z siebie ubranie i ułożył ciało tak, by tworzyło wyraźny obraz Człowieka witruwiańskiego Leonarda da Vinci.

      Okrąg był brakującym ogniwem. Kobiecy symbol ochrony – okrąg wokół nagiego ciała mężczyzny – dopełniał intencji przekazu Leonarda da Vinci – harmonii między pierwiastkiem męskim i kobiecym. Teraz rodziło się pytanie, dlaczego Saunière chciał odtworzyć ten słynny rysunek?

      – Panie Langdon – powiedział Fache – taki człowiek jak pan niewątpliwie jest świadom, że Leonardo da Vinci interesował się czarną magią.

      Langdon był zdziwiony, że Fache ma taką wiedzę o malarzu; tu z pewnością należało szukać wyjaśnienia podejrzliwości kapitana w odniesieniu do kultu szatana. Da Vinci nigdy nie był wygodnym tematem dla historyków, szczególnie tych związanych z tradycją chrześcijańską. Mimo całego geniuszu tego renesansowego wizjonera był on jawnym homoseksualistą i czcicielem Natury. Ponadto przedziwna ekscentryczność artysty wytwarzała wokół niego aurę demoniczności – da Vinci ekshumował zwłoki, by studiować na nich anatomię człowieka; pisał tajemnicze dzienniki nieczytelnym pismem wspak; wierzył, że ma alchemiczną moc zamieniania ołowiu w złoto, a nawet że potrafi oszukać Boga i stworzyć eliksir życia; wśród jego wynalazków były też przerażające, niewyobrażalne dotąd machiny wojenne i narzędzia tortur.

      Niezrozumienie rodzi nieufność, pomyślał Langdon.

      Niezliczone prace Leonarda da Vinci, zapierające dech w piersiach dzieła sztuki o tematyce chrześcijańskiej utrwaliły tylko opinię, że artysta był duchowym hipokrytą. Przyjmował setki lukratywnych zleceń papieskiego Rzymu, malował sceny biblijne, lecz traktował je nie jako wyraz własnych przekonań religijnych, lecz jako usługę – sposób zdobywania środków na rozrzutny styl życia. Niestety, Leonardo da Vinci był również żartownisiem, który często robił kawały tym, którzy go żywili. W treść wielu obrazów o tematyce religijnej wplatał ukryte symbole, które nie miały nic wspólnego z chrześcijaństwem – były hołdem dla jego własnych przekonań i subtelnym graniem na nosie Kościołowi. Langdon wygłosił kiedyś wykład w Galerii Narodowej w Londynie na temat: „Sekretne życia Leonarda: symbolika pogańska w sztuce chrześcijańskiej”.

      – Rozumiem pańskie obawy – powiedział teraz Langdon – ale Leonardo da Vinci w gruncie rzeczy nigdy nie oddawał się praktykom czarnoksięskim. Był człowiekiem niezwykle uduchowionym, choć w nieustannym konflikcie z Kościołem. – Kiedy wypowiedział te słowa, przez głowę przemknęła mu dziwna myśl. Spojrzał raz jeszcze na litery wypisane na podłodze. Miano czorta li dolina na video.

      – Tak? – odezwał się Fache.

      Langdon dokładnie ważył słowa.

      – Pomyślałem, że duchowo i intelektualnie Saunière’a i Leonarda wiele łączyło, między innymi troska, że Kościół usunął ze współczesnej religii sakralność kobiecą. Może naśladując rysunek Leonarda da Vinci, Saunière chciał dać wyraz łączącemu go z artystą niezadowoleniu, że współczesny Kościół demonizuje Wielka Boginię.

      Spojrzenie

Скачать книгу