Fjällbacka. Camilla Lackberg

Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Fjällbacka - Camilla Lackberg страница 4

Fjällbacka - Camilla Lackberg Saga o Fjallbace

Скачать книгу

z niesmakiem spojrzał na młodszego kolegę. Maseczka? Po moim trupie! W życiu by nie pozwolił, żeby mu rozsmarowywano na twarzy jakieś mazidło.

      – Okej, sprawdzimy ofertę. Liczę na jakieś pyszne jedzonko, na przykład bufet deserów.

      – Akurat! – zaśmiał się Martin. – W takich miejscach chodzi o dbanie o sylwetkę, nie o napełnianie kałduna.

      Gösta zrobił obrażoną minę. Ważył tyle samo co w dniu, kiedy zdawał maturę. Co do grama. Prychnął i sięgnął po jeszcze jedną markizę.

      W domu zastali totalny zamęt. Maja i Lisen skakały po kanapie, Emma i Adrian bili się o płytę DVD, bliźnięta darły się na cały głos. Mama Patrika wyglądała, jakby chciała wyskoczyć przez okno.

      – Dzięki Bogu, że już jesteście – wymknęło jej się i natychmiast wręczyła synowi i synowej po wrzeszczącym dziecku. – Nie rozumiem, co ich napadło. Zupełnie powariowali. Próbowałam nakarmić maluchy, ale gdy karmię jednego, drugi wrzeszczy, a wtedy ten pierwszy się rozprasza, nie może jeść i też wrzeszczy i… – Zaparło jej dech, umilkła.

      – Siadaj, mamo – powiedział Patrik. Z Antonem na ręku poszedł po butelkę. Synek aż poczerwieniał od krzyku.

      – Weź też dla Noela. – Erika próbowała pocieszyć drugiego synka. On również krzyczał ile sił.

      Obaj byli jeszcze bardzo mali. Nie to co Maja. Ona od początku była duża i krzepka. A i tak wydawali się ogromni w porównaniu z tym, jacy byli, kiedy się urodzili. Leżeli w inkubatorach, podłączeni do różnych rurek, i przypominali dwa ptaszki. W szpitalu mówili, że mają naturę wojowników. Szybko doszli do siebie, zwykle mieli apetyt i szybko przybierali na wadze. Mimo to Erika i Patrik od czasu do czasu się niepokoili.

      – Dziękuję. – Erika wzięła od Patrika butelkę i usiadła w fotelu z Noelem. Zaczął łapczywie pić. Patrik usiadł w drugim fotelu, z Antonem. Ucichł równie szybko jak braciszek. Erika nie mogła karmić piersią i pomyślała, że ma to nawet pewne zalety. Mogli się podzielić obowiązkami. Przy Mai było to znacznie trudniejsze. Wtedy miała wrażenie, że córeczka jest na stałe przyklejona do jej piersi.

      – Jak było? – spytała Kristina. Zdjęła z kanapy Maję i Lisen i kazała im iść na górę, pobawić się w pokoju Mai. Nie dały się długo prosić, bo Emma i Adrian już tam byli.

      – Czy ja wiem? Martwię się o Annę – odparła Erika.

      – Ja też. – Patrik ostrożnie usadowił się wygodniej. – Mam wrażenie, że zupełnie odsunęła Dana.

      – Wiem. Próbowałam z nią o tym rozmawiać. Ale po tym, co przeszła… – Erika potrząsnęła głową na myśl o tej niesprawiedliwości. Anna miała za sobą małżeństwo, które było piekłem. Ostatnio wydawało się, że wreszcie osiągnęła spokój. Bardzo się cieszyła, że będzie miała dziecko z Danem. To, co się stało, jest tak okrutne, że aż niepojęte.

      – Wydaje się, że Emma i Adrian jakoś sobie z tym wszystkim radzą. – Kristina spojrzała w górę. Dochodził stamtąd śmiech dzieci.

      – Może – odparła Erika. – Chyba po prostu się cieszą, że mama wróciła do domu. Nie jestem pewna, czy już wszystko odreagowali.

      – Pewnie masz rację – przyznała Kristina i zerknęła na syna. – A ty? Nie powinieneś przypadkiem posiedzieć jeszcze w domu, żeby porządnie odpocząć? Zarzynasz się w pracy i nikt ci za to nawet nie podziękuje. Powinieneś potraktować to, co się stało, jako sygnał ostrzegawczy.

