Fjällbacka. Camilla Lackberg
Чтение книги онлайн.
Читать онлайн книгу Fjällbacka - Camilla Lackberg страница 11
Erika uściskała je kolejno, a wtedy dziewczynki zniknęły równie prędko, jak się pojawiły. Mogła się już spokojnie rozebrać.
Pernilla stała w kuchni, gotując coś z wypiekami na policzkach. Była przepasana fartuchem z wielkim napisem „Całuj kucharza”. Wyglądało na to, że właśnie nastąpił krytyczny moment, bo z roztargnieniem tylko pokiwała Erice ręką, by zaraz zająć się garnkami i patelniami, buchającymi parą i skwierczącymi tłuszczem. Erika poszła do salonu, gdzie zgodnie z przypuszczeniami znalazła Dana, półleżącego na kanapie, z nogami na szklanym stoliku i pilotem od telewizora tkwiącym w prawej ręce.
– Cześć! To ty, świniaku, lenisz się na kanapie, a żonisko haruje w kuchni w pocie czoła.
– Czeeeść! Jak człowiek wie, czego chce, i ma twardą rękę, to każda kobieta mu się podporządkuje.
Uśmiechnął się ciepło, zaprzeczając własnym słowom. Erika dobrze wiedziała, że tak naprawdę osobą sprawującą rządy w domu Karlssonów z pewnością nie jest Dan.
Uściskała go szybko, a potem zasiadła na czarnej skórzanej kanapie i, czując się jak u siebie w domu, również położyła nogi na stoliku. Przez chwilę w błogiej ciszy oglądali wiadomości na telewizyjnej czwórce. Erice przeszła przez głowę myśl, zresztą nie po raz pierwszy, że tak mogło wyglądać ich wspólne życie.
Dan był jej chłopakiem i pierwszą wielką miłością. Byli parą przez całe trzy lata liceum, praktycznie nierozłączną. Potem okazało się jednak, że każde z nich oczekuje od życia czego innego. Dan zamierzał zostać na miejscu i łowić ryby – tak jak jego ojciec, a przedtem dziadek – podczas gdy Erika nie mogła się doczekać, kiedy wyjedzie z Fjällbacki. Zawsze jej tu było duszno, a przyszłość widziała gdzie indziej.
Przez jakiś czas próbowali podtrzymywać związek, chociaż Dan został we Fjällbace, a Erika wyjechała do Göteborga. Ale życie każdego z nich potoczyło się swoim torem i doszło do bolesnego zerwania. Z czasem udało im się zbudować przyjaźń. Teraz, piętnaście lat później, była prawdziwie mocna i serdeczna.
Pernilla pojawiła się w jego życiu jako uosobienie gorących pocieszycielskich objęć. Nastąpiło to w chwili, gdy Dan jeszcze nie pogodził się z myślą, że związek z Eriką nie ma przyszłości. Pernilla tymczasem była na miejscu, kiedy jej potrzebował, a jej uwielbienie do pewnego stopnia zapełniło pustkę po Erice. Widok Dana z inną dziewczyną u boku był dla Eriki bolesnym doświadczeniem, ale z czasem uświadomiła sobie, że było to nieuniknione i wcześniej czy później musiało się zdarzyć. Takie jest życie.
Teraz Dan i Pernilla mają trzy córki. Erika przypuszczała, że z upływem lat udało im się zbudować związek oparty na przywiązaniu, chociaż dostrzegała u Dana oznaki świadczące o wewnętrznym niepokoju.
Początkowo dochodziło do tarć. Pernilla pilnowała go zazdrośnie, a do Eriki odnosiła się z wielką podejrzliwością. Z czasem Erice udało się ją przekonać, że nie zamierza jej odbić męża. Wprawdzie nie zostały bliskimi przyjaciółkami, ale ich wzajemne stosunki cechowała niewymuszona serdeczność. Jedną z przyczyn było to, że dziewczynki uwielbiały Erikę, została nawet matką chrzestną Lisen.
