Wyśniona miłość. Magda Kaczmarczyk
Чтение книги онлайн.
Читать онлайн книгу Wyśniona miłość - Magda Kaczmarczyk страница 13
– Co jest, mała? – Maciek przyjrzał się jej uważnie.
– No właśnie, co jest mała? – Edi świetnie się bawił, gdy widział, że Agata jest na niego zła, chociaż w głębi duszy było mu przykro, że nie bierze poważnie jego zalotów. Krzysiek był zakochany w Agacie od kilku lat, patrzył na nią z uwielbieniem, które czasem maskował chamskimi żartami i wygłupami. Poza tym był najlepszym kumplem jej brata, a Maciek nawet nie chciał słyszeć o tym, że Edi umawiałby się z jego siostrą. Zresztą i tak ostatnie słowo należało do Agaty, a ta zupełnie nie była zainteresowana kolegami brata. Krzysiek był w siódmym niebie, gdy Maciek zabierał Agatę na imprezy, ale niestety robił to sporadycznie. Mimo, że byli bardzo zżytym rodzeństwem, to każde z nich miało swoje towarzystwo.
Maciek spojrzał surowo na kolegę i wstał z krzesła. Podszedł do Agaty i wypchnął ją delikatnie z pokoju, wyszedł za nią i zamknął drzwi.
– Co się dzieje? – zapytał, gdy miał już pewność, że Edi ich nie słyszy.
– Wszystko w porządku – wzruszyła ramionami Agata.
– Dobra, nie chcesz mówić, to nie – Maciek dał sobie spokój. – Dzisiaj będę cały dzień pracował z Edim na kompie, bo mamy dużą pracę do zrobienia, a ty, co będziesz robiła?
– Może się trochę pouczę – Agacie trudno było zebrać myśli.
– Ja biorę się za swoją robotę, a ty za swoją – powiedział Maciek i otworzył drzwi do swojego pokoju. – Zjedz śniadanie cherlaku – uśmiechnął się do Agaty i zniknął w pokoju.
Agata weszła do kuchni i zaczęła grzebać w lodówce. Na nic jednak nie miała ochoty. Chciała tylko, żeby ten dzień jak najszybciej się skończył, ale nie mogła przyspieszyć czasu. Na szczęście zadzwonił jej telefon.
– Ekstra – pomyślała – przynajmniej będzie parę minut do przodu. Wpadła do swojego pokoju i złapała telefon w ostatniej chwili. – Halo?
– No cześć, już miałam się rozłączyć – usłyszała w telefonie głos Beaty. – Bardzo jesteś dzisiaj zajęta? – zapytała.
– W ogóle – szczerze odpowiedziała Agata. – Snuję się jak cień po domu i szukam szczęścia.
– To super – ucieszyła się Beata. – Wybrałabyś się ze mną na zakupy? Jutro mamy z Leszkiem wesele jego kuzynki i pomyślałam, że kupię sobie coś wystrzałowego.
– Jasne, nie ma problemu – zgodziła się Agata, chociaż bez entuzjazmu.
Zakupy z Beatą nie należały do przyjemności, ze względu na skrajnie różne gusta przyjaciółek. To co Beata uważała za „wystrzałowe”, Agata miała za doskonałe do pielenia i to za domem, broń Boże od strony ulicy, bo jeszcze by ją ktoś w tym zobaczył. Dawno stwierdziła, że zakupy z Beatą mają ją nauczyć tolerancji i cierpliwości i traktowała je wyłącznie szkoleniowo, to znaczy kompletnie bez emocji. Gdyby je miała, to musiałaby związać koleżankę, rozebrać ją i ubrać po swojemu. Czasami opadały jej ręce, gdy Beata dobierała dodatki, ale gdy pewnego razu usłyszała jak narzeczony Beaty (wyglądającej jak koczkodan) mówi jej, że wygląda pięknie, po prostu odpuściła sobie wszelkie uwagi.
