Fjällbacka. Camilla Lackberg

Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Fjällbacka - Camilla Lackberg страница 19

Fjällbacka - Camilla Lackberg Saga o Fjallbace

Скачать книгу

style="font-size:15px;">      – Mogę zobaczyć? – Patrik wyciągnął rękę, Gunnar podał mu plik. – Ojej – wyrwało mu się, gdy zobaczył zdjęcie Matsa Sverina na szpitalnym łóżku. Widział go na zdjęciach w salonie, ale na tych był nie do poznania. Całą twarz, właściwie całą głowę, miał opuchniętą. Pokrywały ją czerwone i sine plamy, w różnych odcieniach.

      – Właśnie. – Gunnar odwrócił wzrok.

      – Mówili, że mogło się skończyć gorzej, że miał szczęście w nieszczęściu. – Signe zamrugała oczami.

      – Czy dobrze zrozumiałem, że nie złapali sprawców?

      – Zgadza się. Myśli pan, że to ma związek z tym, co się teraz stało? Wtedy pobiła go na ulicy grupa zupełnie obcych ludzi. Banda wyrostków. Zwrócił jednemu uwagę, żeby nie sikał przed jego domem. Mówił, że nigdy wcześniej ich nie widział. Dlaczego mieliby… – Jej głos przeszedł w pisk.

      Gunnar pogłaskał ją uspokajająco po ramieniu.

      – Na razie nic nie wiadomo. Policja po prostu chce się dowiedzieć jak najwięcej.

      – Tak jest – potwierdził Patrik. – W tej chwili niczego nie zakładamy. Chcemy się dowiedzieć jak najwięcej o Matsie i o jego życiu. – Zwrócił się do Signe. – Mąż powiedział, że o ile wam wiadomo, ostatnio Mats nie miał dziewczyny.

      – To prawda, nic o tym nie mówił. Już zaczęłam tracić nadzieję na wnuki – odparła. Rozpłakała się, bo nagle do niej dotarło, co powiedziała. Już nie ma nadziei na wnuki.

      Gunnar uścisnął jej rękę.

      – Ale wydaje mi się, że w Göteborgu kogoś miał – mówiła dalej przez łzy. – Nic mi nie mówił, ale takie odniosłam wrażenie. Czasem, gdy do nas przyjeżdżał, jego ubranie pachniało perfumami. Zawsze ten sam zapach.

      – Ale żadnego imienia nie wymienił? – upewnił się Patrik.

      – Nie. Bynajmniej nie dlatego, że matka go nie pytała – uśmiechnął się Gunnar.

      – Nie mogłam zrozumieć, po co robi z tego tajemnicę. Co by się stało, gdyby przyjechał z nią do nas na weekend, żebyśmy ją poznali? Na pewno potrafilibyśmy się zachować.

      Gunnar potrząsnął głową.

      – Jak pan widzi, delikatna sprawa.

      – Czy nie odnieśliście wrażenia, że ta kobieta, kimkolwiek była, nadal była obecna w życiu Matsa, kiedy wrócił do Fjällbacki?

      – Czy ja wiem… – Gunnar zerknął na żonę.

      – Nie, na pewno nie – powiedziała zdecydowanie. – Matka wie takie rzeczy. Mogłabym niemal przysiąc, że nikogo nie miał.

      – Myślę, że nie potrafił zapomnieć o Annie – wtrącił Gunnar.

      – Co ty pleciesz? To było całe wieki temu. Byli wtedy dzieciakami.

      – To nie ma znaczenia. Annie miała w sobie coś szczególnego. Zawsze tak uważałem i wydaje mi się, że Matte… Pamiętasz, jak zareagował, gdy mu powiedzieliśmy, że wróciła?

      – No tak, ale ile oni mieli wtedy lat? Siedemnaście? Osiemnaście?

      – Swoje wiem. – Gunnar wysunął podbródek. – Zresztą miał ją odwiedzić.

      – Przepraszam – wtrącił Patrik. – Kto to jest Annie?

      – Annie Wester. Znali się od dziecka. Nawiasem mówiąc, chodzili do jednej klasy z pańską żoną. I Matte, i Annie.

      Gunnar wydawał się trochę zakłopotany tym, że zna Erikę, ale Patrik się nie zdziwił. Mieszkańcy Fjällbacki i tak wiedzieli o sobie prawie wszystko, a Erice od czasu sukcesu jej książki przyglądali się jeszcze uważniej.

      – Czy ona tu jeszcze mieszka?

      – Nie, wyprowadziła się dawno temu. Wyjechała do Sztokholmu i od tamtej pory nie mieli ze sobą kontaktu. Ale ma wyspę niedaleko stąd. Nazywa się Gråskär.

      – Więc sądzi pan, że Mats ją odwiedził?

      – Nie wiem, czy zdążył – odparł Gunnar. – Ale można zadzwonić, spytać Annie. – Wstał i przyniósł kartkę przyklejoną do drzwi lodówki. – To numer jej komórki. Nie wiem, jak długo zamierza zostać. Jest tu z synkiem.

      – Często przyjeżdża?

      – Nie, nawet się zdziwiliśmy, że przyjechała. Nie było jej od czasu, kiedy wyjechała do Sztokholmu, a to było wiele lat temu. Wyspa jest jej własnością. Dawno temu kupił ją jej dziadek. Tylko ona została, nie ma rodzeństwa. Pomagaliśmy jej opiekować się domem, ale latarni niedługo nic nie pomoże, jeśli czegoś szybko nie zrobią.

      – Latarni?

      – Na wyspie jest stara latarnia morska, z dziewiętnastego wieku. I dawny dom latarnika.

      – To chyba odludne miejsce. – Patrik skrzywił się, wypijając ostatni łyk zimnej kawy.

      – Odludne albo takie, gdzie jest spokój i cisza, zależy, jak na to spojrzeć – zauważyła Signe. – Ja nie przespałabym tam nawet jednej nocy.

      – A nie mówiłaś przypadkiem, że to brednie i zabobony? – powiedział Gunnar.

      – Co mianowicie? – zaciekawił się Patrik.

      – Gråskär nazywają Wyspą Duchów. U nas mówi się, że kto tam umrze, nigdy stamtąd nie odejdzie – wyjaśnił Gunnar.

      – Straszy, tak?

      – E tam… ludzie plotą – prychnęła Signe.

      – Tak czy inaczej, zadzwonię do Annie Wester. Dziękuję za kawę i za rozmowę. – Patrik wstał i dosunął krzesło.

      – Dobrze było móc porozmawiać o nim – odparła cicho Signe.

      – Mógłbym pożyczyć? – Patrik wskazał na zdjęcia ze szpitala. – Obiecuję, że będziemy się z nimi obchodzić ostrożnie.

      – Może pan zatrzymać. – Gunnar podał mu odbitki. – Mamy aparat cyfrowy, przerzuciłem zdjęcia do komputera.

      – Dziękuję. – Patrik włożył zdjęcia do teczki.

      Odprowadzili go do drzwi. Siadając za kierownicą, miał przed oczami Matsa Sverina jako małego chłopca, potem nastolatka, i w końcu dorosłego mężczyznę. Postanowił, że pojedzie do domu na lunch. Poczuł palącą potrzebę ucałowania swoich bliźniaków.

      – Jak się miewa mój kochany wnuczek? – Mellberg też pojechał do domu na lunch. Jak tylko wszedł, wyrwał Ricie małego i zaczął go podrzucać. Leo

Скачать книгу