– Podano do stołu.
Oboje podnieśli się z kanapy i przeszli do kuchni. Pernilla postawiła na stole garnek, z którego unosiły się kłęby pary. Na widok dwóch talerzy Dan zmarszczył pytająco brwi.
– Ja już zjadłam kolację z dziećmi. Jedzcie sobie, ja tymczasem przypilnuję, żeby poszły do łóżek.
Erika zawstydziła się, że Pernilla zrobiła sobie tyle kłopotu z jej powodu, ale Dan wzruszył ramionami i beztrosko nałożył sobie olbrzymią porcję czegoś, co okazało się rybą w jarzynach.
– Co tam u ciebie? Nie pokazywałaś się kilka tygodni.
Powiedział to raczej z troską niż z wyrzutem. A mimo to Erice zrobiło się głupio, że się ostatnio nie odzywała. Ale tyle miała spraw na głowie.
– U mnie coraz lepiej. Zanosi się za to na awanturę o dom – odpowiedziała Erika.
– Co takiego? – Dan spojrzał na nią zdziwiony znad talerza. – Przecież obie z Anną jesteście do niego przywiązane i zazwyczaj się dogadujecie.
– My się dogadujemy. Zapominasz, że jest jeszcze Lucas. A on zwietrzył pieniądze i nie zamierza odpuścić. Nigdy nie liczył się specjalnie z Anną. Dlaczego tym razem miałoby być inaczej?
– Gdybym go kiedyś dorwał ciemną nocą, nie byłby już taki pewny siebie.
Walnął pięścią w stół. Erika nie miała wątpliwości, że gdyby zechciał, mógłby naprawdę dołożyć Lucasowi. Od wczesnej młodości był mocno zbudowany, a lata ciężkiej pracy na łodzi rybackiej też zrobiły swoje. Zewnętrznemu wrażeniu siły przeczył jednak łagodny, miękki wyraz oczu. O ile jej było wiadomo, Dan nigdy nie podniósł ręki na jakiekolwiek żywe stworzenie.
– Właściwie trudno mi coś powiedzieć. Nie wiem, jak przedstawia się moja sytuacja. Jutro dzwonię do koleżanki, Marianne, adwokatki, spytać, jakie mam szanse nie zgodzić się na sprzedaż. Ala dziś nie chcę o tym myśleć. Poza tym w ostatnich dniach miałam trochę przeżyć, wobec których takie majątkowe sprawy są bardzo błahe.
– Tak, słyszałem. – Dan umilkł. Po chwili zapytał: – Jakie to uczucie zobaczyć człowieka w takim stanie?
Erika zastanawiała się nad odpowiedzią.
– Przeraźliwie smutne i okropne. Mam nadzieję, że już mnie to nie spotka.
Opowiedziała mu o artykule wspomnieniowym o Alex i rozmowach z jej mężem i koleżanką.
– Nie rozumiem tylko, dlaczego się zamknęła przed najważniejszymi osobami w życiu. Zobaczyłbyś jej męża – uwielbiał ją. Z drugiej strony pewnie większość ludzi tak ma. Uśmiechają się wesoło, a w rzeczywistości mają potąd zmartwień i problemów!
Dan przerwał jej szorstko.
– Słuchaj, mecz zaczyna się za jakieś trzy sekundy. Wolę hokeja na lodzie od twoich pseudofilozoficznych rozważań.
– Nie ma obaw. Zresztą zabrałam ze sobą książkę, gdyby mecz okazał się nudny.
Dan rzucił jej mordercze spojrzenie, ale zobaczył błysk w jej oku i domyślił się, że się z nim droczy.
Zdążyli zasiąść przed telewizorem w chwili, gdy krążek został rzucony na lód.
Marianne podniosła słuchawkę już po pierwszym dzwonku.
– Marianne Svan, słucham.
– Cześć, tu Erika.
– Witaj, dawno się nie odzywałaś. Fajnie, że dzwonisz. Co u ciebie? Tyle o tobie myślałam.