Homo deus. Yuval Noah Harari
Чтение книги онлайн.
Читать онлайн книгу Homo deus - Yuval Noah Harari страница 26
![Homo deus - Yuval Noah Harari Homo deus - Yuval Noah Harari](/cover_pre458851.jpg)
Niemniej jednak wszystkie religie rolnicze – w tym dźinizm, buddyzm i hinduizm – zawsze jakoś usprawiedliwiają wyższość człowieka i możliwość wykorzystywania zwierząt (nawet jeśli nie ze względu na pozyskiwanie ich mięsa, to przynajmniej mleka i siły mięśni). Wszystkie te systemy religijne utrzymują, że naturalna hierarchia bytów uprawnia ludzi do władzy nad innymi zwierzętami i do ich wykorzystywania, pod warunkiem że ludzie będą przestrzegali pewnych ograniczeń. Hinduizm na przykład uznał krowy za istoty święte i zakazał jedzenia wołowiny, ale zapewnił również ostateczne uzasadnienie dla przemysłu mleczarskiego, twierdząc, że krowy to stworzenia hojne i same chcą dzielić się własnym mlekiem z ludzkością.
W ten sposób ludzie zobowiązali się do przestrzegania „rolniczego układu”. Zgodnie z nim kosmiczne siły dały im władzę nad innymi zwierzętami, pod warunkiem że ludzie będą spełniali pewne obowiązki wobec bogów, wobec natury i wobec samych zwierząt. Łatwo było uwierzyć w istnienie takiej kosmicznej umowy, ponieważ była ona odbiciem codziennego porządku rolniczego życia.
Zbieracze-łowcy nie uważali się za istoty wyższe, ponieważ rzadko mieli świadomość swego wpływu na ekosystem. Typowa ich grupa liczyła kilkudziesięciu osobników, otaczały ją tysiące dzikich zwierząt, a jej przetrwanie zależało od rozumienia i szanowania pragnień tych zwierząt. Zbieracze musieli ciągle się zastanawiać, o czym marzy jeleń i co sobie myślą lwy. W innym wypadku nie udawało im się upolować jelenia ani uniknąć spotkania z lwami.
Rolnicy natomiast żyli w świecie, w którym rządziły oraz który kształtowały ludzkie marzenia i myśli. Ludzie wciąż podlegali potężnym siłom natury, takim jak burze i trzęsienia ziemi, ale w dużo mniejszym stopniu byli zależni od woli innych zwierząt. Syn rolnika wcześnie uczył się dosiadać konia, zaprzęgać byka, smagać batem upartego osła i wyprowadzać owce na pastwisko. Łatwo było ulec pokusie i uwierzyć, że te codzienne czynności są odbiciem albo naturalnego porządku rzeczy, albo woli nieba.
Rewolucja agrarna była zatem rewolucją zarówno ekonomiczną, jak i religijną. Nowym typom stosunków ekonomicznych towarzyszyły nowego rodzaju wierzenia religijne usprawiedliwiające brutalne wykorzystywanie zwierząt. Ten pradawny proces można obserwować nawet dzisiaj, ilekroć ostatnie pozostałe społeczności zbieraczy-łowców przyjmują rolnictwo. W ostatnich latach zbieracze-łowcy z ludu Najaka w południowych Indiach wdrożyli pewne praktyki rolnicze: zaczynają na przykład hodować bydło lub kury albo uprawiać herbatę. Nic dziwnego, że również w ich postawie wobec zwierząt pojawiają się nowe elementy – mają całkiem inne poglądy na temat udomowionych zwierząt (i roślin) niż na temat organizmów dziko żyjących czy rosnących.
W języku Najaka istotę żywą obdarzoną niepowtarzalną osobowością nazywa się mansan. Badającemu tę kwestię antropologowi Danny’emu Navehowi Najakowie tłumaczyli, że wszystkie słonie są mansan. „My żyjemy w lesie, one żyją w lesie. Wszyscy jesteśmy mansan […]. Tak samo niedźwiedzie, jelenie i tygrysy. Wszystkie zwierzęta leśne”. A co z krowami? „Krowy są inne. Wszędzie trzeba je prowadzić”. A kury? „One są niczym. One nie są mansan”. A drzewa w lesie? „Tak – one żyją bardzo długo”. A krzewy herbaty? „O, te to ja uprawiam, żeby sprzedawać liście herbaty i kupować w sklepie to, czego mi potrzeba. Nie, one nie są mansan”83.
