Millennium. David Lagercrantz

Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Millennium - David Lagercrantz страница 9

Millennium - David Lagercrantz Millennium

Скачать книгу

można było przeczytać, zmierzono go, jeszcze kiedy był małym chłopcem, i uzyskany wynik w swoim czasie wzbudził niemałe poruszenie. Mannheimer w sympatyczny sposób starał się wszystko tonować.

      „IQ nic nie znaczy – mówił w wywiadzie. – Göring też miał wysokie. To nie wyklucza, że można być idiotą”. Potem przechodził do kwestii uczuć, empatii i tego wszystkiego, czego test na inteligencję nie zmierzy. Podkreślał, że to niegodne, wręcz niehonorowe opatrywać czyjeś uzdolnienia cyfrą.

      Nie wyglądał na drania. Z drugiej strony dranie często są specjalistami w zgrywaniu świętoszków. Mikael nie dał sobie zaimponować nawet tym, że Leo Mannheimer przeznaczał pokaźne sumy na cele dobroczynne i w ogóle robił wrażenie zrównoważonego i skromnego.

      Domyślał się, że Lisbeth wspomniała o nim nie po to, żeby zaprezentować wzór do naśladowania. Niczego jednak nie wiedział na pewno. Przy poszukiwaniu bez żadnych wstępnych założeń nie należy się poddawać żadnym stereotypom – czy to z jednej, czy z drugiej strony. Dlaczego Lisbeth była taka beznadziejna? Utkwił wzrok w wodach Riddarfjärden za oknem i pogrążył się w myślach. Wyjątkowo nie padało. Niebo się rozpogodziło, zapowiadał się wspaniały poranek. Mikael rozważał, czy mimo wszystko nie wyjść na cappuccino do Kaffebaru, gdzie mógłby doczytać swój kryminał i dać sobie spokój z Leo Mannheimerem, przynajmniej do końca tygodnia. Soboty po oddaniu gazety były najlepszymi dniami w miesiącu, właściwie jedynymi, kiedy pozwalał sobie na absolutną wolność. Z drugiej strony… obiecał, więc nie mógł ulec lenistwu.

      Lisbeth nie tylko dała mu temat dziesięciolecia i sprawiła, że „Millennium” odzyskało dawną pozycję i popularność. Uratowała życie dziecku i odkryła międzynarodową aferę przestępczą. Nic nie można było stwierdzić z większą pewnością niż to, że prokurator generalny Richard Ekström i cały sąd rejonowy to banda kretynów. On zebrał pochwały, a prawdziwa bohaterka siedziała za kratkami. Dlatego szukał dalej informacji na temat Leo Mannheimera, tak jak go prosiła.

      Nie było to szczególnie emocjonujące zajęcie, nawet jeśli wkrótce odkrył, że mają ze sobą coś wspólnego. Obaj próbowali ustalić prawdę na temat ataku hakerskiego na Finance Security w Brukseli. W zasadzie połowa szwedzkich dziennikarzy i cały rynek finansowy w taki czy inny sposób się w to zaangażowali, ale mimo wszystko… Może coś w tym było. Kto wie, może Leo Mannheimer miał jakieś informacje albo tajemnice związane z tym skokiem.

      Rozmawiał już o tym z Lisbeth. Pojechała wtedy na Gibraltar, żeby się zająć swoimi środkami finansowymi. To był dziewiąty kwietnia tego roku, tuż przed terminem, w którym miała się stawić w więzieniu. Wydawała się dziwnie niezaangażowana, zwłaszcza jeśli wziąć pod uwagę tematykę. Miał wrażenie, że po prostu chciała się nacieszyć ostatnimi chwilami na wolności i nie przejmować się wiadomościami, nawet jeśli chodziło o hakerstwo. Mimo to miała powody tym się zainteresować i może – nie mógł tego wykluczyć – coś na ten temat wiedziała. On sam akurat siedział w redakcji przy Götgatan, kiedy zajrzała do niego koleżanka, Sofie Melker, i oznajmiła, że banki mają problemy z witrynami internetowymi. Nie mogłoby go to mniej obejść.

      Giełda też najwyraźniej nie reagowała. Po chwili jednak zanotowała spadek zainteresowania krajowymi akcjami. Zaraz potem wszystko zupełnie stanęło, a tysiące ludzi nie widziało swoich środków online. Po prostu nie dało się zobaczyć żadnych pieniędzy ani inwestycji w papiery wartościowe. Wysłano całe mnóstwo komunikatów prasowych w stylu: „To tylko błąd techniczny. Wszystko zostanie naprawione w krótkim czasie. Sytuacja jest pod kontrolą”.