      – W komisariacie jest teraz spokojniej niż tu. – Erika kiwnęła głową, wskazując na bliźniaki. – Ale zgadzam się, mówię mu to samo.

      – Praca mi służy, ale wiesz, że zostałbym w domu dłużej, gdybyś poprosiła. – Patrik odstawił pustą butelkę i trzymał Antona pionowo, żeby mu się odbiło.

      – Poradzimy sobie.

      Mówiła szczerze. Kiedy urodziła Maję, miała wrażenie, że żyje we mgle. Teraz było zupełnie inaczej. Może okoliczności przyjścia na świat bliźniaków nie zostawiły miejsca na depresję. Pomogło również to, że chłopcy już w szpitalu przyzwyczaili się do stałego rytmu snu i karmienia. Jedli o stałych porach, w dodatku jednocześnie. Erika nie obawiała się, że nie poradzi sobie z opieką nad nimi. Wiedziała, jak niewiele brakowało, żeby je straciła, więc cieszyła się z każdej chwili spędzonej z dziećmi.

      Przymknęła oczy, pochyliła się i przytknęła nos do puszystej główki Noela. Pomyślała o Annie. Zacisnęła powieki. Musi wymyślić, jak pomóc siostrze. Na razie czuła się bezradna. Odetchnęła głęboko, szukała pocieszenia w zapachu synka.

      – Moje kochanie – szepnęła. – Moje kochanie.

      – Jak ci idzie w pracy? – powiedziała lekkim tonem Signe, nakładając na talerz solidną porcję purée z ziemniaków, zielonego groszku i klopsa z sosem.

      Matte od powrotu do Fjällbacki tylko dłubał widelcem w talerzu, chociaż zawsze gdy przychodził do nich na obiad, gotowała mu ulubione dania. Nie wierzyła, że w domu je cokolwiek. Był chudy jak szczapa. Na szczęście odkąd zniknęły ślady pobicia, wyglądał trochę lepiej. Aż krzyknęła, kiedy go zobaczyła w szpitalu Sahlgrenska3, taki był skatowany. Miał bardzo spuchniętą twarz, ledwo go poznali.

      – Dobrze.

      Drgnęła. Zwlekał z odpowiedzią tak długo, że zdążyła zapomnieć, że o coś pytała. Nabrał na widelec trochę purée i kawałeczek klopsa. Signe złapała się na tym, że wstrzymuje oddech i podąża wzrokiem za widelcem zmierzającym do ust syna.

      – Przestań się na niego gapić, jak je – mruknął Gunnar, biorąc dokładkę.

      – Przepraszam – odpowiedziała. – Po prostu… tak się cieszę, kiedy jesz.

      – Mamo, ja się naprawdę nie głodzę. Zobacz. Jem. – Ostentacyjnie nabrał na widelec sporą porcję i szybko wsunął do ust, żeby nic nie spadło.

      – A nie wykorzystują cię za bardzo?

      Gunnar rzucił jej kolejne gniewne spojrzenie. Uważał, że jest nadopiekuńcza i powinna dać synowi spokój, ale ona nie mogła się powstrzymać. Matte był jej jedynym dzieckiem i od czasu, kiedy przyszedł na świat, owego grudniowego dnia prawie czterdzieści lat temu, co chwilę budziła się w nocy zlana potem. Śniło jej się, że przytrafiają mu się makabryczne rzeczy. Nic nie było dla niej ważniejsze niż to, żeby mu się dobrze wiodło. Zawsze tak było. Wiedziała, że Gunnar czuje to samo. On też uwielbiał syna, ale robił wszystko, żeby odpędzić od siebie te mroczne obawy.

      Nie opuszczała jej myśl, że w jednej chwili mogłaby go stracić. Kiedy był niemowlęciem, śniło jej się, że ma niewykrytą wadę serca. Zmusiła lekarzy do przeprowadzenia gruntownych badań. Wykazały, że jest zdrów jak ryba. Przez pierwszy rok nigdy nie spała dłużej niż godzinę, ciągle się

Скачать книгу


<p>3</p>

Sahlgrenska sjukhuset – szpital uniwersytecki w Göteborgu, największy szpital w Europie Północnej.