W degradowaniu zwierząt z poziomu istot obdarzonych czuciem i zasługujących na szacunek do rangi zwykłego przedmiotu posiadania ludzie rzadko zatrzymywali się na krowach i kurach. Większość rolniczych społeczeństw zaczęła traktować różne klasy ludzi tak, jakby również one były ich własnością. W starożytnym Egipcie, biblijnym Izraelu i średniowiecznych Chinach często trzymano ludzi w niewoli, torturowano i zabijano nawet za błahe wykroczenia. Tak samo jak wieśniacy nie radzili się krów i kur, jak prowadzić gospodarstwo, tak też i władcy nie palili się do pytania chłopów o ich opinie w sprawie rządzenia królestwem. A kiedy dochodziło do starć między grupami etnicznymi albo społecznościami religijnymi, często nawzajem się one odczłowieczały, przedstawiając „innych” jako zwierzęta pozbawione ludzkich cech. W ten sposób gospodarstwo rolne stało się prototypem nowych społeczeństw, z właściwymi im nadętymi panami, niższymi rasami nadającymi się do wyzyskiwania, dzikimi zwierzętami, które trzeba tępić, oraz z unoszącym się nad tym wszystkim wielkim Bogiem, który udziela swego błogosławieństwa całemu temu układowi.
Pojawienie się nowożytnej nauki i przemysłu doprowadziło do kolejnej rewolucji w stosunkach ludzi ze zwierzętami. W trakcie rewolucji agrarnej ludzkość pozbawiła głosu zwierzęta i rośliny, a animistyczną wielką operę zamieniła w dialog między człowiekiem a bogami. W trakcie rewolucji naukowej ludzkość pozbawiła głosu także bogów. Świat stał się teraz teatrem jednego aktora. Ludzkość stoi sama na pustej scenie, mówi sama do siebie, nie liczy się z nikim i zdobywa olbrzymią władzę bez żadnych obowiązków. Rozszyfrowawszy nieme prawa fizyki, chemii i biologii, obchodzi się teraz z nimi, jak tylko uważa za stosowne.
Kiedy pradawny łowca wyprawiał się na sawannę, prosił o pomoc dzikiego byka, a byk czegoś od łowcy żądał. Kiedy pradawny rolnik chciał, żeby krowy dawały mu dużo mleka, prosił o pomoc jakiegoś boga w niebiosach, a bóg określał swoje warunki. Kiedy paradujący w białych fartuchach pracownicy działu badań i rozwoju firmy Nestlé chcą zwiększyć produkcję mleka, studiują genetykę – a geny nie domagają się od nich niczego w zamian.
Jednak dokładnie tak samo jak łowcy i rolnicy ludzie z działu badań i rozwoju też mają swoje mity. Najsłynniejszy z nich jest bezwstydnym plagiatem legendy o drzewie wiedzy i ogrodzie Eden. Różni się tym, że przenosi akcję do ogrodu w Woolsthorpe Manor w hrabstwie Lincolnshire. Według tego mitu Isaac Newton siedział sobie tam pod jabłonią, kiedy nagle dojrzały owoc spadł mu na głowę. Newton zaczął się zastanawiać, dlaczego jabłko poleciało prosto w dół, a nie w bok albo do góry. Jego dociekania doprowadziły go do odkrycia grawitacji i zasad mechaniki.
Opowieść o Newtonie odwraca mit o drzewie wiedzy do góry nogami. W ogrodzie Eden dramat zapoczątkowuje wąż, kusząc ludzi do grzechu i sprowadzając tym samym na nich gniew Boga. Adam i Ewa są zabawką w równym stopniu dla węża i dla Boga. Natomiast w ogrodzie w Woolsthorpe człowiek jest jedynym podmiotem działania. Chociaż sam Newton był głęboko wierzącym chrześcijaninem, który znacznie więcej czasu poświęcał na studiowanie Biblii niż praw fizyki, rewolucja naukowa, do której zapoczątkowania się przyczynił, odsunęła Boga na bok. Kiedy następcy Newtona zaczęli pisać własny mit z Księgi Rodzaju, nie potrzebowali już ani Boga, ani węża. Ogrodem w Woolsthorpe rządzą ślepe prawa natury, a inicjatywa, by te prawa rozszyfrować, należy wyłącznie do człowieka. Owszem, historię zapoczątkowuje jabłko, które spada Newtonowi na głowę, ale jabłko nie robi tego celowo.
W micie o ogrodzie Eden ludzie zostają ukarani za ciekawość i pragnienie zdobycia wiedzy. Bóg wypędza ich z raju. W micie o ogrodzie Woolsthorpe nikt nie karze Newtona – wprost przeciwnie. Dzięki jego ciekawości ludzkość uzyskuje lepsze rozumienie wszechświata, zdobywa większą władzę i stawia
82
Christopher Chapple,
83
D. Naveh,