Książę Cieni. Aleksandra Polak
Чтение книги онлайн.
Читать онлайн книгу Książę Cieni - Aleksandra Polak страница 3
– To ten sam świat, Alicjo – zaśmiała się Ariana. – Twoja dusza i twój wzrok zaczynają go dostrzegać. Rzecz w tym, żebyś potrafiła nałożyć na niego kalkę codzienności i ignorować demony. Nie patrz im w oczy, udawaj, że ich nie widzisz. Kto wie, może i one zignorują ciebie.
– Może?! To mnie pocieszyłaś!
– Spokojnie, póki ty nie atakujesz, one też nie zaatakują – powiedziała Amelia. – Widzą nas wszystkich, ale nie wiedzą, kto je widzi. Lgną do złości, nienawiści i szukają w tych duszach domu, potęgując zło. Zastanawia mnie tylko, skąd u ciebie taki nagły przeskok. Nie dotknęłaś ostatnio ciemnego przedmiotu? A może zetknęłaś się z ciemnością?
Moje serce podskoczyło.
– Ostatnim razem demony trochę dokuczały ci po Hadesie, prawda? – zapytała Ariana, a ja zbladłam.
– Dlaczego otaczają Maję? – Zmieniłam temat drżącym głosem, jakby siostry zaraz miały odkryć mój niecny uczynek.
– Pycha, wyniosłość… Cienie muszą ją bardzo lubić – odparła Ariana.
– Nie możemy jej jakoś pomóc?
– Na chwilę tak. Ale jeśli sama nie wybierze światła, niewiele zdziałamy. – Amelia zerwała z doniczki na parapecie mały kwiatek, a ja rozejrzałam się zaniepokojona, czy któryś z nauczycieli nie przyłapał jej na gorącym uczynku. Amelia zacisnęła roślinkę w dłoni, by chwilę później ją zdmuchnąć. Kwiatek poszybował do góry, zmieniając się w energicznie machającego skrzydłami motylka, który przysiadł na włosach Mai. Rozlał się po rękawie jej białej koszuli niewyraźnym blaskiem, podobnym promieniowi słońca. Maja mocno mrugnęła, zdezorientowana, i przerwała swój monolog. Oddała mikrofon reporterowi i odeszła, a na jej twarzy pojawił się uśmiech.
– Może dziwnie to zabrzmi, ale czułam, że jesteście blisko – wyznałam, przypominając sobie przyjemne łaskotanie.
– No jasne! – Ucieszyła się Ariana. – Czyżbyś wątpiła, że nasze połączenie działa?
– Nie, ale ciągle mnie fascynuje.
– Lepiej powiedz, jak poszedł ci pierwszy egzamin. – Amelia pomachała do Julii, która stała w kolejce do kamery.
– Całkiem dobrze. Nawet zaskakująco dobrze.
– Fantastycznie! Czyli jesteś już wolna?
– Tak! Dziś jestem już wolna jak ptak.
– W takim razie pokażemy ci wyjątkową atrakcję – szepnęła Ariana. – Należy ci się nagroda.
– Jaką atrakcję? – Zdziwiłam się.
– Niespodzianka! Obiecuję, nie będziesz zawiedziona.
– Wasze niespodzianki nigdy mnie nie zawiodły.
Ruszyłam z Arianą i Amelią w nieznane. Dziewczyny szły pewnym krokiem, a ich rozpuszczone blond włosy przyciągały spojrzenia wszystkich uczniów i uczennic. Nawet reporter na chwilę się obrócił, tracąc zainteresowanie kręconym materiałem.
– Przestań! Nie przyciągaj teraz uwagi – Amelia zrugała siostrę.
– Przepraszam. – Ariana przewróciła oczami, pozwalając kręconym kosmykom dalej podskakiwać na swoich ramionach w najlepsze.
– Idziemy do samochodu? – zapytałam, gdy skręciłyśmy w odludny zakątek pomiędzy kamienicami.
– Nie, teraz podróżujemy bardziej stylowo – odparła Ariana.
– Aurea podkradła Iwo medalion połączony z bezkresem, żeby obserwować Juliana bez kryształowej kuli – wyjaśniła Amelia. – Miał mnóstwo tych błyskotek, więc nie zauważy braku dwóch. Dzięki nim możemy przeskakiwać z miejsca na miejsce.
– Teleportować się?!
– Bez przesady – zachichotała Ariana. – Jeśli będziemy nadużywać bezkresu, Iwo się zorientuje, że ktoś grzebał w jego rzeczach.
– A Julian? Aurea ma na niego oko?
– Tak. Julian całymi dniami siedzi w podziemiu i oddycha demonami. Czasami odwiedza go Konrad i próbuje z nim rozmawiać, ale Julian tylko duka parę słów i zapada w trans. Okulus czeka na odpowiednią okazję, żeby wywabić go z podziemi i przechwycić, ale Julian chyba wcale się nie wybiera na spacer po powierzchni. – Amelia westchnęła.
– Pociesza nas to, że nie szaleje. Siedzi tam i zatapia swoje ciało w mroku. Niewykluczone, że w jakimś stopniu panuje nad sytuacją. Może mamy trochę czasu, zanim Sami wypierze mu mózg.
– Dobrze to słyszeć.
– Nie chcę cię odciągać od egzaminów, ale co powiesz na spotkanie wieczorem? Musimy się zastanowić, co dalej z Julianem i klątwą.
– Jasne. O matko, zapomniałam odpisać Hadrianowi!
– Teraz ćwiczy z Okulusem, więc i tak nie odczyta wiadomości – stwierdziła Ariana, wyjmując z kieszeni metalowy łańcuszek z ogromnym czerwonym kamieniem osadzonym wśród srebrnych pręcików.
– Ćwiczy z Okulusem? Co ćwiczy?
– Walkę – odparła Amelia. Nie potrzebowałam już dalszych wyjaśnień. Demoniczne zawirowania i obecność sióstr na chwilę pozwoliły mi zapomnieć o wyrzutach sumienia. Wiedziałam, że zobaczę się z Hadrianem jeszcze dzisiaj. Na szczęście miałam jeszcze kilka godzin, by się odprężyć i zebrać siły.
Ariana złapała moją dłoń, polecając, bym chwyciła dłoń Amelii. Podniosła medalion na wysokość oczu i powiedziała:
– Do gondoli.
Szarpnęło mną tak mocno, jak podczas startu odrzutowca. Na chwilę oślepił mnie przecinany niebieskimi smugami blask, a gdy ustąpił, stałam na obrzeżach nadmorskiego lasku.
– O rany! – zachwyciłam się, walcząc z lekkimi zawrotami głowy. Ariana zawiesiła medalion na szyi i schowała go pod bluzką, przebiegle się uśmiechając.
– Iwo nigdy nie chciał nam ich dać.
– Dlaczego?
– Są niebezpieczne, mogą przyciągać cienie, wrzucić na zawsze do bezkresu, bla, bla, bla – wymieniała Ariana. – Typowe przynudzanie.
– Mogą być niebezpieczne, dlatego używamy ich sporadycznie. Na przykład kiedy chcemy ci zaimponować – zachichotała Amelia i ruszyła leśną dróżką w kierunku plaży, skąd dobiegał gwar.
– Sęk w tym, że trzeba używać ich umiejętnie i zdecydowanie. Jeśli nie ma w twoim wyobrażeniu