– To o której się spotykamy? – zapytała Beata.
– Może za godzinę w Galerii Centrum? – zaproponowała Agata.
– Wolałabym jechać do Galerii Mokotów.
– Dobra, spotkamy się w Centrum w McDonaldzie i pojedziemy do Mokotowa, ok?
– Super, dzięki – ucieszyła się Beata i rozłączyła się.
– Może ja też sobie kupię coś fajnego – powiedziała do siebie Agata i poszła szybko się ogarnąć. Wychodząc krzyknęła do Maćka, że wychodzi i już jej nie było. W Centrum była trochę wcześniej, postanowiła więc zjeść śniadanie. Poszła do McDonalda. W zasadzie była wdzięczna Beacie, że wymyśliła te zakupy. Jedząc i rozmyślając nad swoim cudownym życiem, wprawiała się w coraz większą euforię. Gdy przyszła Beata, zastała przyjaciółkę uśmiechniętą i gotową stawić czoła wszelkim wyzwaniom.
W Galerii Mokotów rozpoczęły zakupy od zjedzenia loda i wypicia dużej kawy. Potem Beata biegała od sklepu do sklepu i usiłowała znaleźć coś „szałowego”. Agata chodziła spokojnie i oglądała nowe kolekcje szukając czegoś dla siebie. Beata myślała o zakupie nowej sukienki, Agata raczej o swetrach, może o fajnych spodniach. Po dwóch godzinach łażenia Agata przestała zajmować się ubraniami, a zaczęła przyglądać się ludziom. Pomyślała sobie, że każda z tych osób ma jakieś problemy i chętnie poszłaby do wróżki, która pomogłaby im je rozwiązać.
– Beata – zwróciła się do koleżanki – czy gdyby w Galerii był gabinet wróżki, to poszłabyś sobie powróżyć, tak dla jaj? – zapytała.
– No nie wiem – Beata skrzywiła się marszcząc nos i obnażając zęby – wiesz jaki mam stosunek do wróżenia.
– Rozumiem – Agata nie dawała za wygraną – ale gdybyś miała wybierać, to czy prędzej zdecydowałabyś się na wróżkę w Galerii, czy w prywatnym gabinecie?
– Jeśli już miałabym wybierać, to wolałabym iść do Galerii – stwierdziła Beata. – Wiesz, w takim miejscu mniej serio traktujesz takie rzeczy, bardziej jako zabawę – tłumaczyła robiąc dziwne miny. Agata pokiwała ze zrozumieniem głową.
Snuły się alejkami, oglądając wystawy sklepowe. Nagle Agata zobaczyła dziwnie znajomą postać w oddali. Przez chwilę nie mogła skojarzyć skąd ją zna, ale po chwili ją olśniło.
– Beata zobacz – szturchnęła koleżankę – widzisz tego faceta przy Reserved, tego wysokiego w czarnym płaszczu?
– Widzę – powiedziała Beata po chwili. – Niezłe ciacho – Dodała spoglądając znad okularów.
– To jest właśnie Piotr, ten wróż i terapeuta, znajomy Mirelli – oznajmiła Agata.
Beata gwizdnęła.
– No kochana, to ja się nie dziwię, że się tak interesujesz tą szkołą – powiedziała – skoro tam uczą tacy nauczyciele, może sama tam pójdę.
– Nie wygłupiaj się – obruszyła się Agata. – Zobacz – znowu szturchnęła Beatę. Ze sklepu wyszła młoda dziewczyna, wzięła Piotra za rękę i pociągnęła za sobą. Piotr roześmiał się i dał się zaciągnąć do sklepu.
– No proszę – powiedziała Beata z przekąsem – widzę, że korzysta w pełni ze swojej urody.
Agata posmutniała. Mirka przedstawiała Piotra jako porządnego, miłego i ciepłego faceta. Wyglądało,