Wyśniona miłość. Magda Kaczmarczyk
Чтение книги онлайн.
Читать онлайн книгу Wyśniona miłość - Magda Kaczmarczyk страница 9
– Ale czego ty ode mnie konkretnie oczekujesz? – miękki, aksamitny głos Piotra przywołał Agatę do rzeczywistości. Na szczęście to pytanie było skierowane do Mirki.
– Chciałam, żebyś jej trochę opowiedział o swojej pracy, o kartach, numerologii, terapiach jakie prowadzisz – zaczęła Mirka. – Piotruś, byłeś moim ulubionym wykładowcą, więc przestań zadawać pytania i opowiedz jej trochę o swojej pracy. Chcesz, żebym cię o to błagała, mogę to zrobić w każdej chwili – Mira uśmiechnęła się zalotnie.
Piotrek uśmiechnął się do niej ciepło.
– Nie bierz mnie pod włos, muszę konkretnie wiedzieć co interesuje twoją koleżankę – powiedział.
Agata stwierdziła, że oboje zachowują się tak jakby jej nie było.
– Przepraszam, jeżeli mogę się wtrącić – powiedziała z przekąsem. Za wszelką cenę starała się dobrze wypaść w oczach Piotra. – Interesuję się wszystkimi dziedzinami ezoteryki, ale najbardziej kartami tarota.
– No dobrze, to już mamy jakiś konkret – powiedział Piotr. – Masz tarota? – zapytał.
– Jeszcze nie mam, nie wiedziałam którego wybrać, czasem wróżę sobie z internetu – odpowiedziała Agata.
– Weź tego, który do ciebie przemówi – odpowiedział jej Piotr. – Wróżenie z internetu to nie jest najlepszy pomysł.
Agacie zrobiło się głupio. W dzisiejszych czasach wszystko robiło się przez internet, więc dlaczego akurat wróżenie nie było ok. Na szczęście do Piotra zadzwonił telefon i odebrał nie kontynuując tego tematu.
– Tak, słucham.
– Cześć stary, tu Jacek, masz chwilę, żeby pogadać?
– Naprawdę byliśmy umówieni na dzisiaj? – Piotr udawał zdziwienie.
– Ej, ty ze mną gadasz, czy masz kogoś? – Jacek był zdezorientowany – Może zadzwonię do ciebie później?
– Nie, nie, nie – Piotr pokręcił głową. – Przepraszam, nie zapisałem sobie, już jadę do biura, będę tam za piętnaście minut, bardzo przepraszam, proszę na mnie poczekać.
– Stary, co z tobą, to ja, Jacek – głos w telefonie wyraźnie był zdezorientowany.
– Dziękuję panu serdecznie i przepraszam, zaraz będę – powiedział i wstał z fotela.
– Przepraszam was bardzo, ale muszę lecieć – powiedział do Mirelli i Agaty. – Całkiem zapomniałem, że umówiłem się z tym facetem, to taki stary klient-biznesmen, ciągle ma jakieś problemy. Naprawdę bardzo was przepraszam, a zwłaszcza ciebie – Piotr zwrócił się do Agaty. – W sobotę jest dzień otwarty, taki nieoficjalny, przyjdźcie obie, Mirka oprowadzi cię po szkole, pogadasz trochę z ludźmi, może dowiesz się czegoś, co cię interesuje. Miło było ciebie poznać – zakończył swoje wywody, podał Agacie rękę na pożegnanie, pocałował Mirkę w policzek i już go nie było. Trzasnął za sobą drzwiami, odszedł kawałek i oparł się plecami o ścianę.
– Nie, to jest po prostu niemożliwe – pokręcił głową z niedowierzaniem. Spojrzał jeszcze raz na drzwi mieszkania Mirelli tak jakby chciał coś przez nie zobaczyć. Westchnął ciężko i zbiegł po schodach. Na dworze było wyjątkowo nieprzyjemnie. Padał śnieg z deszczem i wiał silny, mroźny wiatr. Piotr szybko wskoczył do swojego czarnego BMW i zapalił silnik. Rozparł się wygodnie w fotelu i zamknął oczy. Przywoływał obraz Agaty i wciąż nie mógł uwierzyć, że ją poznał. W samochodzie zrobiło się ciepło, westchnął i otworzył oczy. Wyjął z kieszeni telefon i wybrał numer.
– Halo – odezwał się męski głos już po drugim sygnale.
– Cześć Jacek, tu Piotr. Przepraszam cię za tę szopkę, wszystko ci wytłumaczę, możesz się ze mną spotkać w moim biurze, za dwadzieścia minut?
– Coś się stało, dziwnie się zachowujesz? – Jacek był wyraźnie zaniepokojony stanem Piotrka.
– Nie mogę powiedzieć, że wszystko w porządku, bo coś się wydarzyło. Możesz do mnie przyjechać czy nie? – Piotr nie chciał dłużej gadać przez telefon.
– Dobra, nie ma sprawy. Mam przyjechać samochodem czy taksówką? – Jacek czuł, że sprawa jest poważna i nie obejdzie się pewnie bez „wody rozmownej”.
Piotr uśmiechnął się.
– Weź taksówkę. Do zobaczenia.
W samochodzie zrobiło się bardzo ciepło więc zmniejszył trochę ogrzewanie, zapalił światła i odjechał.
Mirella i Agata po wyjściu Piotra siedziały jak zaczarowane.
– A co to do cholery miało znaczyć! – odezwała się w końcu Mirella.
– Ale co? – zapytała Agata. – Chodzi ci o moje zachowanie? Słuchaj, ja…
– Nie chodzi mi o ciebie – machnęła ręką. – Piotrek zachowywał się bardzo dziwnie. Będę musiała z nim porozmawiać, ale póki co, możemy faktycznie iść do szkoły w sobotę, jeśli tylko masz czas.
– Żartujesz, dzięki ci bardzo, że chcesz jeszcze ze mną gadać. Mam wrażenie, że zrobiłam z siebie megaidiotkę i nie dziwię się, że facet uciekł – Agata próbowała ratować sytuację.
– Słuchaj, nie zrobiłaś z siebie idiotki. To oczywiste, że nie masz jeszcze wiedzy i nie jesteś zdecydowana. Każdy z nas tak właśnie zaczynał. Piotrek bardzo mnie zaskoczył i to niemile. Wiedział, że jesteś moją przyjaciółką i tak powinien cię potraktować, ale to nic, nie zrażaj się, a ja z nim to wyjaśnię – powiedziała Mira takim tonem, że Agata nie śmiała się jej przeciwstawić.
– Słuchaj, Mirka, i ten facet jest żonaty? – Agata zmieniła temat.
Trudno jej było w to uwierzyć.
Mirella zaśmiała się.
– I to już z piętnaście lat z tą samą kobietą, ma dwoje dzieci, oboje powyżej dziesięciu lat.
– A znasz jego żonę? – Agata postanowiła dowiedzieć się wszystkiego.
– Widziałam ją kilka razy, jest bardzo ładna, ale jakaś niepokojąca – powiedziała Mirella.
Agata spojrzała na nią i zrozumiała, że koleżanka nie żartuje.
– W jakim sensie niepokojąca? – zapytała.
– To trudno wyjaśnić, zresztą to są moje odczucia – machnęła ręką. – Żona Piotra jest jasnowidzem, pomaga policji szukać zaginione osoby. Niby bardzo szlachetna praca, ale w tej kobiecie jest coś takiego, co bardzo mnie niepokoi. Nie umiem tego wytłumaczyć,