      Lecz niepokój narastał. Kurs korony spadał i nagle, niczym tsunami, pojawiła się fala plotek, że szkody są na tyle poważne, iż nie da się w całości odtworzyć portfeli papierów wartościowych. Powtarzano informację o ryzyku, o tym, że znaczne zasoby finansowe przepadły bezpowrotnie, choć najróżniejsze autorytety odrzucały to jako bzdury. Rynki finansowe szalały. Cały handel został wstrzymany, w słuchawkach rozlegały się krzyki, padały serwery poczty elektronicznej. Szwedzkiemu Bankowi Narodowemu grożono zbombardowaniem. Tłuczono szyby. Finansista Carl af Trolle tak gwałtownie kopnął rzeźbę z brązu, że złamał prawą stopę.

      Zdarzyło się wiele incydentów, ludzi ogarniało przeczucie czegoś, co mogło się kompletnie wymknąć spod kontroli. Wkrótce jednak wszystko dobiegło końca. Środki na kontach znów się pokazały, a sama szefowa Banku Narodowego, Lena Duncker, twierdziła, że nie było żadnego niebezpieczeństwa. Obiektywnie rzecz ujmując, oczywiście mówiła prawdę. Jednak tym razem to nie obiektywny aspekt – samo bezpieczeństwo IT – był najbardziej interesujący. Najciekawsze były nieporozumienia i panika. Kto doprowadził do ich wybuchu?

      Nie ulegało wątpliwości, że instytucja zwana dawniej Centralą Papierów Wartościowych, w której rejestrowano lokaty kapitałów wszystkich obywateli i która zgodnie z aktualnym trendem została sprzedana belgijskiej firmie Finance Security, padła ofiarą ataku przez przeciążenie. Już samo to pokazało, jak wrażliwy jest system finansowy. Ale to nie wszystko.

      Były jeszcze plotki, cała karuzela twierdzeń, poleceń i kłamstw, które wypłynęły do mediów społecznościowych i sprawiły, że jeszcze tego samego dnia Mikael wykrzyknął:

      – Czy jakiś gnój chce wywołać krach na giełdzie?

      Przez następne dni i tygodnie otrzymywał argumenty na poparcie swojej teorii. Jednak jak wszyscy inni nie dotarł do rozwiązania. Nie znaleziono żadnych podejrzanych, a po jakimś czasie odpuścił sobie tę sprawę. Tak samo jak cały kraj. Giełda znów zanotowała wzrost. Koniunktura kwitła. Znowu była hossa, a Mikael znalazł pilniejsze tematy – katastrofę z uchodźcami w Europie, zamachy terrorystyczne, rozwój prawicowego populizmu i faszyzmu w Europie i Stanach Zjednoczonych. Ale teraz…

      Wyobraził sobie posępną twarz Lisbeth, zaczął myśleć o jej siostrze Camilli, o pracującym dla niej gangu hakerów i bandytów, o groźbach wobec Lisbeth, o wszystkim tym po kolei. I to właśnie dlatego postanowił kontynuować badania i przeczytał esej napisany przez Leo Mannheimera do czasopisma „Fokus”. Jako dziennikarz nie był pod zbyt wielkim wrażeniem. Mannheimer ewidentnie nie miał żadnych nowych informacji. Tym niemniej niektóre fragmenty artykułu dobrze obrazowały aspekt psychologiczny całego rozwoju wypadków. Mikael trafił na informację, że Mannheimer wygłasza na ten temat serię wykładów pod hasłem „Tajny niepokój rynku”. Już następnego dnia, w niedzielę, miał o tym rozmawiać podczas eventu zorganizowanego w Stadgårdskajen przez Stowarzyszenie Szwedzkich Akcjonariuszy, Aktiespararna.

      Przez minutę lub dwie Mikael oglądał zdjęcia Mannheimera w sieci i próbował wyjść poza pierwsze wrażenie. Widział wówczas nie tylko pięknego mężczyznę o czystych rysach. Dostrzegał także nutę melancholii w jego oczach. Nie dało się jej ukryć nawet na stylizowanym zdjęciu na stronie internetowej firmy. Mannheimer nigdy nie mówił niczego z absolutną pewnością. Nie było żadnego „sprzedaj, kup, działaj teraz!”. Zawsze można było uchwycić wątpliwość, pytanie. Pisano, że ma analityczny umysł, jest muzykalny i interesuje się jazzem, zwłaszcza starszym, tak zwanym hot jazzem.

      Miał trzydzieści sześć lat i był jedynym dzieckiem zamożnej rodziny z Nockeby, na zachód od Sztokholmu. Kiedy się urodził, jego ojciec Herman miał pięćdziesiąt cztery lata. Był szefem koncernu przemysłowego Rosvik, a w późniejszym okresie członkiem zarządu i właścicielem czterdziestu procent kapitału zakładowego firmy brokerskiej Alfreda Ögrena.

      Jego

Скачать книгу