Fjällbacka. Camilla Lackberg
Чтение книги онлайн.
Читать онлайн книгу Fjällbacka - Camilla Lackberg страница 17
– Myślisz, że koty znają się na samochodach? Masz nierówno pod sufitem, czy co? – Popukał się w skroń i ze śmiechem potrząsnął głową. Zamknął za Martinem drzwi i założył łańcuch.
– Czy zastałem Erlinga? – Gösta delikatnie zapukał we framugę pierwszego z brzegu pokoju. Przyjechał z Paulą do urzędu gminy.
Siedząca tyłem do drzwi Gunilla aż podskoczyła na krześle.
– Ale mnie przestraszyliście – powiedziała i nerwowo zamachała rękami.
– Nie chciałem – odparł Gösta. – Szukamy Erlinga.
– Chodzi o Matsa? – Zatrząsł jej się podbródek. – To straszne. – Sięgnęła po paczkę chusteczek i starła łzy z kącików oczu.
– Tak – przyznał Gösta. – Chcemy przesłuchać wszystkich pracowników, ale najpierw chcielibyśmy porozmawiać z Erlingiem.
– Jest w swoim gabinecie. Zaprowadzę was.
Wstała, głośno wytarła nos i poszła przodem, do pokoju w końcu korzytarza.
– Erling, masz gości – powiedziała, odsuwając się.
– Cześć. Kogo ja widzę! – powiedział Erling, wstając, i serdecznie potrząsnął dłonią Gösty.
Spojrzał na Paulę. Wyraźnie szukał w pamięci.
– Petra, prawda? Główka pracuje jak dobrze naoliwiona maszyna. Nigdy nie zapominam.
– Paula – powiedziała Paula, podając mu rękę.
Erling się speszył, ale wzruszył ramionami.
– Przyjechaliśmy popytać o Matsa Sverina – szybko powiedział Gösta. Usiadł na krześle naprzeciwko Erlinga, zmuszając pozostałych, żeby również usiedli.
– Tak, to straszne. – Twarz Erlinga wykrzywił grymas. – Jest nam wszystkim bardzo przykro i oczywiście zastanawiamy się, co się mogło stać. Czy już coś wiadomo?
– Na razie nie. – Gösta potrząsnął głową. – Mogę tylko potwierdzić to, co mówiliśmy wczoraj. Że znaleziono go martwego w jego mieszkaniu i że wszczęliśmy śledztwo.
– Czy został zamordowany?
– Nie mogę ani potwierdzić, ani zaprzeczyć. – Gösta zdawał sobie sprawę, że brzmi to drętwo, ale wiedział, że będzie miał do czynienia z Hedströmem, jeśli się niepotrzebnie wygada i zaszkodzi śledztwu. – Potrzebujemy waszej pomocy – mówił dalej. – Jak rozumiem, Sverin nie przyszedł do pracy ani w poniedziałek, ani we wtorek. Wtedy zadzwoniliście do jego rodziców. Często mu się zdarzało nie przyjść do pracy?
– Wprost przeciwnie. Odkąd do nas przyszedł, nie opuścił ani jednego dnia. O ile pamiętam, nie zdarzyło się, żeby nie przyszedł. Nawet z powodu wizyty u dentysty. Był bardzo obowiązkowy i skrupulatny. Właśnie dlatego się zaniepokoiliśmy, gdy ani nie przyszedł, ani nie zadzwonił.
– Od jak dawna u was pracował? – spytała Paula.
– Od dwóch miesięcy. Mieliśmy szczęście, że do nas przyszedł. Pięć tygodni wcześniej daliśmy ogłoszenie, że szukamy pracownika. Zgłosiło się kilka osób, ale żadna nie miała wymaganych kwalifikacji. Natomiast gdy zgłosił się Mats, mieliśmy obawy, że ta posada jest poniżej jego kwalifikacji. Uspokoił nas jednak, że właśnie czegoś takiego szukał. Przede wszystkim zaś bardzo chciał wrócić do Fjällbacki. Trudno się dziwić. Bądź co bądź perła naszego wybrzeża. – Erling rozłożył ręce.
– Podał jakiś szczególny powód powrotu? – Paula wychyliła się do przodu.
– Nie, powiedział tylko, że chce uciec od wielkomiejskiego stresu i podnieść jakość życia. Szukał dokładnie tego, co oferuje nasza gmina. Spokój, cisza i jakość życia. – Erling powiedział to dobitnie, akcentując każde słowo.
– Nie podał żadnych osobistych powodów? – Gösta zaczął się niecierpliwić.
– Nie, był bardzo skryty. Oczywiście wiem, że pochodził z Fjällbacki, ale nie opowiadał o swoim życiu prywatnym.
– Jeszcze w Göteborgu przydarzyło mu się coś bardzo nieprzyjemnego. Został ciężko pobity i wylądował w szpitalu. O tym też nie wspomniał? – spytała Paula.
– Ależ skąd, nigdy – odparł zdumiony Erling. – Miał jakieś blizny na twarzy, ale mówił, że się przewrócił na rowerze, nogawka wkręciła się w szprychy.
Gösta i Paula wymienili pełne zdziwienia spojrzenia.
– Kto go pobił? Ten sam, co… – ostatnie słowa Erling wypowiedział szeptem.
– Zdaniem jego rodziców został pobity zupełnie bez powodu. Nie dostrzegamy związku między tymi sprawami, ale nie można go wykluczyć – odpowiedział Gösta.
– Naprawdę nigdy nie wspominał o tym, jak żył w Göteborgu? – dopytywała się Paula.
Erling potrząsnął głową.
– Naprawdę. Nigdy nie opowiadał o sobie. Jakby wcześniej nic nie było, jakby jego życie zaczęło się dopiero, gdy zaczął u nas pracować.
– Nikogo to nie dziwiło?
– Czy ja wiem? Nikt się nad tym nie zastanawiał. On nie był mrukiem. Chętnie się śmiał i żartował, włączał się do rozmowy, gdy przy kawie gadało się o tym, co było w telewizji, i tak dalej. Nie rzucało się w oczy, że nie mówił o sprawach prywatnych. Dopiero teraz sobie to uzmysłowiłem.
– Czy był dobrym pracownikiem? – spytał Gösta.
– Był świetnym dyrektorem finansowym. Jak już mówiłem: dokładny, skrupulatny i sumienny. Bez wątpienia posiadał wszystkie cechy, których się oczekuje od człowieka pilnującego finansów. Zwłaszcza gdy chodzi o sprawy tak delikatne z politycznego punktu widzenia jak nasze.
– Więc nie było na niego żadnych skarg? – spytała Paula.
– Nie. Był bardzo sprawny. Nieoceniony przy realizacji projektu Badis. Dołączył wprawdzie dość późno, ale szybko się wdrożył i bardzo nam pomógł.
Gösta spojrzał na Paulę. Potrząsnęła głową. Na razie nie mieli więcej pytań, choć Gösta nie mógł się oprzeć refleksji, że wie o Matsie Sverinie tak samo niewiele jak przed rozmową z jego szefem. Ciekaw był, co wyjdzie na jaw, gdy poskrobią trochę mocniej.
Domek Sverinów był ładnie położony, nad wodą, w Mörhult. Zrobiło się cieplej, piękna pogoda zapowiadała lato i Patrik zostawił kurtkę w samochodzie. Wcześniej zadzwonił, żeby ich uprzedzić, i gdy Gunnar Sverin otworzył drzwi, od razu zobaczył